#weKLg
Jednego dnia udałam się z moją jakże kochaną mamą na zakupy. Co istotne, najpierw weszłyśmy do pewnego sklepu na T, sprzedającego kawę, a także różne rzeczy do domu, ubrania. Zakupiłyśmy dwie paczuszki świeżo zmielonych ziaren, a następnie weszłyśmy do sklepu z ubraniami.
Tutaj zaczyna się historia właściwa.
Oglądając ubrania, przez przypadek wymsknął mi się malutki tzw. cichacz-zabójca i właśnie w tamtym momencie podeszła do nas sprzedawczyni, by zapytać się czy w czymś nam pomóc. Nagle ekspedientka zaczęła mocno wąchać powietrze. Ja przestraszona, że zaraz się wyda moja zbrodnia, odsunęłam się troszkę w bok. W końcu mówi "Ooo jak pięknie pachnie! Czuję, że panie były w T. Uwielbiam zapach świeżo zmielonej kawy."
Jak mi ulżyło. Pani pośmiała się z moją mamą, jako że rodzicielka również uwielbia kawę i jej zapach, a moje serce zwolniło o jakieś 120 uderzeń.
Gratuluję dupo, udało ci się.
Tchibo przecież to kawa
sklep także...
To był taki żart z reklamy właśnie tego sklepu :)
Kojarzysz taką kawę Kopi luwak ? Jest z ziaren kawy wybieranych z kupy robionej przez takiego jednego gatunku futrzaków. Możliwe że twój bonczur zmieszał się z zapachem kawy i imitował zapach tej jednej z najdroższych kaw świata :>
Luksusowy cichacz zabójca.
Warto też wspomnieć o tym, że często ta ,,kupotwata" część to tylko kilka procent, a reszta to zwykła kawa. A biznes się kręci.
Ludzie, ale Wy macie pojęcie o kawie. Kopi Luwak wytwarza się z ziaren wydalonych przez Łaskuna. Zwierzę drapieżne, do tego tak płochliwe, że ciężko je złapać, nie mówiąc o hodowli, bo nie samymi owocami kawy się żywi. A ziarno nie jedzie odchodami, bo wychodzi ze zwierzaka w łupinie. ziarno płucze się póki woda nie jest czysta i dopiero po wyschnięciu wyłuskuje się ziarno. Potem praży. Osobiście uważam, ze ziarno jest takie, jak każde inne, bo nie jest trawione i wydalane w nienaruszonym stanie. Ale koneserzy twierdzą, że jest wyjątkowe. Dodając fakt, że rzeczywiście najczęściej jest "chrzczone" zwykłą kawą tego samego gatunku tylko bez wstępnej obróbki, stwierdzam, że "koneserzy" dają się nabrać na "efekt placebo"
Co do historii. Kawa ma intensywny zapach, a nie każdy cichacz musi być zabójczy. Jeśli sama go nie wyczułaś to możliwe, że tym razem tylko wiatr hulał między pośladkami...
Bo jakby się ktoś zorientował, że puściłaś bąka, to policja wyprowadziłaby cię w kajdankach, twoje zdjęcie pojawiłoby się na billboardach z opisem twojego przewinienia i w ogóle byłabyś skończona w mieście.
Lubię tą część o kajdankach.
historia z "Chwili dla Ciebie"....