#XWoqk
Ostatnio przyszła do mnie sąsiadka z naprzeciwka. Mówiła, że próbuje mnie złapać już kolejny raz, bo ma ważną sprawę. Powiedziała mi, że mąż od dawna znęca się nad nią psychicznie. Ciągle się na nią wydziera, a ostatnio nawet ją uderzył. Mówiła, że to był pierwszy raz i właśnie to sprawiło, że w końcu zdecydowała się na rozwód. Następnie dodała, że ja jako najbliższy sąsiad na pewno wszystko słyszałem i ona chce, żebym zeznawał w sądzie na jej korzyść. Zatkało mnie. Musiałem odmówić, bo ja naprawdę NIC nie słyszałem. Nic. Tyle że ja rzadko jestem w domu. Ona się wkurzyła. Stwierdziła, że wszystkie chłopy takie same. Męska solidarność i jak kobiecie trzeba pomóc, to każdy udaje, że nic nie widział i nic nie słyszał.
Poszła, a ja mam straszne wyrzuty sumienia, że nie pomogłem. No ale jak miałbym zeznawać? A co jeśli ona kłamie i ten chłop jest niewinny? Mógłbym mu nieźle zaszkodzić. Nie mówiąc już o tym, że nie chciałbym kłamać przed sądem i zeznać coś, czego świadkiem nie byłem. Nie ma mowy! No ale z drugiej strony – co jeśli ona mówiła prawdę, a ja nie chciałem pomóc kobiecie? No ale znowu – jak? Ja nic nie słyszałem! Nie sądzę jednak, że mi uwierzyła. Sam już nie wiem. Beznadziejna sytuacja.
Nie słyszałeś, to nie słyszałeś. Nie kłam na jej korzyść, bo może wcale nie być tak, jak ta sąsiadka mówi. Możesz jej pomóc, zaproponować np montaż kamerki w domu podczas nieobecności męża. Będzie miała dowody na jego znęcanie się, bardziej wiarygodne niż zeznania sąsiada.
Nawet jeśli chciałeś pomóc, to co miałbyś zeznać, że faktycznie nic nie słyszałeś, bo w domu bywasz rzadko? Mógłbyś być pomocny, gdybyś faktycznie coś wiedział i coś słyszał, a w twoim wypadku to nie twoja sprawa i tyle.
Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz: a co z sąsiadami tej kobiety z dołu i z góry? Przecież w mieszkaniu naprzeciwko słychać zdecydowanie mniej niż w mieszkaniach w jednym pionie.
Zostaw w domu włączony dyktafon. Wszystko się nagra, o ile to prawda.
Równie dobrze ta sąsiadka może u siebie zamontować dyktafon.
Postąpiłeś słusznie. Nie słyszałeś nie zeznajesz. U nas w rodzinie jedna z kobiet próbowała z każdego faceta zrobić przemocowca. Ciężko było się wybronić a świadków nie było. Nie powinieneś sobie zarzucać brak działania - tylko ona. To ja poniżał a ona nie robiła nic. Nie powinna mieć żadnych pretensji oprócz do samej siebie.
W większości bloków ciężko jest słyszeć co się dzieje w mieszkaniu na przeciwko. A nawet jeśli, to ciężko zidentyfikować o które konkretnie mieszkanie chodzi. O wiele lepiej słychać w mieszkaniu nad i pod. A Ty, autorze, najlepiej się nie mieszaj. Naprawdę nic nie słyszałeś i nie wiesz jaka jest naprawdę sytuacja.
Jeśli z naprzeciwka to skąd masz wiedzieć skąd to dochodzi? Nawet jeśli coś słychać. Jest duże ryzyko że z tą panią też coś jest nie tak. I jeśli nie mogła cię złapać to powinna zrozumieć że nic nie słyszałeś.
Skoro nie słyszałeś to się nie mieszaj bo możesz narobić sobie kłopotów