Dobija mnie pewien zwyczaj na pogrzebach, jakim jest składanie kondolencji. Podchodzi ci każdy z osobna i składa najszczersze kondolencje. W oczach 90% osób widać wyraźnie, że robią to na odwal się, nie są często nawet z rodziny i bo tak wypada. Zresztą co to da? Bliska mi osoba nie żyje i koniec. I co mi po jakichś życzeniach? Zdecydowanie bardziej wolę po prostu podanie ręki, ewentualne przytulenie bez słów. Sama bliskość jakiejś osoby na pogrzebie wystarczy, żeby wiedzieć, że ktoś cię wspiera.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja właśnie nigdy nie wiem, jak się zachować podczas składania kondolencji, co powiedzieć i w ogóle, więc zazwyczaj po prostu nie składam. Trudno, może się ktoś oburzyć, ale wole w ten sposób niż bym miał jakąś głupotę palnąć.
Możesz powiedzieć, że jest Ci przykro z powodu utraty bliskiej osoby i aż nie wiesz co powiedzieć. Nie musisz dziękować.
Ja zależy jeszcze czyj to był pogrzeb jak jakieś dalszej dla mnie osoby to często nie podchodzę, ale jeśli był to ktoś bliższy albo bliska osoba kogoś dla mnie ważnego to po prostu mowie ze bardzo mi przykro i przytulam tą osobę której skaldam kondolencje. Chyba do końca życia będę pamiętać jak na pogorzebie mojego kolegi ze szkoły podeszłam do jego mamy i babci i jak mnie uściskały do tej pory mam łzy w oczach jak o tym pomyślę
Cóż, jeszcze z czasów gdzie trzeba było pokazać swoją elokwencje tak by wszyscy usłyszeli. Wielkie gęsty na pokaz i mentalność, że tak się okazuje uczucia.
kondolencje są "formą żałoby " osoby, która "je składa".... Gdy bliska Ci osoba odchodzi to na pogrzebie jesteś na takim haju emocjonalnym, że nawet nie wiesz kto i i co do Ciebie mówi, nie mówiąc już o tym żeby to zapamiętać..... ja sama niedawno miałam taką sytuację(zmarła przyjaciółka rodziny) i tylko przytuliłam jej rodziców i brata(nie było słów) a Oni wyglądali(ich oczy) jakby nie wiedzieli co się dzieje....