#u5r0z

Kocham psy, szkolę psy i ostatnio przygarnęłam ze schroniska wilczura, który został niegdyś skrzywdzony przez ludzi. Nie jest agresywny, to spokojny psiak, ale bardzo bojaźliwy i nie znosi dotyku obcych ludzi. Socjalizuję go powoli, jak tylko mogę, wykorzystując swoją wiedzę.  Mieszkam na tzw. zapupiu, w swojej chatce, więc mogę sobie na to pozwolić, bo rzadko spotykam ludzi. Jednak ostatnio mama poprosiła mnie, żebym wpadła do niej na parę dni i przypilnowała siostry, bo coś tam coś tam, a warto zaznaczyć, że mieszka ona w bloku na 16 piętrze. Wzięłam swojego Wilka i przyjechałam. Starałam się z nim wychodzić w porach, kiedy mało ludzi się wałęsa po dworze, żeby nie napotkać kogoś w windzie. Ale oczywiście zdarzyło się. 5 rano, jadę ja, wilczur, i do windy dosiada się facet z synkiem, tak na oko 12 lat. Wilczur oczywiście z kagańcem, siedzi tyłem do ludzi, łapię smycz mocno, tak na wszelki wypadek, chociaż wiem, że nieprowokowany nic nie zrobi (ale wiadomo, zwierzę to zwierzę). Młody czai na psa i pyta:
– Można pogłaskać?
– Nie, przepraszam, lepiej nie, on się boi.
Ojciec trochę śmiechnął i mówi:
– Jak to się boi, taki duży? Niech pani da młodemu pogłaskać, zwierzęta go lubią.
– Bardzo mi przykro, ale to zwierzę za głaskaniem nie przepada.
Odwracam głowę, a nagle ŁUP! Czuję szarpnięcie. Wilk się obraca z warczeniem, kagańcem prawie przetrąca młodego, który szybko cofa łapę z jego pleców.
A ojciec w jaki szał wpadł... Chciał policję wzywać, że mu dziecko prawie zabiło (nie, nic młodemu się nie stało). No to mówię, też wściekła, że POWIEDZIAŁAM, żeby nie głaskać, że się boi, że trzeba było pilnować, młody w ryk, ojciec już komórkę wyjmuje, żeby po służby dzwonić, wygraża się, że dzikie zwierzę trzymam w domu, pies zaniepokojony sytuacją zaczyna szczekać, bo się denerwuje, ojciec stwierdza, że to wścieklizna. W końcu Wilka wzięłam i poszłam w swoją stronę.
I wiecie co? Następnego dnia przy windach na dole było ogłoszenie: „UWAGA, PANI Z WŚCIEKŁYM PSEM, AGRESYWNYM MIESZKA W TYM BLOKU PROSZĘ UWAŻAĆ NA SWOJE DZIECI I NA SIEBIE SYTUACJA ZGŁOSZONA ODPOWIEDNIM SŁUŻBOM”.

No panie losie... Nie głaskać, to nie głaskać.
Żadne służby się nie zgłosiły, ale przyjemnie i tak nie było.
IWannaMore Odpowiedz

Współczuję Ci sytuacji, jaką przeżyłaś. Facet powinien wiedzieć i tego samego nauczyć dzieciaka, że ŻADNEGO obcego psa się nie głaszcze, a już na pewno nie wtedy, kiedy właściciel nie wyraża na to zgody.
Plus dla Ciebie, że pies był w kagańcu i na smyczy. Inaczej mogłoby się to źle dla dzieciaka skończyć, a co dziecko winne, że ma ojca debila?

Flawia

Bardziej bym się bała o psa, gdyby pogryzł dzieciaka. Ojciec nigdy nie uznałby, że to jego wina.

Flawia Odpowiedz

Jeszcze kłótnia z idiotą nie byłaby aż tak zła, ale przez takie zachowania ludzie potrafią zaprzepaścić miesiące treningów i socjalizacji :/

Hatsubasa Odpowiedz

To ja mam malutkiego psa - bo chihuahuę. "O jaki słodki i mały piesiunio!" - i się pchają z łapami, bez pozwolenia, ba! Niektórzy go podnoszą!
Na szczęście Chloruś lubi gryźć takich delikwentów. Może się oduczą dotykania obcych psów bez pozwolenia. :)

Hermiona12 Odpowiedz

"No synku pogłaskaj pieska" a potem "prawie dziecko mi to bestia zabiła, natychmiast uśpić"

Nieogar69 Odpowiedz

Że też tacy debile chodzą po naszej planecie... Współczuję dziecku. Będzie Brajankiem 😟😪😥

daglask9 Odpowiedz

Po prostu szok. Ja mam bullteriera i notorycznie starsze panie z yorkami dosłownie wpychają swoje psy na mojego. Mój pies na codzień wychodzi w kagańcu(bullterier), ale czasem mu go zdejmuje( jak w okolicy nie ma ludzi). A tu nagle wyskakuje baba z yorkiem i ,, Jaki miły, zobacz Amor, idź się przywitaj". No to ja, że lepiej nie bo mój pies nie przepada za innymi psami. A ona mi na to,, pani zobaczy zaraz się będą razem bawić". No i wiadomo, kończy się jak ów wyznanie

ruda781

Mój kot ma naturę przyjaciela wszystkich zwierząt. Kocur na smyczy, który chce "zaprzyjaźnić się" ze wszystkimi w okolicy. Często ludzie zgadzają się na "powitalne obwąchanie" z ich zwierzakiem ale zdarzają się właśnie wyjątki, kiedy Cześka biorę pod pachę i odchodzimy.

Aliccjaa Odpowiedz

Wspolczuje dziecku głupoty jego ojca

tonacawmarzeniach

współczuję psu i właścicielce, bo ta sytuacja mogłaby zaprzepaścić miesiące treningów

Tylkopoco Odpowiedz

Podobna sytuacja, tylko z pozytywnym zakończeniem. Manicurzystka mi opowiadała, że ma trzy psy, też nielubiące ludzi, oznaczone odpowiednio by nie głaskać i zawsze informuje ewentualnych chętnych do głaskania, że psy tego nie lubią. Kiedyś wychodziła na spacer i matka do dziecka: "popatrz jakie cudne psy, idź pogłaskać!". Na co dziecko: "nie mamo, zanim się pogłaszcze psa trzeba spytać właściciela czy można, czy pies to lubi". Manicurzystka w szoku, że dziecko mądrzejsze od mamy. Okazało się, że się tego nauczyło z bajki Psi Patrol :)

Kokokos Odpowiedz

Tak może nie na temat, ale może ktoś mi poradzi jak mam oduczyć psa wychodzenia za bramę podwórka i szczekania na wszystko? Nigdy wcześniej nie wybiegał z podwórka, mimo że brama większość czasu jest zamknięta, to gdy ktoś wyjeżdża i sie ja na chwilę otwiera, a pies akurat jest na podwórku to w ułamku sekundy jest po drugiej stronie ulicy i oszczekuje pa sąsiada (zazwyczaj jeśli otwieramy bramę to zamykamy go w domu, ale czasem zdarza się że babcia go wypuści bo "przecież niech sobie pobiega" albo po prostu ktoś zapomni) Po jakimś czasie zawsze wraca zadowolony jakby nie wiadomo co się stało, no ale nie może biegać po ulicy.
Tak jak mówię, wcześniej się tak nie zachowywał. Dodam też że to pies którego przygarnęłam, we wcześniejszej rodzinie się nad nim znęcano. Wcześniej był spokojny i większość czasu domagał sie tylko drapania za uchem, a teraz od rana do nocy na wszystko szczeka i ucieka.
Co robić?

A wychodzisz z psem poza podwórko?
Bo jeśli nie, to najprawdopodobniej problem tkwi właśnie w tym. Niezależnie od wielkości podwórka psy powinny mieć zagwarantowany spacer, bo zwyczajnie się nudzą na tym samym terenie. To trochę jakby człowieka zamknęli w fajnym mieszkaniu z kuchnią i kibelkiem, ale po dłuższym czasie niewychodzenia pewnie ten człowiek by oszalał.

Rety

Jak powiedziała SiostraSiostrzana - spacer, spacer i jeszcze raz spacer. Pies musi mieć dostęp do bodźców. Przy czym półgodzinny spacer dookoła osiedla, to nie jest prawdziwy spacer. Każdy zdrowy psychicznie i fizycznie pies potrzebuje przejść około 5 km dziennie. Ale dobry spacer męczy psa nie tylko fizycznie - powinien zawierać również ćwiczenia "na głowę", czyli zabawy na pracę węchową i umysłową (szukanie pochowanych zabawek, aport, szlifowanie posłuszeństwa - np. popularne "sztuczki"). Poza tym, w przypadku psów bardzo aktywnych (np. w typie terrierów bądź owczarków) dobrze jest zająć też psa czymś w domu - począwszy od zabaw węchowych i prac nad komendami (czyli tego samego, co na spacerze), skończywszy na zabawkach. Na YT można znaleźć mnóstwo pomysłów na stworzenie psu fajnej zabawki, która zachęci go do myślenia (zwykle budowane są z różnych opakowań i napełniane jedzeniem, do którego pies musi się dostać), bądź wyciszy i uspokoi (do tego najlepsze są tzw. kongi z jakąś super atrakcyjną pastą).
Inną przyczyna może być terytorialność psa. Są zwierzaki, które obsesyjnie pilnują "swojego" (swojego podwórka, jedzenia, zabawek) - w przypadku pilnowania terenu stosuje się metodę "na przeczekanie". Czyli najpierw porządnie męczymy psa na spacerze, potem męczymy go w domu, a jeśli w między czasie zwierzak zaczyna zachowywać się w sposób niepożądany - korygujemy. Powoli i do skutku.Pies zaczyna szczekać - mówimy "cicho!". Pies próbuje uciec przez bramę - blokujemy drogę, odsyłamy do domu/na koniec ogrodu/z dala od bramy. Najważniejsza jest stanowczość, konsekwencja i wspólny front. Czyli każdy członek rodziny działa tak samo i w tym samym momencie. Dodam jeszcze, że korekta to nie kara. Nie chodzi o to, żeby ukarać złe zachowanie, ale o to, żeby do niego nie dopuścić. Reagować należy więc najszybciej jak się da, ale bez nerwów i frustracji.

ruda781

Nie mieszkamy z teściami, szwagier po ślubie wyprowadził się i zostawił Akitę już 4letnią pod opieką rodziców. Pies oszalał z tęsknoty, kopał dziury, uciekał, nie słuchał nikogo. Od 3lat jeżdżę tam niemal codziennie te kilkanaście km żeby się z nim wybawić, wyczesać, zabrać na spacer i nie ma zmiłuj, że późno z pracy, że chora jestem itd. Dostaje zabawki, robimy treningi. Aktualnie pies nie respektuje niczyich poza moimi poleceń. Akirka ma już 7lat ale trzeba do niej mnóstwo cierpliwości i energii, żeby zapewnić jej wszystko czego potrzebuje duży aktywny pies.

TakaOna100 Odpowiedz

Dopisz na karteczce: pani jest wściekła, a pies lękliwy. Jak mówię nie dotykać to znaczy nie dotykać!

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie