#9CtYq

Ostatnio natknęłam się na Facebooku na lament matek, ponieważ czują się w społeczeństwie jak wróg publiczny, bo wśród ludzi szerzy się nienawiść do dzieci, co oczywiście jest skandalem, bo każdy dzieckiem był, co automatycznie zobowiązuje nas do piania z zachwytu nad innym dziećmi.
Jako osoba nielubiąca dzieci mogę napisać tylko jedno – głównym czynnikiem wyzwalającym w nas niechęć do dzieci są ich matki. Oczywiście rozumiem, że dla matki jej dziecko jest największym cudem świata, szkoda że matka nie rozumie, że jest ono cudem tylko dla niej samej. Interakcje z dziećmi są ludziom narzucane stanowczo zbyt często, co automatycznie budzi niechęć. Sama z powodu tejże niechęci świadomie pracuję w branży, w której na kontakt z dziećmi nie jestem (a raczej nie powinnam być) narażona. Dzieci nie mają u nas czego szukać, aby zostać naszym bezpośrednim klientem trzeba mieć 18 lat. Oczywiście dzieci mimo to z naszych usług korzystają, za zgodą i udostępnieniem rodzica, bywają w naszym punkcie, rodzice biorą ich zdanie pod uwagę przy podejmowaniu decyzji i jest to jak najbardziej w porządku. Nie w porządku jest natomiast wymuszanie na mnie interakcji z dzieckiem, np. poprzez posadzenie go w fotelu i radosne ogłoszenie „no to pani teraz załatwi sprawę z tym oto młodym klientem”. Coś takiego irytuje mnie na tyle mocno, że w tym momencie odpalam najbardziej pogardliwe, najbardziej pełne obrzydzenia spojrzenie, jakie mam w repertuarze i obrzucam nim i matkę, i dziecko. Co ciekawe, ojcowie nigdy się w ten sposób nie zachowują.
Matki po takim spojrzeniu dzielą się na dwie grupy: jedne się peszą i reszta obsługi przebiega bez dodatkowych incydentów, ale nie wszystkie. Byłoby za łatwo. Ta druga połowa matek nadal próbuje mnie przekonać, że kontakt z ich dzieckiem to najlepsze co mogło mnie dziś spotkać i nie zobaczę dziś nic lepszego niż szczerbaty, obśliniony uśmiech ich dzieciaka.

Dziecko płacze, bo nudzi się w trakcie wizyty? Pada hasło „zachowuj się, bo pani cię zaraz zabierze. Posłuchaj, pani ci powie, że cię zabierze” i tu wyczekujące spojrzenie w moją stronę. No sorry, ale nie. Nie będę nic mówić, niczego zabierać, to nie moje dziecko, nie mój problem i bardzo proszę mnie w ten cyrk nie angażować. I w końcu przychodzi punkt kulminacyjny – moment zawarcia umowy kupna-sprzedaży. Od jakiegoś czasu proces zelektronizowany, podpis odbywa się na dwa etapy, jeden z nich to podpis elektroniczny. Tu odpala się każdy dzieciak, bo on by chciał tym mazaczkiem po tym ekraniku pobazgrać. Z przyczyn oczywistych nie ma takiej opcji, bo raz, że to sprzęt drogi i delikatny, a dwa, to ma być podpis osoby dokonującej zakupu i nie, nie mogę przymknąć oka dla uciechy Brajanka czy innej Dżesiki.

Dlaczego dorosłym ludziom trzeba tłumaczyć takie rzeczy?
Postac Odpowiedz

A wiesz, że nie wszystkie matki są takie? A i tak jest hejt i nienawiść. Spotkałam się z nieuzasadnionym chamstwem, zarówno w ciąży, jak i z dziećmi. Jakoś jak jestem sama to nieznajomi nie komentowali mojego wyglądu czy stylu bycia, nie dawali nieproszonych "rad". A teraz? Obcy ludzie potrafią straszyć moje dzieci, bo im się tak podoba. To i dziwne, że mi się agresja włącza? Jak jakaś baba złapała moje wówczas dwuletnie dziecko, bo biega po PLACU ZABAW? No przepraszam bardzo, że dziecko biega tam gdzie może, po ogrodzonym terenie.
Jak byłam w drugiej ciąży to kilka razy usłyszałam, że tylko się rucham dla kasy. Kilkukrotnie ktoś mi się chciał wcisnąć w kolejkę w sklepie. "Bo ona w ciąży, to ma czas czekać".

Uważam, że dzieci są tak samo częścią społeczeństwa jak i dorośli i należy je uczyć właściwego zachowania. Wymuszanie interakcji z dzieckiem nie jest pozytywne. Ale jak dziecko idzie kupić bułkę, to jest normalnym klientem i normalnie powinno zostać obsłużone.

Hvafaen

Nienawiść do jakiejkolwiek grupy społecznej nie jest normalna i ma być tępiona. Czy to starzy, czy ludzie młodzi. A wciskanie się w kolejkie osobie, która nie może stać za długo to wyższy poziom nienawiści.

Novara

W każdej większej grupie ludzi znajdzie się zawsze taka osoba, która swoim zachowaniem zszarga opinię całej reszcie.
Wrzucanie wszystkich do jednego wora nie jest dobrym rozwiązaniem, ale z drugiej strony powinno się piętnować te konkretne osoby, które zachowują się źle. I to dotyczy nie tylko matek, ale wszystkich ludzi.

KajKoLukx Odpowiedz

No ale to prawda, że od kilku lat narasta w pewnych środowiskach sporo nienawiści do matek i dzieci, dobrze to widać w intrenecie. Poszukaj sobie na różnych stronach z memami tagu "madka", to zobaczysz ile tego jest. Ciągle ludzie na takich stronach wrzucają jakieś dramatyczne, przeważnie zmyślone historyjki jak to jakaś "madka" chciała coś tam wyłudzić za darmo, albo nie pilnowała swojego dziecka. Ba, zdarzają się i tacy, którzy chwalą się jak to udało im się zrobić przykrość cudzemu dziecku, albo je wystraszyć.
To się bierze częściowo z niechęci do +500, gdzieś tam się też przewija nienawiść do samotnych matek, które śmiały uprawiać seks z nieodpowiednim mężczyzną.

Na dodatek jeszcze część społeczeństwa sobie ubzdurała, że da się wychować dziecko, tak żeby absolutnie zawsze było ciche i spokojne. No nie, nie zawsze da się od razu uspokoić ryczące niemowlę, dwulatki przechodzą okresy buntu podczas którego umyślnie zachowują się źle, żeby przetestować rodziców, starszym dzieciom też czasem coś odwala i jest to zupełnie normalne.

Tak, dzieci są potrzebne, bo to z nich się biorą dorośli, którzy kiedyś będą tworzyć społeczeństwo. Nie, nie można ich zamknąć w piwnicy dopóki nie dorosną. Dziecko musi się uczyć, jak się załatwia dorosłe sprawy, to nie jest wiedza, która mu się magicznie pojawi w mózgu po ukończeniu osiemnastu lat. Dlatego dorośli zabierają swoje dzieci w różne publiczne miejsca, nawet jeśli te dzieci jeszcze nie zawsze potrafi się idealnie zachować. Tak, czasem oznacza to, że musisz wchodzić w interakcję z cudzymi dziećmi i o zgrozo, traktować je jak ludzi.

Hvafaen

Nawet na tej stronie. Ludzie robiący miny do obcych dzieci (wyglądają jedynie jak niedorozwoje, to raczej ich nie wystraszy) lub zaczynający wyć, gdy dziecko płacze w miejscu publicznym. Na szczęście nigdy się z czymś takim nie spotkałam, ale widzę w polskim internecie, że niektórzy z tej nienawiści nie mogą napisać nawet „dziecko” tylko kaszojad, gówniak, a niektóre matki nawet tak swoje dzieci nazywają by się wpasować, ale może to rodziny, w których dziecko nazywające mame „starą” jest normalne.

Laboo

W samo sedno! Sama jestem matką i strasznie krzywdzące są niektóre komentarze czy to w internecie czy w realu. Nie uważam się ani za osobę roszczeniową, ani tym bardziej za "madke". Pracuje na cały etat, tak samo jak mąż, wychowujemy dziecko sami bez pomocy dziadków/cioć/wujków, a i tak mam wrażenie, że znaczna część społeczeństwa uważa, że jedynym naszym osiągnięciem jest zrobienie sobie bombelka żeby dostać 500+. I racja dziecko samo nie nauczy się życia w społeczeństwie, dlatego nie można go izolować i nie zabierać do sklepu/restauracji/kina etc, bo dla kogoś płacz 3-latka jest denerwujący. Nie da się też niestety przewidzieć jak dziecko zachowa się w danej sytuacji dopóki jej nie napotka, na dodatek nawet największy aniołek może mieć gorszy dzień i wyładowywać to gdzie się da. A mnie np denerwuje jak stare baby 15 minut wybierają wędlinę w sklepie, widząc, że inni ludzie śpieszą się do pracy i jakoś nie krzyczę wszem i wobec że powinny mieć zakaz robienia zakupów. A w przeciwieństwie do dzieci, swoje już przeżyły i powinny umieć żyć w społeczeństwie.

Jumalatar

A czemuż to bierzecie do siebie uwagi na temat dzieci ? Uwagi te i komentarze nie dotyczą rodziców i dzieci normalnie zachowujących się, one zawsze dotyczą osób uciążliwych, czy wręcz bardzo uciążliwych dla otoczenia. Owszem, zdarza się, że trafi się jakiś cham i wulgarnie skomentuje np. osobę w ciąży ( mi kiedyś też się to zdarzyło), ale nie rozumiem, po co się tym przejmować ? To wasze przejmowanie się nie spowoduje zniknięcia wszystkich źle wychowanych ludzi. Takie durne uwagi się kompletnie ignoruje. Reaguje się tylko wtedy, gdy dana osoba wykonuje DZIAŁANIA mogące zaszkodzić tobie czy twojemu dziecku.
Poza tym - przecież od razu widać, czy dziecko jest rozpuszczonym bachorem, czy to jednorazowy wyskok spowodowany np. zmęczeniem czy temperaturą.

bazienka Odpowiedz

mnie irytuje jak matki (od razu zaznaczam, ze nie wszystkie) na wszystko maja wytlumaczenie, ze TO TYLKO DZIECKO!
dziecko drze sie w sklepie czy tramwaju? Kopie w moje siedzenie w tramwaju czy autobusie? TO TYLKO DZIECKO i co ja od niego chce
nie wiem, czy im sie wydaje, ze te "tylko dzieci" w pewnym wieku doznaja iluminacji i zaczna zachowywac sie poprawnie, skoro nikt ich tego nie nauczyl?

Postac

Czasem warto zwrócić uwagę dziecku. Małe dziecko często testuje rodziców i celowo ignoruje to, co mówią. Ale jak obcy im zwróci uwagę, to nagle jest onieśmielenie, wtulenie w rodzica - co skutkuje też tym, że znika zachowanie niepożądane, typu kopanie w fotel. Ale to działa tylko u małych dzieci, takich koło 2-4 lat. Młodsze niewiele rozumieją, muszą jeszcze dużo razy usłyszeć tłumaczenie. Starsze już się raczej powinny słuchać, już dużo rozumieją i rodzice nie powinni ich tłumaczyć "to tylko dziecko".

bazienka

oj to wtedy dopiero zaczyna sie jazda, ze jak ja smiem jej dziecku uwage zwracac :)

Hvafaen Odpowiedz

Wstaw zamiast dziecko, czarną osobę.
„Nie w porządku jest natomiast wymuszanie na mnie interakcji z czarną osobą, np poprzez radosne ogłoszenie "no to pani teraz załatwi sprawę z tym oto młodym klientem". Coś takiego irytuje mnie na tyle mocno, że w tym momencie odpalam najbardziej pogardliwe, najbardziej pełne obrzydzenia spojrzenie, jakie mam w repertuarze i obrzucam nim i matkę i czarną osobe.”
Jesteś po prostu niedostosowana do życia w społeczeństwie. Nie umiesz w small talk, może asperger, a może zgorzknienie. Tak trudno pożartować z klientem?
I serio ktoś oczekiwał, że dasz dziecku podpisać się elektronicznie? Nie sądzę.

ravageuse

Osoba czarna, zdrowa na umysle i nie bedaca dzieckiem, jest odpowiedzialna za wlasne czyny i zachowanie.
Za czyny i zachowanie dziecka odpowiedzialni sa rodzice. Dokladnie w tym punkcie jest problem.

Dahun2

To się zdziwisz. Z racji przynależności do grupy rekonstrukcji historycznej zdarza mi się brać udział w różnych pokazach.
O to kilka sytuacji tak na szybko z głowy:
- foch rodziców bo przecież mam ich dziecku może trzy letniemu nałożyć wielki hełm (mieliśmy specjalne dla dzieci ale to konkretne chciało hełm dwa razy większy od jego głowy). Jak wytłumaczyłam, że to mało bezpieczne to foch. Ale pewnie też sobie tylko żartowali, mimo że już mu prawie nakładali ten hełm.
- moim głównym stanowiskiem jest łucznictwo i tkactwo. Na torze trzeba pilnować wszystkiego. Przed strzelaniem z kolegą zabezpieczyliśmy cały teren i postawiliśmy wielkie rażące kartki w niebezpiecznych miejscach (było to niedaleko lasu i krzewy zasłaniały nam widoczność z boku). A i tak jakaś maDka olała ogrodzenie (mówić krótko zniszczyła je) i wlazła nam tuż za tarcze. Jeszcze nigdy nie darłam się jak wtedy. Tam chvj ją ale miała jedno dziecko w wózku a drugie obok. A ludzie strzelali...
Ale pewnie wyskoczyła na żarty czy coś.
Wymieniać mogę dużo więcej.
Zwyczajnie wśród rodziców są też maDki i tatełki, dla których ewidentnie nawet bezpieczeństwo dziecka się nie liczy.
Ale co ja tam wiem, na pewno sobie żartowali. Albo ja jestem jakaś "niedostosowana do życia w społeczeństwie" i nie rozumiem co śmiesznego jest chociażby w ignorowaniu tłumaczenia "to delikatne/drogie/może zrobić sobie dziecko krzywdę".
Dzięki tobie wiem, że jak maDka darła się na mnie bo nie pozwoliłam jej dziecku strzelać w ludzi to pewnie sobie tylko takie heheszki robiła.

Postac

Dahun, opisujesz sytuacje łamania zasad panujących w społeczeństwie. Dzieci obowiązują te same zasady co dorosłych. To, czy wymienieni przez Ciebie ludzie byli rodzicami, czy nie, to nie ma znaczenia. Jak ktoś by np wszedł za tarczę bez dziecka, zrobiłby tak samo źle.

Dzieci trzeba UCZYĆ. Ostatnio byłam z dzieckiem w bibliotece. Staliśmy przed budynkiem, bo powiedziałam, że z jedzeniem nie wejdzie. Dziecko chciało dokończyć co tam miało i wtedy wejść. Minęły mnie 2 osoby i obie zwrócił się do dziecka, że przecież jest małe i ONO MOŻE. Może wchodzić między książki, kruszyć jedzeniem i brudzić regały, bo jest dzieckiem? Przez takie gadki trudniej jest rodzicom wytłumaczyć, a dzieciom zrozumieć.

Fajnie by było, jakby ludzie się powstrzymali od takich komentarzy. Jak nie chcą pomóc, to niech chociaż nie utrudniają. Ale utrudniają, wciskają nos w nie swoje sprawy, nie ma tygodnia, żeby nie spotkało mnie coś takiego.

Dahun2

Postac, nie chodziło mi tutaj o pisanie w stylu "tylko rodzice są źli". Mój komentarz dotyczył uwagi Hvafaen, że rodzic na pewno sobie robił żarty, a podał sytuację, gdzie w żadnym razie nie mogły być to żarty (sam komentarz z ironicznym tonem, że pewnie żartowali).

Osobiście, uważam, że od rodziców można wymagać większej świadomości. Osoba, która wejdzie za tarcze i tak dostanie ochrzan (niezależnie od posiadania dziecka), nie mniej osoba z dzieckiem jest odpowiedzialna także za drugie życie. Jak widzę, kiedy rodzice robią takie rzeczy to ciśnienie skacze mi podwójnie. Dla mnie to niepojęte aby narażać swoje dziecko, bo nie chce się iść na około, bo dziecko chce się tym pobawić czy dotknąć.

Prawdą jest też to, że dzieci uczą się żyć w społeczeństwie. Normalne jest testowanie granic u dwu-trzy latków. Nienormalne jest zasłanianie się dzieckiem (np. aby coś dostać) lub właśnie słuchanie dziecka w momencie kiedy jego decyzję nie są dobre dla niego lub mogą spowodować straty/krzywdę innych lub rzeczy.

Jumalatar

Chyba Cię porąbało. Jako osoba obsługująca klienta, nie mam obowiązku wchodzić w interakcje z jego dzieckiem. I nie ma to nic wspólnego z rasizmem, który sugerujesz, ani tym bardziej z niedostosowaniem do życia w społeczeństwie. Matka/ojciec narzucający obcym osobom interakcje ze swoim dzieckiem są niedostosowanymi egocentrykami uważającymi, że świat się wokół nich kręci.

TakaTakaTamJa Odpowiedz

Zasadniczo to się zgadzam, jak jestem w pracy to jestem w pracy i nie mam obowiązku "wychowywać" cudzych dzieci. Jeszcze będąc na studiach pracowałam jako kelnerka i weekendy były najgorsze właśnie przez rodziców z dziećmi. Oczywiście byli rodzice potrafiący ogarnąć własną pociechę, ale szlag mnie trafiał jak mamusia mówiła: no powiedz tutaj Pani co byś chciał. A dziecko przez 5 minut "negocjuje" nie ze mną tylko z matką, kiedy ja mam nawał roboty. Przez takich rodziców ludzie po prostu mają takich sytuacji dość, a jak zdarza Ci się taka matka 5 razy w ciągu dnia to można nie wytrzymać. Chociaż uważam też, że lepszym rozwiązaniem jest edukowanie rodziców. Ja nauczyłam się w takich sytuacjach mówić rodzicom coś w stylu: proszę w taki razie ustalić z dzieckiem i jak będą Państwo gotowi to podejdę. Wydaje mi się, że warto odpowiadać życzliwością, nawet jak masz ochotę bachorka z madką "wepchnąć pod pociąg" ;)

Dragomir Odpowiedz

Tylko takim, którym odpieluszkowe zapalenie mózgu z jakichś przyczyn nie minęło.

Nocturno Odpowiedz

Już nie ważne czy masz rację czy nie masz. Jednak mam przeczucie graniczące z pewnością, że jesteś sfrustrowana i masz strasznie smutne życie. Ewentualnie jest zupełnie odwrotnie i już masz tak dobrze, że na siłę szukasz problemów

Jumalatar

A z czego takie wnioski wyciągasz ? Z tego, że nie lubi kontaktów z dzieci w swojej pracy ? Zbyt dalekie wnioski wyciągasz, nieuzasadnione.

Nocturno

@Jumalatar wnioski wyciągam na podstawie tego co napisała i mojego doświadczenia. Są subiektywne i nie narzucam nikomu aby tak samo myślał.
Można nie lubić kontaktów z dziećmi, z osobami starszymi, kobietami, mężczyznami, grubymi, brzydkimi itd. Jednak jeżeli ta niechęć ma już wpływ na pracę i staje się obsesją to ewidentnie jest problem i to nie z obiektem niechęci.
Jeżeli chodzi o ten wpływ to "odpalam najbardziej pogardliwe, najbardziej pełne obrzydzenia spojrzenie, jakie mam w repertuarze i obrzucam nim i matkę, i dziecko" jest tego ewidentnym przykładem.

czasnaherbatke

Zgadzam się z tobą. Nie mam dzieci i nie planuję mieć ale zawsze staram się być uprzejma dla każdego człowieka, w każdej grupie wiekowej. Nie rozumiem trendu na hejtowanie rodzin i bycie dumnym z tego ... Nie wiem czy takie osoby po prostu nigdy nie zaznały czegoś miłego w dzieciństwie i tym przesiąknęły

Dodaj anonimowe wyznanie