Wracaliśmy pociągiem do domu późnym wieczorem, całą rodziną. Do przedziału weszła pani konduktor i sprawdzając bilety powiedziała, że pomyliliśmy pociągi. Podobno do naszego miasta jechały dwa, z tego samego toru, odjeżdżały z różnicą 3-4 minut. Z tym że my mieliśmy bilety na TLK, a jechaliśmy Intercity, więc różnica w cenie biletów była dość duża przy czterech osobach.
Pani konduktor odstąpiła od wystawienia nam mandatu, a żeby inni pasażerowie się nie doczepili, powiedziała, że zanim wypisałaby mandaty, to my zdążylibyśmy wysiąść z pociągu, po czym puściła do nas oczko.
Niby drobny gest, a jednak ucieszył :)
Dodaj anonimowe wyznanie