#JrR2V
Po lekarzach specjalistach przyszedł czas na laboratorium. Weszłam dziarskim krokiem, a tam na obracanym stołku siedziała wieeeelka, dość stara pani, z popękanymi stopami i paznokciami u nóg wystającymi z kiedyś białych klapków.
Od razu wydała komendę:
– Mocz do koszyka, krew siadać tam.
– Dzień dobry – odpowiedziałam spokojnie, odkładając słoiczek do koszyczka.
– Ma być w pojemniku.
Trochę mnie ta postawa zirytowała, więc postanowiłam nie przebierać w słowach.
– A czym się różni mocz w tym słoiczku od tego samego moczu w pojemniku? Wszystkie apteki są zamknięte. Nie mam pojemnika i go nie wyczaruję w tej chwili.
Pani wyciągnęła pojemnik z szuflady, położyła przed sobą, i patrząc w ścianę przed sobą, powiedziała:
– Złotówka.
– A paragon? – zapytałam retorycznie jeszcze chojracząc, odwróciłam się na pięcie i wyszłam przelać to cholerstwo.
Wróciłam do gabinetu, odłożyłam pojemnik do koszyka i bez słowa usiadłam na fotelu, gdzie miała mi zostać pobrana krew. Pielęgniarka podjechała do mnie na tym swoim jeżdżącym taborecie, spojrzała spod byka, a na jej twarzy pojawił się niewielki, złośliwy uśmieszek. Już wiedziałam, że źle zrobiłam...
Krew pobrała mi w taki sposób, że ukłucie poczułam aż w koniuszkach palów u nóg, przez dwa tygodnie nie mogłam porządnie zgiąć ręki, a kolejne półtora tygodnia schodził mi siniak.
Początkowo zbagatelizowałam przeciwnika, ale dostałam nauczkę, że pyszczyć to ewentualnie można po badaniu, nigdy przed.
A pani pielęgniarka to moim zdaniem chodząca, a w zasadzie jeżdżąca definicja NFZ.
A ja mam wrażenie, że jesteście siebie warte. Pielęgniarka nie była najmilsza, ale Ty również nie.
nie wkurza sie
- pielegniarki
- kelnera
- fryzjera :)
i Bazienki, bo potem pokazuje swoje brudne stopy na kafeterii
Do tej listy dodalbym na pierwszym miejscu - zony.
Acha, i jeszcze gdzies tam na liscie, agresywnego czlowieka z nozem w reku.
I w szczególności osoby która robi Ci jedzenie ;)
Tak, na pewno pielęgniarka ci specjalnie wbiła igłę tak, żeby bolało, bo jest specjalistką od tortur. A ty jesteś księżniczką, co nie zrobi porządnie badania, bo jej się nie chce. Nawet dziecko wie, że badanie nie ma sensu jeśli przelewasz mocz z innych pojemników. Nie było apteki? Dają ci pojemnik w przychodni.
A ja akurat jestem skłonna uwierzyć, że wbiła tak, aby zabolało. Ja bardzo źle znoszę pobieranie krwi, więc muszę mieć pobieraną na leżąco, więc zawsze mi nie tylko dogryzają, ale jeszcze wbijają tak, że mnie to paraliżuje. Jeśli mnie paraliżuje, to czuję, że się moje cało ciało spina - i wtedy muszę poleżeć 15-20 minut.
Bo jeśli trafię na normalną pielęgniarkę i mnie nie sparaliżuje po wkuciu, to leżę 5-6minut.
Znam swój organizm, swoje ciało i wiem, jak ono reaguje podczas pobierania krwi.
A co do moczu - pierwsze słyszę, aby przelewanie moczu było niewskazane. Nigdy nic takiego nikt mi nie powiedział. Nie neguję tego, ale nie każdy o tym wie, bo też nie mówią tego lekarze czy pielęgniarki w zabiegowym albo nawet pani w rejestracji. Zależy gdzie chodzisz do przychodni oczywiście.
ja to po latach oddawania krwi mam slabe zyly i czesto potrzebuje kilku wkluc, rekord to 9, wiec jak najbardziej
a co ci kują? Podkowy?
Są takie wredne suki. Oddaje regularnie krew i nigdy nie miałam sińców. Raz się jednej naraziłam na kontrolnych badaniach i siniak na całym zgięciu.
Ja po każdym pobieraniu krwi tracę na chwilę świadomość. Tzn. świadomość w sumie mam, ale zaczyna mi szumieć w głowie a nogi robią się jak z waty. Nieważne czy pobieranie przeszło błyskawicznie i bezboleśnie czy z grzebaniem się. Różnica tylko w tym czy zdążę wyjść na korytarz czy zacznę mdleć na fotelu. Najlepiej było jak krew pobierała mi studentka a nad nią stała starsza pielęgniarka, ja już odpływam i widzę gwiazdki a ta pielęgniarka do mnie że mam się nie wygłupiać i siedzieć prosto 😂
Szczerze? Nie spotkałem się jeszcze z żadnym ośrodkiem zdrowia, gdzie można byłoby przynieść mocz w słoiku po śledziach, ale za ripostę z paragonem szanuję :D
Po "ma być w pojemniku" można było rzeczowo i kulturalnie odpowiedzieć np.: "niestety nie mam teraz możliwości zdobycia pojemnika, bo wszystkie apteki są pozamykane. Co mogę zrobić w tej sytuacji?" Oszczędziłoby to nerwów i bólu autorce.
To po stronie autorki było niedopatrzenie (brak pojemniczka). W takiej sytuacji jak najbardziej można prosić o pomoc, ale nie zrzucać odpowiedzialność za to niedopatrzenie na pracownika laboratorium.
Ja tam nie dostałem wytycznych aby przynieść mocz na badania lekarskie do pracy, więc pani dala mi taka mała plastikową probówkę i poprosiła o zdeponowanie świeżej próbki jeśli nic nie jadłem (co swoją drogą też powinni powiedzieć przy rejestracji bo do pobrania krwi też wymaga się być naczczo, a ja mógłbym nie wiedzieć)
Pers, w historii jest inna sytuacja, autorka pisze, że zwyczajnie zapomniała o pojemniku na mocz.
Oczywiście, jeśli badanie wymaga specjalnego przygotowania, pacjent powinien zostać o tym powiadomiony w odpowiednim czasie.
Kurczę, trochę cię rozumiem. W mojej przychodni pielęgniarki super pobierają krew, właściwie nie ma po tym śladu, ale są cholery tak nieuprzejmie, tak bardzo za karę pracują w ambulatorium, że mam czasem ochotę zapytać czy to tak z nudów czy na Miss Polonia etatów zabrakło i muszą robić tu.
mocz jak mocz, kiedys widzialam jak facet przyniosl w polowie zapelniony kalem litrowy sloik po ogorkach
Bazienka, ty to nawet nosorożca widziałaś, jak robił kupę do wanny
Jestem ciekawy jak zareagowala pielegniarka
kazali chlopu umiescic odrobine w dedykowanym pojemniczku
ale jak poszedl bylo parskniecie
Wyjęła Ci z użycia rękę na 2 tygodnie, obdukcja i po odszkodowanie...a nie, lepiej pisać żale na anonimowych ^^
Kurcze a ja bym chciała umieć tak zapyszczyc, a nie wiecznie potulny uśmiech na cudze chamstwo :(
Takie relikty z prlu powinny dawno być na emeryturze
Nie będą, bo nie ma kto pracować.