#2jJvS

Opowiem wam o tym, jak prawie zniszczyłem małżeństwo moich rodziców. Miałem wtedy jakieś 8-9 lat. 
Pod nieobecność mamy i taty często buszowałem sobie po domu i zaglądałem do różnych szafek. Wiadomo, dziecięca ciekawość i chęć znalezienia różnych skarbów często ciągnęła mnie do ich sypialni. To tam w małej szufladce znalazłem to dziwne coś. A właściwie całą masę dziwnych cosiów. Owe cosie zapakowane były w małe, kwadratowe sreberka. W środku znajdowały się balony. I to jakie wytrzymałe! Można je było dmuchać, nalewać do nich wody, a nawet zakładać je sobie na głowę. I tak też co jakiś czas wędrowałem do sypialni rodziców i podbierałem po kilka takich gadżetów. Potem z kumplami robiliśmy z nich różne rzeczy, na przykład do nadmuchanego balona przywiązywaliśmy ludzika GI-Joe i zrzucaliśmy go z wieżowca. No ubaw po pachy!
Tymczasem zauważyłem, że sytuacja pomiędzy moimi rodzicami zaczęła się nagle pogarszać. Mama robiła wrażenie obrażonej na tatę, który z kolei robił minę zbitego psa i coraz częściej wychodził z domu, aby spotykać się z kumplami. Do dziś nie wiedziałbym o co chodziło, gdyby nie moja wścibskość. Bezczelnie podsłuchałem kłótnię mamy z tatą. Moja rodzicielka sugerowała, że ojciec ma kogoś na boku i że to na pewno ta jego koleżanka z pracy, i że jest tchórzem, bo nie chce się przyznać do swojego romansu i że ona ma tego dość i wyprowadza się do mamy razem ze mną... Jak wywnioskowałem z dalszej części monologu mojej matuli, naczelnym dowodem w tej sprawie miały być notorycznie ubywające „kondomy” z nocnej szafeczki. Szybko połączyłem fakty i doszedłem do wniosku, że mowa o tych śmiesznych balonikach, z których to ostatnio razem z kumplami zrobiliśmy fantastyczną procę. Żebyście wiedzieli, jaki skubana miała zasięg... I kiedy oni kłócili się nieświadomi tego, że ich podsłuchuję, postanowiłem po raz pierwszy zachować się jak prawdziwy facet. Z hukiem energicznie otwieranych drzwi i z pewnością siebie godną bohatera kina akcji wszedłem do ich pokoju, raźnym krokiem wszedłem na jego środek, spojrzałem na mamę, spojrzałem na tatę, zacisnąłem pięści, uniosłem wysoko głowę i... rozbeczałem się jak dziewczynka. Kiedy trochę opanowałem swój szloch, ciągle jeszcze pociągając nosem opowiedziałem o mojej małej fascynacji „balonikami”. Rodzice byli w takim szoku, że nawet zapomnieli mnie zrugać za to, że bezprawnie grzebałem w ich rzeczach. Najważniejsze jednak, że konflikt został zażegnany. 

Teraz mam 32 lata. Do dziś mój starzec przy każdej możliwej okazji wspomina mój bohaterski gest obrony rodzinnego ogniska.
WilaWianki Odpowiedz

"Rozbeczałem się jak dziewczynka".
Nie, człowieku, rozbeczałeś się jak normalne, ośmioletnie dziecko płci dowolnej.

ogienek Odpowiedz

Wyznanie dobre. Ale tak swoją drogą, Twoja mama mogłaby trochę pomyśleć logicznie i nie byłoby całej kłótni. Gdyby chciał ją zdradzać i chciałby się zabezpieczać to po prostu nie mógłby sobie kupić gdzieś prezerwatyw (to jakiś problem) zamiast rzekomo je podkradać z domu aby wydało się, że znikają?

ogienek

na końcu nawiasu brakuje "?".

TwojaSowa

@ogienek może ona jako żona wtedy o tym nie pomyślała, wtedy się o takich rzeczach nie myśli

Ckawka

Może znała swojego męża i wiedziała że tak bystry to on nie jest?

karlitoska

Niektórzy ludzie mają manie podejrzliwości

nathalieee95 Odpowiedz

Aż dam plusika za taką męską postawę :D

Marzenka Odpowiedz

Już myslalm zw dildosy

Dodaj anonimowe wyznanie