Kiedy moja żona była umierająca, postanowiła, że dla każdego z naszych dzieci napisze osobiste listy. Niestety rak zaatakował jej mózg niezwykle szybko i nie była w stanie skupić się na pisaniu, a kiedy to robiła, często był to niezrozumiały bełkot. Próbowałem jej pomóc, napisać za nią, ale powiedziała, że będzie to miało większe znaczenie, jeśli będzie to jej własne pismo i chciała je dokończyć. Parę dni później zapadła w śpiączkę i zmarła. Zdążyła napisać zaledwie kilka zdań do naszego najstarszego dziecka, zostawiając jedynie zaadresowane puste koperty dla pozostałej dwójki. Wiedziałem, że będzie to druzgocące dla dzieci i może wywołać konflikt, więc zapłaciłem kobiecie specjalizującej się w kaligrafii, aby dosłownie powieliła pismo mojej żony. Przekazałem jej treść, kierując się komentarzami mojej żony, które skierowała do mnie na temat tego, co moim zdaniem byłoby znaczącymi słowami dla trójki naszych dzieci, gdy pomagałem jej pisać list. Zgodnie z jej życzeniem rozdawałem te listy przy specjalnych okazjach, takich jak daty ślubu, narodziny pierwszego dziecka, pierwszy dzień studiów itp.
Moje dzieci nie wiedzą, że listów tak naprawdę nie napisała ich mama. Nie powiedziałem o tym nikomu i mam nadzieję, że zabiorę tę tajemnicę ze sobą do grobu.
Dodaj anonimowe wyznanie
Może i piękny gest z Twojej strony, ale ja wolałabym w takiej sytuacji po prostu usłyszeć prawdę, że mama się starała, chciała napisać do każdego osobny list, zdążyła tylko tyle i tyle do najstarszego. I zakładam, że to nie ja byłabym pierwszą osobą, do której mama zaczęła pisanie - nie miałabym żalu do tego z rodzeństwa, od którego by zaczęła, bo od kogoś musiała, a zacząć od najstarszego wydaje się najsensowniejsze.
Ale też usłyszeć, że ojciec chciał tak bardzo pomóc w spełnieniu ostatniej woli matki, to też piękne.
Gdyby znały prawdę pewnie by zrozumiały. Gdyby poznały Twoje kłamstwo miałyby pewnie więcej pretensji do Ciebie niż do niej.
Teraz to już lepiej to zostawiać. Wyrządziłoby to więcej szkody. Na szczęście spisał to co ona mówiła wcześniej i właśnie tak powinien to przedstawić. List w swojej osobie z jej słowami.
O właśnie. Nie zgadzała się na to, chciała sama ale nie zdołała. A tak to owinął gówno w złotko i dał im zamiast czekolady. I jeśli im tego nie powie, to całe życie będzie czuł jego smród.
Świetny pomysł myślę że wybrałeś najlepszą opcję ponieważ danie jednego listu tego prawdziwego mogłoby faktycznie ukłuć pozostałe rodzeństwo zaś schowanie tego listu też nie wchodziło w grę :) a skoro i tak wiedziałeś co żona chciała przekazać dzieciakom to jakie to ma znaczenie czyja ręką pisane ;)
Trzeba było wcale nie szykować. Trudno, nie dała rady, była w bardzo ciężkim stanie.
nie charakter pisma się liczy a uczucia które zostały zawarte w listach... to dzieci miały dostać od matki i to dostały!!! to jest najważniejsze i jestem pewna(jako matka) że Twoja żona byłaby z tego zadowolona :*
Taaa, chce zabrać to do grobu,a wypisuje na anonimowych..