#seYoj
Mąż za każdym razem krytykuje moje dania, że są niedobre, ale ja gotuję w szczególności dla naszego dziecka. Przecież nie zrobię na obiad jakiegoś mega ostrego jedzenia, bo mężowi się przywidziało. Od kiedy pracuję, staram się wywrzeć na nim presję, żeby to on zastanawiał się nad posiłkami i gotował, jeżeli mu nie smakuje.
Tak czy siak, spotkałam już w swoim życiu kilka osób, które mając przysłowiowe tylko światło w lodówce, wyczarowały coś dobrego do jedzenia, ja natomiast widzę tylko światło w lodówce.
Od nowego tygodnia postaram się wprowadzić jadłospisy, tak żeby każdemu pasowało, i oczywiście żeby czyścić lodówkę z jedzenia do samego zera.
Nie widzę powodu, dla którego to Ty masz gotować. Skoro mąż narzeka, niech mąż gotuje. Ja gotować lubię, chociaż u mnie w domu mama nigdy nie pozwalała mi gotować razem z nią, bo "nie umiesz". Ale od kiedy wyprowadziłam się do liceum gotowałam sama, więc się nauczyłam. Chociaż też czasem słyszę teskt od męża "dobre, ale nie rób tego więcej".
No właśnie. Dlaczego to autorka ma gotować, skoro oboje pracują? U mojej znajomej gotuje mąż, bo ona potrafi coś ugotować tylko z przepisem (a nawet wtedy jest czasem problem z przyprawieniem). Skoro mąż krytykuje to niech sam zacznie gotować, problem się rozwiąże.
Nie znamy całej sytuacji, bo w wyznaniu jest tylko o gotowaniu. Być może mąż zajmuje się innymi obowiązkami domowymi.
@Dantavo zawsze można się dogadać i zamienić, jeżeli mężowi przeszkadza. Np. ona zmywa naczynia, on gotuje.
@Dantavo
Skoro nie wpadł na to, żeby się zamienić, skoro to jemu nie smakuje, to bardzo wątpliwe, że robi inne rzeczy. Zresztą nie ma wielu obowiązków, które codziennie zajmują tyle czasu, co gotowanie.
Moja zona nie potrafila gotowac w ogole. Zdarzalo jej sie przypalic wode na herbate. Mimo to zawsze chwalilem efekty jej usilowan, nawet jesli przypominaly ofiare zbrodni. Motywowalo ja to i z czasem nabrala umiejetnosci, wchodzac na bardzo wysoki poziom.
Wzmocnienie pozytywne jest duzo lepsze niz marudzenie i krecenie nosem.
Mój znajomy pan po 70-tce często daje mi jakieś rady kulinarne. Zapytałam go kiedyś, jak on się tak nauczył gotować - przecież w jego pokoleniu jeszcze bardziej było utarte, że to żona gotuje. Odpowiedział, że do tej pory pamięta pierwszą zupę ugotowaną przez żonę - była tak słona, że nie wiedział nawet, co to za zupa. Ale zjadł, nie krytykował, a później zaczął on gotować w domu.
Gotowanie jest w zasadzie bardzo proste. Nawet gdy sie nic nie potrafi, wystarczy trzymac sie przepisow. Po kilku tygodniach praktyki mozna juz byc kreatywnym.
Gdyby to była prawda to nie byłoby tylu osób, które dalej słabo gotują chociaż robią to codziennie :P
Moja żona też średnio gotowała, ja zresztą też. I wiesz co? Byliśmy szczerzy i mówiliśmy co smakuje a co nie. Dzięki temu mogliśmy naprawiać błędy, a z drugiej strony wiedzieć co robimy dobrze. Teraz żona gotuje dużo lepiej, a i ja nie uciekam z kuch i i choć rzadziej, niż ona, to nie mam problemu z tym, żeby przygotować obiad.
Nie gotuj dla męża, skoro za każdym razem Cię krytykuje. Wnioskuję że oboje pracujecie, niech więc mąż gotuje dla siebie.
Gotuj dla siebie i dziecka, a mąż niech żywi się sam. Serio, nie daj mu sobie wejść na głowę. To, że jesteś kobietą nie oznacza, że gotowanie jest Twoim obowiązkiem.
A na talerzu nie może sobie przyprawić jak go mało piecze w jęzor?
Polecam Termomix 😑 kupujesz tylko to co potrzebujesz do wcześniej zaplanowanych dań i po kłopocie.
Do gotowania w garnkach też można kupić sobie tyle ile jest potrzebne do gotowania posiłku...
Ja uwielbiam gotować, ale nienawidze sprzątać po tym całej kuchni... Co prawda nie mam męża, ale też denerwowało by mnie takie narzekanie. Nie wiem jaką macie ze sobą relacje, ale wytłumaczyłabym mu, że mnie to boli i wytłumaczyła żeby jakoś podzielic się tym obowiązkiem Jesli miałabym już coś poradzić to na youtubie jest pełno kanałów z różnymi przepisami, gdy nie mam pomysłu na obiad po prostu oglądam kilka przepisów i wybieram ten który mi najbardziej odpowiada.
Możesz skorzystać z zasobów internetu, np. Wpisz produkty, które masz w lodówce i dopisz „szybkie danie”, „jak wykorzystać”. Jeśli czujesz taką potrzebę nauczenia się to możesz zacząć od rozpisywania jadłospisu na cały tydzień i robienia pod to zakupów. Umiejętności się człowiek też uczy. A jak mąż chce zjeść coś innego to ma dwie ręce, jeśli też pracujesz to dlaczego to miałby być tylko Twój obowiązek?
Niech gnój sam gotuje. Ja chętnie pożywię się jego, szczególnie gdy się pracuje. Hahaha kto to wymyślił że mamy gotować 😆😆😆
A czemu od razu gnój?
U mnie w domu też nie gotowałam, jak się wyprowadziłam to się zaczęłam uczyć, tylko dla odmiany ja to lubię. Nie gotuj jak nie lubisz, zwłaszcza dla męża malkontenta