Byłam dziś w sklepie po długim dniu w pracy. Ekspedientka przy podawaniu zakupów życzyła mi miłego dnia. Odruchowo odpowiedziałam: „Nie, dziękuję”. Dopiero jej zdziwiona mina uświadomiła mi, że palnęłam coś dziwnego. Spaliłam przysłowiowego buraka, wzięłam swoje zakupy i wyszłam.
Dodaj anonimowe wyznanie
"Siateczke doliczyc?"
Albo "mogę być winna grosika?"
"Paragonik?"