#GQIJB

W klasach 1-3 miałam zajęcia z katechetką, która należy do zgromadzenia sióstr zakonnych bezhabitowych.
W moim mniemaniu to jest anioł, a nie człowiek. Tylko raz podniosła na nas głos i wciąż nie był to krzyk, lecz... normalne mówienie.
Co lekcję wychodziła od nas z sali z tonami makulatury – każdy chciał jej dać jak najwięcej laurek, bo była taka miła. Co ciekawe, lekcje religii nie różniły się niczym od zajęć z innymi katechetkami.

A teraz najciekawsze – będąc ponad 20-letnim, dorosłym i niewierzącym człowiekiem, unikam tego, żeby ww. siostra mnie widziała np. z papierosem, bo robi mi się wtedy przykro i mam wrażenie, że się na mnie zawiodła.
Wszyscy, którzy mieli z nią religię, mają identyczne podejście.
rabarbarerupction Odpowiedz

Moja katechetka też była dla nas aniołem. Kiedy odchodziła na emeryturę wszyscy płakali, a ona sama wyniosła ze szkoły trzy siatki laurek, czekolad i bombonierek. Kochana kobieta.

Qwerto Odpowiedz

Też miałam w podstawówce wspaniałą zakonnice. Dla każdej klasy miała nazwę. Moja grupa była jej aniołkami a klasa mojej siostry jej borsuczkami :D

marght Odpowiedz

"mam wrażenie, że się na mnie zawiodła" .. tak właśnie działa religia

Dodaj anonimowe wyznanie