#ijTYA
Inny problem jest taki, że zastawiają swoim autem drogę dojazdową do mojego garażu, która jest częściowo również wyznaczona jako droga pożarowa dla straży pożarnej.
I teraz sytuacja właściwa.
Zaszłam w ciążę. Za każdym razem, gdy poczułam smród papierosów, leciałam wymiotować. Nie otwierałam w ogóle okien, tak mnie to męczyło. Pewnej nocy, gdy mąż był w pracy na nocnej zmianie, naszła mnie ogromna ochota na coś słodkiego, więc pozostało mi się udać do pobliskiego sklepu i zrobić zaopatrzenie. W drodze powrotnej spotkałam sąsiadkę, przewróciła się i nie mogła wstać (podwórko nie jest oświetlone, zawsze po zmroku chodzę tam z latarką). Nie pomogłam, poszłam dalej. Nie mam wyrzutów sumienia.
Jako palacz powiem, że palić u siebie mają prawo i kuniec. Ale nie dbać o swoje pety, śmieci to już chamstwo i chyba podrzucałabym im je jakoś do góry na ich balkon albo na wycieraczkę. A co do auta to porozmawiać. Dwa razy porozmawiać na spokojnie. Za trzecim powiedziec, że będę wzywać straż miejską. I wzywać.
A może wstępnie gęsty bycia nadupierdliwie miłym i podarowanie popielniczki zamkniętej od góry, gdzie pety wpadają, gdy naciśniesz spust i nie wychodzą. Z miłym uśmiechem i serdecznością dbania o ich komfort, bo "skoro do mnie wpadają to na pewno państwu też brudzą".
Rozmowy z nimi już były, co dosłownie jest napisane w pierwszym zdaniu. Co do popielniczki, dlaczego ja mam kupować coś sąsiadom, którzy robią mi na złość i dodatkowo niszczą mi zdrowie?
Słusznie zauważasz: U SIEBIE.
Ale oni nie palą u siebie. Palą u autora historii. Palenie to nie jest czynność stania w miejscu, tylko wytwarzanie dymu. Wdmuchiwanie dymu do domu osoby, której to szkodzi, jest stwarzaniem zagrożenia zdrowia i życia. Spowodowanie, że ktoś uczulony na dym i/lub z chorobami płuc/oskrzeli dozna szkód zdrowotnych, powoduje odpowiedzialność karną, w tym obowiązek płacenia renty deliktowej i pokrycia kosztów leczenia.
Jako nie paląca powiem, że mój sąsiad, który na klatce pali co jakieś 15 minut nie jest u siebie, truje wszystkich dookoła, a balkon też jest Twoja prywatna sfera, bo z duchu jesz dym innym do domów, samolubie.
Dobrze Cię rozumiem. Tez nienawidzę smrodu papierosów. Od razu boli mnie głowa, czuje się źle i mam wrażenie, ze przesiąkam tym smrodem. Nie rozumiem palaczy, którzy stoją na przystankach, idą chodnikiem czy deptakiem i palą. Niby są to miejsca publiczne i nie wolno palić, ale jakoś nikt się do tego nie stosuje. Wkurza mnie to. Ja nie chce się truć, a muszę wdychać to g… bo ktos chciał sobie zapalić. Ludzie powinni palić w swoich mieszkaniach przy zamkniętych oknach i truć tylko siebie.
Z autem bardzo prosta sprawa, skoro to droga pożarowa - wzywać służby.
Zgarniaj pety do torby, torba sąsiadom na wycieraczkę
A nie zaostrzy to konfliktu między wami? Chyba że Cię nie widziała, to spoko.
Jakoś nie bardzo mnie to obchodzi.
Też mam problem z palącymi sąsiadami. Pisałam do spółdzielni. Spółdzielnia odpisała, że można iść z tym na policję. To trochę wątpliwa sprawa, ale spróbuję. Trzeba walczyć o swoje. Spółdzielnia podobno dzwoniła też do właścicieli mieszkania (najemcy to palacze) i przez krótki czas był spokój.
Co do parkowania to dzwoń na policję notorycznie za każdym razem do skutku. Ja bym dala kwiatka śmierdzącego padlina pod sam sufit żeby im śmierdziało podczas moją nie obecność. Nakrywała go tak żeby tego smrodu nie wydzielał gdy ja jestem. Kiepy też im podrzucaj jak tylko możesz i wiele innych slosliwosxi aż się dostosują
Nie wiem jak z tym kwiatkiem by wyszło ale trzeba próbować. Na straz miejska też bym dzwoniła z tym dymem i zaznaczała na każdym kroku że jestem w ciąży, postraszylabym że jest zagrożona i że ich również pociągniesz do odpowiedzialności jak to zbagatelizują
🗿Sigma🗿
Pety i śmieci do skrzynki na listy i problem rozwiązany. Z zapachem nic nie poradzisz niestety, wolnoć Tomku w swoim domku, nawet jeżeli zapach przechodzi do Ciebie. A nie pomoc starszej osobie (jaka by nie była) jak upadła i nie może się podnieśc, no cóż, to już świadczy o Tobie
Jakoś nie bardzo mam ochotę dźwigać osobę, ważącą na oko dwa razy tyle co ja, z ziemi, będąc w dość zaawansowanej już ciąży.
Zwróciłaś im choć raz uwagę?
Czytac nie umiesz??