Kiedy czytam takie rzeczy, zastanawiam się dlaczego ludzie biorą ślub, tudzież decydują się na wspólne życie we dwoje? Nigdy tego nie zrozumiem.
IWannaMore
Jak to dlaczego?! "BO CO LUDZIE POWIEDZOOO?"
FoxyLadie
Trzeba próbować rozumieć, bo tylko wtedy można przeciwdziałać.
ToTylkoJa90
FoxyLadie Przeciwdziałać czemu? Małżeństwom?
Igi996
Tego sie nie da zrozumieć
Sebastian001
Rodzinie bez miłości @ToTylkoJa90
Nie mialbym za grosz szacunky do takich rodziców, wiec to szkodzi tez dzieciom i oczywiscie owocom zdrady.
14255
bo takie są oczekiwania społeczne. Albo bo wydaje im się, że to ten/ta jedyny/a, a później się okazuje, że jednak nie.
Wg mnie autorka jednak nie powinna się jakoś specjalnie burzyć i załamywać. Jest to przykre, ale w sumie skoro matka nie widzi w tym problemu? Może ma inne podejście do związków?
KurkaRurka
Powodów jest mnóstwo.
Niedawno napisałam na innym portalu jak mama mojego chłopaka namawia to na oświadczyny i ślub. Do tej pory, argumentem było "Na co czekasz, to dobra dziewczyna itd". Nie ruszyło nas to, ale niedawno powiedziała żeby się spieszyć, bo dziadek słaby, a trzeba zdążyć, żeby kopertę dał. Chodziło jej o byłego teścia, którego od 10 lat na oczy nie widziała, a mój chłopak może to ze 4 razy widział.
I tak zostałam zjechana, bo od wieków ślub to teabsakcja. Moim zdaniem teraz jest inaczej.
Nicniepowiedziala
Po prostu ludzie są tylko ludźmi. Wiesz co, ja jestem 9 lat w małżeństwie pełnym miłości, nie patrzymy na innych. Ale ja jestem pierwszą kobietą męża, nie miał nigdy innej partnerki seksualnej. Szczerze, to zrozumiem jak koło 50tki zobaczy, że życie ucieka i mnie zdradzi, bo nigdy nie miał innej. O ile to będzie czysty seks, to przebole. Zdrady emocjonalnej już nie.
Nie ten kto zrobił, lecz kto wychowuje jest ojcem.
Lokietek
Pod warunkiem że ten bankomat wie od kogo pochodzi dziecko i to jego decyzja ze chce zostać jego ojcem
Niestety baby takie są że dają dupy po kątach a potem nie mówią mężowi że dziecko jest owocem zdrady i ma inne geny niż wrobiony tatuś
Dragomir
Faceci robią tak samo, tylko biologicznie nie mogą zajść w ciążę i na tym polega różnica. Nie że kogoś bronię czy popieram, tylko koryguję Twoją średnio przemyślaną wypowiedź.
Najważniejsze,że ojciec alimentów nie musi płacić na tamto dziecko,dzięki temu jego własna rodziny nie zbiednieje i nie będzie negatywnych skutów jego zachowania.Sprytny,że tak mu się udało,miał przyjemność bez konsekwencji .
Może nie chciała zostawiać męża. Czasem lepiej jest udawać że się nie wie. Życie różnie się układa i nieraz po prostu trzeba schować dumę do kieszeni zacisnąć zęby i udawać że wszystko jest ok. Nie twierdzę że tak jest dobrze ale nieraz nie ma wyjścia
Aliccjaa
Zdrada i zrobienie dziecka innej to nie jest takie byle gówno by tak po prostu to olać
kassai098
Oczywiście że nie jest. Masz rację. Ja mam na myśli to że nie każdy chce sobie komplikować życie a rozwód byłby taka komplikacji. Może kobieta nie utrzymalaby się sama może nie pracuje albo mało zarabia. Nie wiem jaka to była sytuacja
ketis16
Wybacz, ale moim zdaniem jaka by ta sytuacja nie była to trzeba mieć jakąś godność osobistą. Za żadne pieniądze nie mogłabym z kimś takim zostać. Facet może płacić alimenty, widywać się z dziećmi ale w życiu bym z nim nie została.
A ludzie mnie pytają dlaczego jestem przeciwnikiem instytucji małżeństwa... A znam jedno, jedyne szczęśliwe małżeństwo - w którym żona wyjeżdża na pięć dni do pracy do odległego miasta, a mąż pracuje zdalnie z domu. W trakcie weekendów i innych wolnych dni są całkiem szczęśliwi.
I nie, nie jestem przeciwnikiem związków samych w sobie. Wręcz przeciwnie.
ToTylkoJa90
Nie bardzo rozumiem co ma do tego małżeństwo? To ludzie zdradzają, oszukują i krzywdzą. Uważam, że status związku nie ma nic do rzeczy.
AnnaLena
Status nie, oczywiście. Powinnam rozwinąć, że chodzi mi o ślub kościelny (bo dużo trudniej uzyskać rozwód/unieważnienie). Po prostu nie wyobrażam sobie, że mój partner mógłby okazać się takim zdradzającym dupkiem, a ja czułabym się do niego dosłownie "dowiązana" (przywiązana to moim zdaniem złe słowo w tym kontekście). I nie chodzi nawet o przysięganie przed Bogiem, po prostu jestem bardzo słownym człowiekiem i źle czułabym się po złożeniu przysięgi o takiej treści. Widzę ludzi w moim otoczeniu i nie rozumiem dlaczego dalej ze sobą są. A są, z powodu ślubu (no i stara dobra kwestia "co ludzie powiedzą"). Pewnie jestem za młoda i nie dojrzałam do pewnych kwestii, ale zwyczajnie, po ludzku, nie jestem w stanie sobie wyobrazić przysięgi w kościele, a potem sytuacji kiedy wiem, że chcę odejść.
No i dochodzi do tego znak naszych czasów - młodzi ludzie nie naprawiają, nawet nie wykorzystują gwarancji, raczej zmieniają model. I o ile wiem, że walczyłabym o związek i zwykłe kłótnie czy spadek zainteresowania mi nie straszny (jestem zwolennikiem ciężkiej pracy) to wiem też, że są rzeczy które na pewno bym wybaczyła, ale nigdy nie zapomniała - a tak nie mogłabym żyć. Dlatego uważam się za przeciwnika instytucji małżeństwa. Napisałam tak ogólnie, bo szczerze mówiąc sama rzadko pamiętam, że istnieje coś takiego jak ślub cywilny - jeszcze się nie interesowałam.
ToTylkoJa90
Myślę, że nie ma co generalizować. Małżeństwa rozpadały się w każdych czasach, tak to czasem bywa. Nie tylko młodzi ludzie się rozwodzą. :)
Ja sama mam przed sobą rozwód, a za sobą ciężkie małżeństwo. Walczyłam o nie aż za bardzo, bo pozwałam mężowi na wiele. Wiadomo, że gdy ktoś bierze ślub, to zazwyczaj wierzy w to, że będzie z drugą sobą na zawsze. Czasem dzieje się inaczej. Rozumiem Twoje obawy i wątpliwości, ale nawet bez ślubu człowiek zobowiązuje się do pewnych spraw, gdy wchodzi w związek.
Mammalia
Moi rodzice są małżeństwem od 23 lat, razem od 27. Wspólnie prowadzą gospodarstwo rolne więc większość tego czasu spędzili razem. Jakoś nie zauważyłam żeby byli nieszczęśliwi, wręcz przeciwnie.
Kiedy czytam takie rzeczy, zastanawiam się dlaczego ludzie biorą ślub, tudzież decydują się na wspólne życie we dwoje? Nigdy tego nie zrozumiem.
Jak to dlaczego?! "BO CO LUDZIE POWIEDZOOO?"
Trzeba próbować rozumieć, bo tylko wtedy można przeciwdziałać.
FoxyLadie Przeciwdziałać czemu? Małżeństwom?
Tego sie nie da zrozumieć
Rodzinie bez miłości @ToTylkoJa90
Nie mialbym za grosz szacunky do takich rodziców, wiec to szkodzi tez dzieciom i oczywiscie owocom zdrady.
bo takie są oczekiwania społeczne. Albo bo wydaje im się, że to ten/ta jedyny/a, a później się okazuje, że jednak nie.
Wg mnie autorka jednak nie powinna się jakoś specjalnie burzyć i załamywać. Jest to przykre, ale w sumie skoro matka nie widzi w tym problemu? Może ma inne podejście do związków?
Powodów jest mnóstwo.
Niedawno napisałam na innym portalu jak mama mojego chłopaka namawia to na oświadczyny i ślub. Do tej pory, argumentem było "Na co czekasz, to dobra dziewczyna itd". Nie ruszyło nas to, ale niedawno powiedziała żeby się spieszyć, bo dziadek słaby, a trzeba zdążyć, żeby kopertę dał. Chodziło jej o byłego teścia, którego od 10 lat na oczy nie widziała, a mój chłopak może to ze 4 razy widział.
I tak zostałam zjechana, bo od wieków ślub to teabsakcja. Moim zdaniem teraz jest inaczej.
Po prostu ludzie są tylko ludźmi. Wiesz co, ja jestem 9 lat w małżeństwie pełnym miłości, nie patrzymy na innych. Ale ja jestem pierwszą kobietą męża, nie miał nigdy innej partnerki seksualnej. Szczerze, to zrozumiem jak koło 50tki zobaczy, że życie ucieka i mnie zdradzi, bo nigdy nie miał innej. O ile to będzie czysty seks, to przebole. Zdrady emocjonalnej już nie.
Nie rozumiem tego. Wybaczyć zdradę to już dużo, a jeszcze ją tłumaczyć?! ?
Byle sąsiad miał przesrane takie dzisiejsze myślenie niestety
W tym wszystkim najbardziej szkoda mi tego dziecka.
Nie ten kto zrobił, lecz kto wychowuje jest ojcem.
Pod warunkiem że ten bankomat wie od kogo pochodzi dziecko i to jego decyzja ze chce zostać jego ojcem
Niestety baby takie są że dają dupy po kątach a potem nie mówią mężowi że dziecko jest owocem zdrady i ma inne geny niż wrobiony tatuś
Faceci robią tak samo, tylko biologicznie nie mogą zajść w ciążę i na tym polega różnica. Nie że kogoś bronię czy popieram, tylko koryguję Twoją średnio przemyślaną wypowiedź.
Najważniejsze,że ojciec alimentów nie musi płacić na tamto dziecko,dzięki temu jego własna rodziny nie zbiednieje i nie będzie negatywnych skutów jego zachowania.Sprytny,że tak mu się udało,miał przyjemność bez konsekwencji .
Wszyscy się rzucają że "olaboga, jak tak można". A może autorka wpisu też nie jest córką swojego ojca ? :P
Powiedz Kowalskiemu.
Może nie chciała zostawiać męża. Czasem lepiej jest udawać że się nie wie. Życie różnie się układa i nieraz po prostu trzeba schować dumę do kieszeni zacisnąć zęby i udawać że wszystko jest ok. Nie twierdzę że tak jest dobrze ale nieraz nie ma wyjścia
Zdrada i zrobienie dziecka innej to nie jest takie byle gówno by tak po prostu to olać
Oczywiście że nie jest. Masz rację. Ja mam na myśli to że nie każdy chce sobie komplikować życie a rozwód byłby taka komplikacji. Może kobieta nie utrzymalaby się sama może nie pracuje albo mało zarabia. Nie wiem jaka to była sytuacja
Wybacz, ale moim zdaniem jaka by ta sytuacja nie była to trzeba mieć jakąś godność osobistą. Za żadne pieniądze nie mogłabym z kimś takim zostać. Facet może płacić alimenty, widywać się z dziećmi ale w życiu bym z nim nie została.
A ludzie mnie pytają dlaczego jestem przeciwnikiem instytucji małżeństwa... A znam jedno, jedyne szczęśliwe małżeństwo - w którym żona wyjeżdża na pięć dni do pracy do odległego miasta, a mąż pracuje zdalnie z domu. W trakcie weekendów i innych wolnych dni są całkiem szczęśliwi.
I nie, nie jestem przeciwnikiem związków samych w sobie. Wręcz przeciwnie.
Nie bardzo rozumiem co ma do tego małżeństwo? To ludzie zdradzają, oszukują i krzywdzą. Uważam, że status związku nie ma nic do rzeczy.
Status nie, oczywiście. Powinnam rozwinąć, że chodzi mi o ślub kościelny (bo dużo trudniej uzyskać rozwód/unieważnienie). Po prostu nie wyobrażam sobie, że mój partner mógłby okazać się takim zdradzającym dupkiem, a ja czułabym się do niego dosłownie "dowiązana" (przywiązana to moim zdaniem złe słowo w tym kontekście). I nie chodzi nawet o przysięganie przed Bogiem, po prostu jestem bardzo słownym człowiekiem i źle czułabym się po złożeniu przysięgi o takiej treści. Widzę ludzi w moim otoczeniu i nie rozumiem dlaczego dalej ze sobą są. A są, z powodu ślubu (no i stara dobra kwestia "co ludzie powiedzą"). Pewnie jestem za młoda i nie dojrzałam do pewnych kwestii, ale zwyczajnie, po ludzku, nie jestem w stanie sobie wyobrazić przysięgi w kościele, a potem sytuacji kiedy wiem, że chcę odejść.
No i dochodzi do tego znak naszych czasów - młodzi ludzie nie naprawiają, nawet nie wykorzystują gwarancji, raczej zmieniają model. I o ile wiem, że walczyłabym o związek i zwykłe kłótnie czy spadek zainteresowania mi nie straszny (jestem zwolennikiem ciężkiej pracy) to wiem też, że są rzeczy które na pewno bym wybaczyła, ale nigdy nie zapomniała - a tak nie mogłabym żyć. Dlatego uważam się za przeciwnika instytucji małżeństwa. Napisałam tak ogólnie, bo szczerze mówiąc sama rzadko pamiętam, że istnieje coś takiego jak ślub cywilny - jeszcze się nie interesowałam.
Myślę, że nie ma co generalizować. Małżeństwa rozpadały się w każdych czasach, tak to czasem bywa. Nie tylko młodzi ludzie się rozwodzą. :)
Ja sama mam przed sobą rozwód, a za sobą ciężkie małżeństwo. Walczyłam o nie aż za bardzo, bo pozwałam mężowi na wiele. Wiadomo, że gdy ktoś bierze ślub, to zazwyczaj wierzy w to, że będzie z drugą sobą na zawsze. Czasem dzieje się inaczej. Rozumiem Twoje obawy i wątpliwości, ale nawet bez ślubu człowiek zobowiązuje się do pewnych spraw, gdy wchodzi w związek.
Moi rodzice są małżeństwem od 23 lat, razem od 27. Wspólnie prowadzą gospodarstwo rolne więc większość tego czasu spędzili razem. Jakoś nie zauważyłam żeby byli nieszczęśliwi, wręcz przeciwnie.