#PbweK

Mam specyficzną sąsiadkę, nazwę ją Larysa. W obecnym miejscu mieszkamy z mężem od siedmiu lat. Oboje dużo pracujemy, często też całymi weekendami. Ja dodatkowo kończę podyplomówkę, bo mi się uwidziało, pięć lat po studiach. Jednak ostatnio coraz częściej myśleliśmy o dziecku, człowiek młodszy nie będzie.

Jakiś czas temu zatrzymała mnie sąsiadka, starsza pani. Zaczęła biadolić, że jaka szkoda, jak to ona mi współczuje, ale teraz przecież są metody różne, no a jakby co, to adopcja... Zdziwiona zapytałam, o co chodzi.
– No ja słyszałam, że pani jest bezpłodna!
– Od kogo?!
– Od pani Larysy!

Zbaraniałam. Mam szybki zapłon, ale szybciej się uspokajam. Po 15 sekundach przeglądania w myśli wszystkich sposobów, na jakie mogłabym zabić Larysę, napisałam liścik, zapraszający ją do mnie na kawę w określonym dniu i godzinie. Wiadomość wrzuciłam do skrzynki. Larysa zjawiła się punktualnie. Po wymianie grzeczności zapytałam wprost, dlaczego opowiada bzdury. Pomiędzy wykrętami (bo przecież tyle czasu, a dzieci nie macie, to ja myślałam...), tłumaczeniem i opowieściami o sobie, wyłonił mi się obraz kobiety o ciężkim charakterze i ograniczonej empatycznie, ale samotnej pomimo męża i dziecka. Nie zamierzałam sprawdzać, dlaczego jest, jaka jest – z ludźmi toksycznymi nie wchodzę w bliższe relacje. Wpadłam zaś na pewien pomysł. Na odchodnym zaprosiłam Larysą na kawę w przyszłym tygodniu, o tej samej porze. Larysa przyszła i od progu zaczęła nadawać: Kalina spod czwórki to alkoholiczka! Bo ona ją widzi z okna, jak czasem wraca po nocach i się zatacza! Straszne! Posłuchałam, pokiwałam głową, umówiłyśmy się jak zwykle, za tydzień.
Na kolejnej kawie Larysa zastała... Kalinę spod czwórki. Od słowa od słowa okazało się, że Kalina ma szefa potwora, który chce zatyrać pracowników na śmierć, zmuszając ich do kilkunastogodzinnej harówki ponad siły. Na szczęście od przyszłego tygodnia zmienia pracę.
Na kolejnych kawach Larysa spotkała: panią z czwórką dzieci spod dwójki (pewnie na 500+ poleciała, bachorów narobiła, nierób jeden!), która zawsze marzyła o dużej rodzinie, młodą kobietę z parteru, mieszkającą tylko z psem (pewnie sprzedajka, różni faceci do niej przychodzą!), która jest wdową i ma trzech braci, co chwila sprawdzających, jak sobie radzi, oraz mamę Adasia (to dziecko się wydziera po nocach! Katują go!), którego choroba wrodzona sprawia mu taki ból, że krzyczy. Tę ostatnią skierowałam do znajomej lekarki; obecnie Adaś ma się lepiej.

Panie się zaprzyjaźniły i spotykają się nie tylko u mnie na kawie. Jaki był cel tego wszystkiego? Nie zacieśnienie więzi sąsiedzkich, nie – chciałam, by wszyscy się bliżej poznali i by już nikt nigdy nie uwierzył w głupoty opowiadane przez Larysę.
Ragdoll Odpowiedz

Jesteś genialna! Swoją drogą, to cholernie smutne, że niektórym ludziom trzeba siłą zdejmować klapki z oczu, bo widzą tylko 1 możliwą opcję czyjegoś zachowania.

Wirla Odpowiedz

Czy jest jakakolwiek opcja zmienienia nicku?
A jeżeli chodzi o wyznanie, to aż zmusiło mnie do odnalezienia swojego konta, o którym nawet nie miałam pojęcia, że istnieje. W każdym razie czułam się bardzo samotna w swoich poglądach, że ludzie nie są tacy jacy są bez powodu. Nienawidzę etykietek i nazywania ludzi tylko przez pryzmat jednej rzeczy. Tym wyznaniem udowodniłaś, że mam rację, a także dałaś mi nadzieję, że nie tylko ja tak myślę (w moim środowisku niestety tak) To co zrobiłaś było wspaniałe, ale najbardziej urzekła mnie twoja postawa wobec Larysy. "Obraz kobiety o ciężkim charakterze i ograniczonej empatycznie, ale samotnej pomimo męża i dziecka" Widzisz tę kobietę w jej prawdziwej postaci, a nie tylko przez jej uwielbienie do obgadywania. Wielki szacunek!

somebody21 Odpowiedz

Brawo za odwagę! Mało kto wyjaśnia takie sprawy w cztery oczy tylko sam nakręca jeszcze kolejne ploty.

qwertycos Odpowiedz

Bachor to brzuch ze staropolskiego

Anonex

A "tak" to po indonezyjsku "nie"

Econiks

A po szwedzku tak to dziękuję

Narkolyki Odpowiedz

Na początku przeczytałam,że Larysa była donosicielką hehe,a to tylko plotkara😶

Zdrajczyni Odpowiedz

Cholernie podobny charakterek do mojej nauczycielki- Larysy :')

InaLovegood Odpowiedz

Dobrze zrobiłaś

ingselentall Odpowiedz

Też miałem kiedyś taką "panią Larysę". A oto jej dorobek (na pewno niepełny, piszę z pamięci): Uniemożliwione dwa włamania, wskazanie sprawcy trzeciego włamania. Rozbicie gangu złodziei piwnic. Wskazanie kilku (co najmniej dwoch) rodzin przemocowych, co zamkończyło cierpienie matek, ojców i dzieci. Wytępienie dilerów osiedlowych (nawet zdjęcia dilerów cykane "kompaktem" zza firanki "pani Larysa" dostarczyła na policję). No i ugaszenie własnorećzne pożaru śmietnika.

Dodaj anonimowe wyznanie