#4efgl

Nie potrafię przejść do porządku dziennego w pewnym temacie. 
Jestem z partnerem 6 lat, mieszkamy razem 5 lat. Nie poznałam jego rodziny, bo sobie tego nie życzą. Nie znają mnie i nie chcą poznać. Zapraszali tylko jego na wyjazdy zagraniczne, obiadki niedzielne czy święta. Zrezygnował z takich spotkań, żeby spędzać czas ze mną. Gdyby to chodziło tylko o mnie, ale odbija się na moim partnerze. Docinki na mój temat, złość z ich strony, że mam na niego zły wpływ (bo on rezygnuje z zaproszeń na spotkania, na których czasem źle o mnie powiedzą). Mówią, że marnuje sobie ze mną życie. Patrzę na to z boku i mi go po prostu szkoda. Z roku na rok maleje moja nadzieja na poprawę relacji. Tak jak kiedyś zależało mi, żeby ich poznać, tak ta chęć słabnie. To wykształceni ludzie, wiem, że kochają syna/wnuka. On przekonuje mnie, że to nic. Że mamy siebie i to mu wystarcza. Myślę, że w środku go to boli. Jest dorosłym mężczyzną, ja dorosłą kobietą, a czuję się jak nastolatka, która oceniana jest przez obce mi osoby. To co na mój temat wymyślają trafia do osób trzecich, do moich znajomych, świat jest mały. Za każdym razem staram się być silna dla niego, dla nas, dla siebie. Wstyd mi, że wpływa to na mnie bardziej niż bym chciała. Odbiera radość dnia, gdy temat jak bardzo mnie nie lubią wraca na tapet. I ta natrętna przykra myśl, że jestem jak kolec w pięcie, drzazga pod paznokciem czy nieproszony gość.

Dlaczego tak się zachowują? Bo jestem 7 lat po rozwodzie i mam pełnoletnie dziecko. Czyli jestem z tzw. recyklingu i jestem blisko o dekadę starsza od partnera. Niczego innego nie można mi zarzucić. Czy chcę czuć, że rozbijam więzi rodzinne? Nie chcę. Kocham go, a on mnie, ale bardzo boli mnie jego ból i konsekwencje naszego związku.
Postac Odpowiedz

Przykro mi. Rodzina Twojego partnera ma bardzo ograniczone poglądy. Nic z tym niestety nie zrobisz, a łatwo powiedzieć : nie przejmuj się.

Tydyt Odpowiedz

Jak ja powiedziałam, że spotykam się z rozwodnikiem z dwójką dzieci , to rodzice mi powiedzieli, że mam go zostawić, że życie sobie zniszczę, że te dzieci będą mnie nienawidzić itp. Postawiłam na swoim i dalej się z nim spotykałam. Któregoś razu go przywiozłam z dziećmi i zachowywali się z dystansem, ale jak go poznali to zmienili zdanie i teraz uważają, że jego była to jakaś głupia była, żeby tak fajnego faceta zostawiła. Teraz to najlepszy zięć :)

Frog Odpowiedz

To bardzo przykre.
Nie sądzę, żeby udało się Wam zmienić poglądy tych ludzi.
Dobrym rozwiązaniem mogłoby być totalne odizolowanie się od nich (choćby wyjazd "na drugi koniec świata").
Jeśli to niewykonalne, jedynym wyjściem jest zaakceptowanie tej sytuacji poprzez mentalną "impregnację" na wszystkie negatywne sygnały z tamtej strony.

Mój znajomy długie lata był związany z (mówiąc potocznie) rozwódką z dzieckiem. Tak jak Twój mąż, do rodziców jeździł zawsze sam. Rodzice zaś, tak dalece nie akceptowali tego związku, że gdy mężczyzna zmarł, a jego partnerka pojawiła się na pogrzebie, zrobili jej karczemną awanturę, z usiłowaniem wezwania policji włącznie. Ktoś z dalszej rodziny ogarnął tę sytuację, potem przyjechał ksiądz i rozpoczęła się ceremonia, już bez większych cyrków.

Dla mnie, obcej osoby, to było paskudne doświadczenie.
Domyślam się, jak mocno uwiera to Ciebie / Was.
Życzę Wam wypracowania wspólnej ścieżki, którą będziecie wędrować przez Wasze życie - bez ulegania negatywnym myślom, o których piszesz w wyznaniu.

CentralnyMan Odpowiedz

Jeśli jesteście szczęśliwi i twój partner chce z tobą być to kij z nimi. Krzywdy nikomu nie robicie

JestemSalvadoremDali Odpowiedz

Coś mi się wydaje, że Twój partner powinien poważnie pogadać z rodziną

Anuszjan Odpowiedz

Mam tak samo a już jestem dłużej z moją partnerką. Tak samo rodzina nigdy mnie nie odwiedza. Przez jakiś czas moja mama mieszkała z nami też nas nikt nie odwiedzał. Jak się wyprowadziła to nagle wszyscy ją zaczęli odwiedzać. Na szczęście z moją partnerką jestem o wiele szczęśliwszy niż z rodziną, która od zawsze i tak mnie traktowała jak obcego.

Dragomir Odpowiedz

Aaaa, "niby-arystokratyczna" rodzina, tacy "ą-ę"? Nie zmienisz ich raczej, dobrze że jesteście w tym razem.

Dodaj anonimowe wyznanie