#RD8yY
Zaczęło się jeszcze w podstawówce. Zaczepki, popychanki, podbieranie piórników. Niby norma, większość dzieci tak robi, ale uwierzcie, wytrzymywanie tego każdego dnia było mordęgą. Pamiętam, że kiedyś, kiedy wychodziłam ze stołówki, kopnął mnie z całej siły w pośladki. Oczywiście poszłam z tym do wychowawczyni. Co mi powiedziała? Wytknęła mi, że to wina mojej wagi (która wtedy była w granicach normy), że pewnie go sprowokowałam i mam jej nie zawracać głowy. Nie zrobiłam tego do końca szkoły.
Potem nadeszło gimnazjum. Na nieszczęście ja i on trafiliśmy do tego samego. Zaczęły się komentarze na temat wady wzroku, nauki i, oczywiście, wagi. Przestawałam sobie radzić. Zaczęłam się głodzić, ciąć. Często na lekcjach drapałam ręce do krwi. Nauczyciele nie reagowali, a kiedyś, gdy zdecydowałam się pójść do pedagog, zostałam wyśmiana.
Rodzice nic nie podejrzewali, a brak przyjaciół nie był niczym nowym, bo zawsze byłam typem samotnika. Dopiero kiedy wróciłam pobita przez tamtego chłopaka i jego kolegów, wzięli mnie do lekarza. Ten powiedział o podejrzeniu anoreksji, lekkiej depresji młodzieńczej. Było mnóstwo wizyt u psychologa, psychiatry. Na jaw wyszło wszystko, co się stało. Prześladowanie, głodówki, samookaleczanie, fobia społeczna. Przez rok chodziłam na terapię, aż w końcu moje problemy zniknęły. Zmieniłam szkołę i miejsce zamieszkania. Wszystko się ułożyło.
Dlaczego to piszę? Ostatnio spotkałam tego chłopaka, jacyś dresi go bili. Możecie mnie teraz nazwać suką, ale stałam i patrzyłam na to, jak się nad nim pastwią, a kiedy skończyli, zadzwoniłam na policję i wróciłam do domu. Nie wiem, co się potem z nim stało, nawet nie chcę wiedzieć, ale mam nadzieję, że coś mu zrobili. Mam nadzieję, że chociaż przez moment poczuł się tak, jak ja się czułam przez te wszystkie lata, które mi zniszczył.
Wait, wychowawczyni obwiniła Cię za co najmniej niestosowne zachowanie kolegi, po czym zlała, nauczyciele nawet nie reagowali na twoją auroagresję plus zostałaś wyśmiana przez pedagoga? Trafiłaś na bardzo nieprofesjonalnych i złych ludzi.
Niestety takie sytuacje zdarzają się w prawie każdej szkole :/
no przeciez jak chlopcy podwijaja dziewczynom spodnice, ciagna za wlosy, strzelaja ze stanikow to "tylko konskie zaloty"...
Na twoim miejscu nie stał bym bez reakcji, pomógł bym.
Tobie i kilku dresom na 100% nie dałby rady :D
Dokladnie, trzeba było dołączyć do zemsty frajerów xD
Nie rozumiem jakim cudem rodzice tego nie zauwazyli. Dziecko zamkniete w sobie, nie ma przyjaciol, najpewniej opuszcza sie w nauce, a oni nic?
Zauważyli, tylko mieli gdzieś. Taka smutna prawda.
Ja mam podobnie tylko że ja jestem jeszcze w szkole podstawowej i takie jedno "wcielenie szatana" prześladuje mnie non stop. Ostatnio trochę się uspokoił ale znaleźli się "nowi" do tego doszedł jeszcze taki nowy który zaczął nazywać mnie mutantem. Podstawówka to piekło.
Nie polecam.
Ja zdecydowanie lepiej wspominam gimnazjum niż podstawówkę. Tam przynajmniej nauczycielom zależało na uczniach i jak były takie sytuacje, to na nie reagowali.
A nie możesz zmienić szkoły? To nie jest normalne być zmuszonym przebywać dzień w dzień z ludźmi, którzy Cię źle traktują. W dorosłym życiu człowiek by po prostu zmienił prace, grupę na studiach. Nie wiem czemu dzieci skazuje się na takie coś.
obecnie masz wszelkie narzedzia, by nagrac typa i pokazac to doroslym
@MaryL bo dzieci i ryby głosu nie mają. Dzieciak ma się przemęczyć, a nie jakieś załatwianie zmiany szkół, no kto to widział, kto to słyszał! A jak dojdzie do tragedii to się odwali standardową szopkę numer 3 p.t. "to było nagłe, nieoczekiwane, nikt nie wie jak do tego doszło" i tym podobne głodne kawałki
Tacy prześladowcy to są śmieci do utylizacji.
Dobry psycholog nie powinien pozwolić, by pacjent trzymał w sobie jakąś urazę czy chęć odwetu, ale powinien pomóc przebaczyć tej osobie. Tylko wtedy można naprawdę zostawić przeszłość za sobą.
Ja bym na policje nie zadzwonila. ;)
Na twoim miejscu zacząłbym bić go razem z dresami.
Najgorszy cios dla wroga to odplacic sie mu dobrem za zło. Nic bardziej nie wkurwia, albo nie daje do myślenia
nie jest to prawdą - najczęściej takie zwierzęta nie są zdolne do autorefleksji - najlepiej to po prostu zmienić szkołę, a w dorosłym życiu olać i tyle. Jak by ktoś z prześladowców potrzebował pomocy to zatrzasnąć drzwi i udawać, że się nie zna i się takim zwierzęciem nie przejmować. No i nie szukać aktywnie zemsty bo szkoda na to energii i czasu.
Ba, jeszcze bym podeszła do gnoja po tym jak dresy poszły i bym mu zasadziła osobiście kopa. Albo dwa.
A wtedy się obudzić