Nie umiem współczuć powodzianom. Sam miałem ciężkie życie, musiałem uciec z domu. Straciłem wszystko w ciągu jednego dnia. Utwardziło mnie to. Na co dzień jestem dobrym człowiekiem, pomagam innym. Dziwnym trafem akurat ta katastrofa nie wywołuje u mnie współczucia. Być może dlatego, że ludzie z tamtych rejonów nie byli dla mnie dobrzy. Próbuję przekonać siebie, że np. babcie emerytki z południowej Polski to dobre kobiety i zasługują na litość. Liczę, że pomoc udzielona powodzianom będzie adekwatna do rozmiaru katastrofy, ale sam nie przeznaczam na to pieniędzy, ponieważ jestem biedny.
Dodaj anonimowe wyznanie
Mi jest żal zwierząt przez te powodzie. Ludzi znacznie mniej.
Sam kocham zwierzeta ale takie podejscie jak twoje jest chore. Stawianie zwierzat ponad ludzmi z powodu wyidealizowanego obrazu.
Mi w tej sytuacji też jest bardziej szkoda zwierząt, ale to nie jest stawianie zwierząt ponad ludźmi. Po prostu ludzie poradzą sobie sami, mogą o siebie zadbać, ewakuować się, poprosić o pomoc, a zwierzęta są zdane na łaskę innych ludzi. Wiele osób trzyma swoje zwierzęta na łańcuchach czy pozamykane w kojcach, stajnach, oborach i myślisz, że w obliczu tragedii, ci ludzie myślą o tym, by im pomóc albo chociaż uwolnić? O ile psa jeszcze przewiozą na pontonie, tak już krowy, konia czy świni nie bardzo. Właśnie dlatego bardziej mi szkoda zwierząt, bo mają mniejsze szanse na przetrwanie i zapewne wiele z nich zginęło w męczarniach.
I ot dożyliśmy czasu gdzie burek jest ważniejszy od istoty ludzkiej.
Dożyliśmy też czasów, w których ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem.
Może on odpowiada sokoli, a nie tobie?
@elbatory Obawiam się, że w naprawdę dawnych czasach większość ludzi nie potrafiła nawet czytać, więc i tak jest postęp ;)
Z komentarza sokoli też nie wynika, że burek jest ważniejszy. Napisał to samo co ja, ja jedynie wytłumaczyłam, dlaczego mam tak a nie inaczej.
@sorry, to naprawdę smutne, że z umiejętnością czytania, nie przychodzi umiejętności rozumienia. Ludzie dopowiadają sobie i nadinterpretowują, a przez to dochodzi do wielu niepotrzebnych nieporozumień i kłótni.
W sumie racja. Ludzie sobie poradzą, ale przy okazji zwierzęta jeszcze dobiją.
Ostatnio czytałam o bobrach, które uciekając przed powodzią były jeszcze straszone przez ludzi, gdy wychodziły na brzeg- ludzie się ewakuują, dom idbudują, kupią nową kanapę - bóbr nie wstanie z martwych po padnięciu że zmęczenia
Elbatory, może zwyczajnie zna inne komentarze sokoli i wie, że chodzi mu o to, że nie znosi ludzi? On napisał, że życie pająka jest warte więcej od życia kobiety.
Ale to nie są czasy, których dożyliśmy, tylko charakter sokolego. Myślisz, że 100 albo 200 lat temu nie było ludzi, którzy nienawidzili innych i woleli jakiegoś zwierzaka albo nawet przedmiot? Nawet Hitler podobno kochał zwierzęta i stawiał je wyżej niż większość ludzi. Tacy ludzie zawsze byli i zawsze będą.
Te babcie, które protestowały przeciwko budowie zbiorników retencyjnych?
Ja mam ograniczone współczucie. Nie żal mi ludzi, którym np zalało budowę w 2010, ale dokończyli - i teraz zdziwieni, że znów ich zalało.
Warto spojrzeć na to trochę szerzej.
Jeśli mieszkasz 50 lat w jednym miejscu, masz dom, gospodarstwo, grunty, itd, a przychodzi gość i mówi "wasz dom będzie zburzony, a wy zostaniecie przeniesieni gdzie indziej" - ciężko jest z marszu to enigmatyczne "gdzie indziej" zaakceptować.
Gdyby plany były przedstawione tak, jak zrobiono to przy budowie zbiornika Racibórz Dolny (odwzorowano 1:1 wysiedlaną miejscowość), i gdyby "panienki" z przyszłego rządu nie były tam, gdzie były (czyli chwilę przed wyborami = szukamy maksymalnej ilości głosów poparcia), możliwe, że straty można by dziś liczyć w mln zł, a nie w mld euro.
Nikogo nie bronię, nikogo nie oskarżam. Pokazuję inną perspektywę.
A tamte tematy znam stąd, że mój były dom znajduje się w Kotlinie Kłodzkiej, a Kotlina to taka większa wioska - wszyscy wszystko wiedzą, bo każdy ma znajomych w pobliskich miejscowościach.
Na marginesie - rejon, budowy zbiornika Szalejów Górny, oglądaliśmy, jeżdżąc "ze sprawami" do stolicy powiatu.
"By wybudować zbiornik Racibórz Dolny, wysiedlono i wyburzono dwie wsie: Nieboczowy i Ligota Tworkowska."
Czyli lepiej znów się odbudowywać przy kolejnej powodzi?
@Postac
"Czyli lepiej znów się odbudowywać przy kolejnej powodzi?"
Na pewno nie.
Moim zdaniem, najlepiej byłoby non stop uświadamiać ludzi w tym temacie, a przede wszystkim zrealizować te zaległe plany (budowy zbiorników retencyjnych), które zostały zaniechane na skutek fatalnych decyzji z roku 2019-go. Być może wtedy miejsca dziś permanentnie zalewane, stałyby się bezpieczne. Nie wiem.
Ten temat (wrzucony tu dla wzniecenia szamboburzy / skłócenia boziduchawinnych Anonimowych) na pewno przerasta nasze możliwości inżynieryjno-analityczne. Ale...
Byłoby dobrze, gdyby zdjęto odium upolitycznienia z zarządów oraz decyzji wielu instytucji, których działanie ma znaczący wpływ na życie ludzi w naszym kraju.
Wyszło straszliwie poważnie. Ale temat jest poważny, w wielu aspektach.
Tu, gdzie teraz mieszkam, rzeka zalała nigdy nie tknięty wodą (od czasów prowadzenia obserwacji czyli jeszcze "za Niemca") teren i stojący na nim sklep wielkopowierzchniowy. Nie wierzę, że projektanci i inwestorzy postawili go tam "na pałę" czy "bo była tania działka".
Akurat gdy mówimy o działaniach prewencyjnych, zabezpieczaniu przyszłości swojej i bliskich i odpowiedzialności to ty nie powinnaś się odzywać.
Dokładnie, żal mi tylko tych, którzy próbowali powstrzymać ten ciemny lud, który ,,nie będzie dał sobie pluć w twarz niemcowi z Banku Światowego, który miał wycenić ich domy”. A senator Szwed i Zalewska powinni teraz zostać przynajmniej zlinczowani za swoje działania przeciw budowie zbiorników.
Frog - ja nie mówię o ludziach, którzy nie mieli podstaw, by sądzić, że są w niebezpieczeństwie. Mówię o ludziach, którzy z premedytacją nie chcieli się zabezpieczyć, bo "oni zawsze tam mieszkają". Zawsze mieszkają na terenach zalewowywch, nie chcą zbiorników retencyjnych, ale chcą pomocy w odbudowie tego, co zalało? Na pewno niektórym ciężko zostawić coś, w czym mieszkali kilkadziesiąt lat, na co pracowali - ale chyba państwo oferowało im w tym pomoc? Nie chcę wzniecać burzy. Wypowiedziałam swoje zdanie. Jak ktoś jest ostrzegany, została mu zaoferowana pomoc i nie zrobił z tym nic, to nie jest mi go żal.
"Nie chcę wzniecać burzy. Wypowiedziałam swoje zdanie."
Tak, i jest ono bardzo ważne w tej rozmowie - dziękuję Ci.
Temat, który poruszamy, wykracza daleko poza formułę Anonimowych, ale dobrze, że się pojawił, bo warto dostrzec, że przy okazji tej ogólnej tragedii, w kraju wychodzi na jaw mnóstwo niedociągnięć, niepozamykanych spraw, a przede wszystkim brak konsekwencji w działaniach, mających na celu wykluczenie powodziowych powtórek.
Choćby wydawanie pozwoleń na budowę nowych obiektów na terenach zagrożonych. Już ten fakt pokazuje, jak wielu zmian należy dokonać, w prawie, w mentalności petentów tego prawa, w pilnowaniu konsekwentnych działań.
Chińskie plany przeciwpowodziowe rozpisane są na 50 lat do przodu. U nas - pomysły zmieniają się wraz ze zmianą rządu. I tak jak mówisz - potem ciężkie zdziwienie, że na terenach zalewowych kolejna "powódź 1000-lecia" pojawiła się już po kilku latach. Bo ludzie się uparli tam pozostać, bo klepnięto zgodę na porzucenie tematu retencji, i tak dalej, i tak dalej.
Gmina Radochów, w obrębie której miał powstać jeden z wykreślonych zbiorników - po prostu popłynęła. Może teraz ludzie, wszyscy i na różnych szczeblach, zrozumieją, że tamte (oprotestowane i odrzucone) pomysły nie były wyssane z palca.
Przepraszam, autokorekta.
Radochów jest wsią, leżącą w gminie Lądek-Zdrój.
Na szczęście nikt ci nie każe współczuć ani pomagać, więc nie wiem o co cię piecze.
Nie musisz zmuszać się do współczucia. Czujesz to co czujesz. Ludzie nie potrafią tak krytycznie ocenić sytuacji, odnieść tego do innych przykrych wydarzeń. Pokazują w telewizji „ogrom tragedii” to odpala im się współczucie. Porównajmy takie dwie sytuacje, komuś w zasadzie zalało tylko ogródek ewentualnie piwnicę, które były nieużywane, zaniedbane, zdążył zabrać większość rzeczy. Straty na maks 50.000. A druga sytuacja, dwie pary starają się o kredyt 2%. Jedna dostaje, druga nie. Ta drugą będzie musiała zapłacić 600.000 odsetek więcej za to samo mieszkanie. No to komu współczujemy? No wiadomo, powodzianinowi, ogrom tragedii, takie nieszczęście, „wyobraź sobie, że pracujesz na to całe życie, masz 99 lat…” ;)
Czy na terenach objętych powodzią mieszkają tylko babcie emerytki?
To komu potrzebna ta, zalana zdradziecko cichą wodą, szkoła w Lewinie Brzeskim?
I wszystkie inne szkoły, przedszkola i żłobki? 🤔
Ty musiałeś z domu uciekać? A nie pisałeś, że mieszkasz z rodzicami, którzy zabraniają ci być na dworze po 21?
"AnonXXX
Próbowałam z nim o tym rozmawiać. (...) Groziło mi staropanieństwo."
Przeszedłeś zmianę płci?
Czy korzystacie (z mężem, o którym piszesz powyżej) z jednego konta i tamto wyznanie pisała Twoja żona, a to - jej mąż? Czy jakoś tak?
🤔
Tyle pytań - i pewnie nie będzie żadnej odpowiedzi.
#2CFvE
A ja im szczerze współczuję. Owszem, budowanie się na terenach zalewowych jest głupotą. Jednak wiele osób miało tam domy po przodkach, mieszkali tam od zawsze. Pomoc od państwa niewiele pomoże, a nie każdy miał ubezpieczony dom. A nawet jeśli miał, to niekoniecznie wypłacona im kwota wystarczy na remont. Ubezpieczyciele znając życie będą chcieli wypłacić jak najmniej. Postaw się przez chwilę w ich sytuacji. W Polsce i tak życie jest dość ciężkie, ciężko zarobić na generalny remont całego domu, lokalu, samochodu. Wielu z nich pewnie się załamie po tej tragedii.
Te tereny Polska przejęła w 1945, więc nie od zawsze.
Mnie też to drażni :/ ktoś próbował mi to tłumaczyć, że trzeba zebrać dla tych osób ileś dziesiątki tysięcy, bo zanim dostaną ubezpieczenie to minie pół roku! Super, ale za pół roku będą mieli wyremontowany dom i ileś tysięcy z ubezpieczenia, czyli teraz pół roku pocierpią, a potem baluj.
Podczas gdy wiele ludzi cierpi cały czas: dzieci z patologi, staruszki na emeryturze gdzie dostają mniej niż wydają na leki, osoby zdradzone przez bliskich(mąż znajomej miał płacić za mieszkanie, często zapominał, wydawał na głupoty i wszedł komornik...), osoby z "drogimi" chorobami.
Wczoraj w wiadomościach mówili, że ludzie budują się na terenach zalewowych, że wydaje się 90% zgód na takie budowy. A potem wielkie zdziwienie.
Bo wychodzą z założenia, że taka powódź wystąpi raz na kilkadziesiąt lat, a może nie nastąpi za ich życia. To tak samo jak z innymi klęskami naturalnymi - mogą wystąpić, ale nie muszą.