#ryTNZ

Od jakiegoś czasu pracuję w jednym z większych sklepów odzieżowych. Nie jest to długi okres, jednak pokazał mi, że niektóre panie myślą o sobie jak o boginiach – oczywiście nie mówię tu o wszystkich. Dlaczego? Oto kilka przykładów:

1. Stojąc na przymierzalni, wydaję numerki, doradzam, a także przyjmuję ubrania, na które klientki się nie zdecydowały. Podchodzi do mnie kobiecina z sukienką i pyta, czy są dłuższe. Odpowiadam, że owszem, są, ale długie, do kostek. Pani tłumaczy, że chodzi jej o sukienkę o jakieś 10-15 cm dłuższą od tej. Po udzieleniu jej odpowiedzi, że takiej niestety nie mamy, musiałam wysłuchać litanii podniesionym tonem, że to głupota, że jak tak może być, że to oszczędność na materiale! Że gdyby sukienki były dłuższe, sprzedawałyby się lepiej (gdzie akurat ta sukienka w przeciągu dwóch dni praktycznie zeszła ze sklepu i magazynu). Grzecznie tłumaczę, że to nie od nas zależy, taka jest moda, a my wystawiamy taki towar, jaki otrzymamy. Kobieta się oburza jeszcze bardziej i wyskakuje na mnie, że jestem niemiła (?) i że zgłosi to kierowniczce.

2. Przychodzi inna kobieta, ze śnieżnobiałą bluzeczką, pyta, czy jest rozmiar większa, spokojnie sprawdzam i informuję, że niestety nie mamy na stanie, ale w innym salonie owszem, jest. Kobieta podziękowała i poszła przymierzyć. Gdy oddaje mi bluzkę, nie jest już śnieżnobiała, a... PUDROWA. Tak. Cała tapeta odbiła się na bluzce, a ona z żalem do mnie, że jak możemy takie rzeczy dawać, że powinnyśmy je prać i dopiero wystawiać. No tak, może jeszcze wyprasować i trzymać w folii ochronnej, by się nie brudziły? Mniej tapety na twarzy, to i ubrania będą czystsze...

3. Wchodzi starsza pani ze stertą rzeczy, miała ich około 13. Informuję, że niestety, ale maksymalnie można wnieść 6, jednak pozostałe rzeczy może tu odwiesić i je wymieniać. Pani ze zniesmaczoną miną odłożyła resztę rzeczy i poszła je przymierzać. Ja musiałam odwiesić inne rzeczy, ponieważ był duży ruch na przymierzalni. Kiedy wróciłam, kobieta wyskoczyła na mnie, że gdzie są jej rzeczy, dlaczego nikt ich nie pilnuje (!). No żeż kurwa. Nie jesteśmy od PILNOWANIA rzeczy. Jeżeli maksymalnie jest SZEŚĆ, to wnosimy SZEŚĆ, a nie PIĘTNAŚCIE. Tak ciężko zrozumieć? My tylko wydajemy numerki, sprawdzamy, czy jest porządek, przyjmujemy rzeczy i odwieszamy je na salon dla pozostałych klientów.

4. Kolejna pani, kolejna sterta rzeczy. Nie było nikogo na przymierzalni, więc z nią weszła. Nagle przychodzi do mnie jej synalek i wręcza, a dokładniej rzuca mi na ręce stertę zawiniątek, bo ubraniami nazwać tego nie można. Obrócone na lewą stronę, wieszaki połamane, sznurki poplątane i pełne supłów...

Drogie panie, następnym razem myjcie twarze, to nie będzie problemu z brudnymi ubraniami. I wyciągnijcie kij z tyłka, bo nie jesteście damami świata. ;)
Jababa Odpowiedz

Chciałam sobie kiedyś kupić zwykłą, białą bluzkę na ramiączkach. Znalazłam idealną, w moim rozmiarze było chyba z pięć sztuk. Wszystkie umazane makijażem.

AmziToIzma

Śmieszne by to było- w przymierzalni worek z foliami w kształcie kominiarek do przymierzania ubrań xD

Sinlara

Dlatego ja uważam, że powinno być wywieszone po jednej bluzce z każdego rozmiaru, a reszta na magazynie czy tam zapleczu. Przymierzasz swój rozmiar, jak Ci się spodoba to kupujesz nowa, nieprzymierzaną.

Cara2540

@sinlara W H&M by nie zadziałało, dwie 38 to dwa kompletnie różne rozmiary np w spodniach.

ooolllaaa8883

Autentyczna sytuacja:
Kupowałam sukienkę, w przymierzalni wisiała karteczka "Proszę założyć foljówkę na głowę lub przykryć czymś twarz aby nie pobrudzić ubrań make up" (z błędem), a na wieszaku wisiała foliowa torebka :)

JestemCzarnymKotem

Przetestowałam niezliczoną ilość podkładów, pudrów, i tylko jeden podkład nie zostawia śladów na bluzce, więc jeszcze jestem w stanie zrozumieć to, że jakiejś dziewczynie odbije się podkład na bluzce. Ale nie zrozumiem tego, po co pcha się w małą bluzkę, z niewielkim dekoltem i nie stara się ominąć materiału ze strony twarzy? Ja właśnie dlatego nie mierzę części ubrań, albo zakładam bluzkę z dużym wycięciem na głowę :D bynajmniej bluzki nie ubrudzę. Ewentualnie jak wiem, że będę kupować ubrania to się nie maluję. Zresztą, ja tak nie lubię mierzyć ubrań...

greenpurple

W Japonii w odzieżowych dają właśnie worki na twarz do przymierzalni; )

LazyCat

Ja kiedyś chciałam kupić czarną i prawie wszystkie miały ślady od antyperspirantu. Ja zawsze odwieszam ubrania, których nie kupię (chyba, że jest taki system jak w sklepie z wyznania) i przynajmniej nic nie brudzę, bo nie noszę tapety.

Hvafaen

Jestemczarnymkotem, polecam podkłady od anabelle minerals. Pielegnacja twarzy, spf 15 (oczywiscie to prawie nic) i nie widac tego na twarzy. Jedyne co moze umazac mi ubranie to szminka lub pomadka. Kosmetyki od anabelle to cudo.

Tictac Odpowiedz

1. Mężczyzna, po usłyszeniu o numerkach obrażony wybiega ze sklepu ("pani ze mnie próbuje zrobić złodzieja!!")
2. Obsługuje klientkę, kiedy inna pani łapie mnie za ręke i szarpie bo chce żebym już teraz w tym momencie jej doradziła.
3. Stoję na przymierzalni a jakaś kobita wywala mi na głowę stertę niepasujących ubrań.
4. To usłyszane od koleżanki z salonu obok ... ktoś się zesrał w przymierzalni. Zostawił kupę i uciekł.
Ludzie to świnie i nic z tym nie zrobisz

AmziToIzma

Mogę wiedzieć, o co chodzi z tym wydawaniem numerków? Jeszcze się w żadnej galerii z tym nie spotkałam i nie wiem, na czym to polega?

MalinoweCiasto

Dostajesz taki numerek odpowiadający ilości ubrań. Żeby było wiadomo ile ubrań ktoś wziął do przymierzalni i żeby nikt niczego nie ukradł :)

daltonistka

Dlaczego minusujecie AmziTolzma? Nie wszędzie są takie numerki i chyba można nie wiedzieć o co w tym chodzi...

AmziToIzma

MalinoweCiasto- dzięki za odpowiedź :) naprawde jeszcze w żadnej galerii, sieciówce itp. sie z tym nie spotkałam, a bywam stosunkowo często w różnych miastach nieopodal mojego. Nigdzie czegoś takiego nie ma o.O

Daltonistka- niektórzy ludzie zamiast wytłumaczyć, jeśli znają odpowiedź, wolą zminusowac, ot tak ;) Dziwne, ale nic nie poradzisz :)

MalinoweCiasto

W galeriach też się z czymś takim nie spotkałam. To się stosuje w takich niby hurtowniach co wszystko tam doataniesz. Przynajmniej w moim mieście :)

kobitka26

Ja za to bardzo często spotykam sie z tymi numerkami, czasem na jednych zakupach, ale w kilku sklepach zawsze biore tyle samo rzeczy do przymierzalni zeby na pewno nikomu nic sie nie pomylilo ;-)

Sebastian001

Takie numerki są w Zarze nawet a nie hurtowniach.

Deszcz

U mnie w mieście są takie w Croppie.

MalinoweCiasto

Sebastian001 to u Ciebie w mieście a nie u mnie.

jestemssakiem

Sikajace dzieci na podloge tez bywaja, mimo ze lazienki obok sa ogolnodostepne. Albo matki przebierajace dzieci z zasranych pampersow zostawiajace te smierdziuchy na sklepie (w co drugiej lazience jest pokoj matki z dzieckiem)

Zobacz więcej odpowiedzi (3)
Serwatka31 Odpowiedz

Co do trzeciego to akurat trochę ją rozumiem. Zrobiła głupio, że nie pomyślała o limicie (bo to nawet nie kwestia zauważenia tabliczki, przecież nawet domyślić się można bo prawie wszędzie tak jest) ale słowa pracownicy raczej potraktowała jako obietnicę, że nic się z jej rzeczami nie stanie i będzie mogła je wziąć znowu.

GeniusYoongi Odpowiedz

Jak chodzi o nr 2 to bardzo często się z tym spotykam, jednak najczęściej w sklepach bershka. Tam już chyba nie znajdziecie nic białego...

AmziToIzma Odpowiedz

Ja zawsze odkładam rzecz taką, jaką wzięłam. Na dobrej stronie, na wieszaku, jeśli coś mi się zawinęło, zaplątało itp., to poprawiam. A jeśli mi się nie uda, to kilka razy przepraszam za poplątanie sznurków. Nie chcę, by ktoś pomyślał o mnie źle, jako klientce, mimo świadomości, że i tak pewnie już się nie zobaczymy. Głupio by mi było, zwłaszcza że towar przymierzany nie jest jeszcze mój. Mam wrażenie, że ludzie od razu wiedzieliby, że to ja i każą mi płacić, dlatego nawet przez głowę zakładam ubranie tak, by nie dotknąć twarzą i nie pobrudzić, a jeśli czuję, że rozmiar jest za mały, to nie wciskam na siłę, bo boję się, że popruję i będą na mnie krzyczeć, sprawdzą na kamerach, że to ja jestem tym niegodziwcem i mnie złapią.

JeslemKrolem

No to chyba jest juz przesada?

patison24

Ja też zawsze poprawiam wszystko.. A najczęściej to myślę o tym że gdybym ja była na miejscu sprzedawcy też bym chciała by ktoś robil jak ja :-) trzeba szanować czyjąś pracę bo może teraz jesteśmy na szczycie i taka praca sprzedawcy jest dla nas śmieszna i żałosna ale kto wie jak się potoczy życie.. może kiedyś sami nimi będziemy.

AmandaClark

Robię to samo, i nie czuje się z tym źle. I nie #jestemKrolem , to nie jest przesada!

Mikolajka84 Odpowiedz

Nie czaje...też się maluje i przymierzam białe ubrania. Nigdy niczego nie uwalilam tapeta, chyba jestem niezdarna😉

Rudazblokow Odpowiedz

Paniusia złapana na ubrudzeniu ciucha swoja tapeta powinna za niego zapłacić, może wtedy by się nauczyły

Bongo Odpowiedz

To są przykłady zwykłego chamstwa i buractwa.

Deszcz Odpowiedz

Tak nie na temat w sumie, ale po przeczytaniu tego wyznania, odnoszę wrażenie, że nie jesteś zbyt miłą osobą.
W dodatku - co to za wyznanie, wszędzie są gorsi ludzie, nie ma idealnych. Każdy ma jakieś problemy w pracy, nie jesteś jedyną.

IWannaMore

Pomyślałam podobnie. Nie lubię, gdy obsługa sklepu krzywo na mnie patrzy, bo raz za jakiś czas zdarzy im się durny klient.
Jakkolwiek uważam, że pobrudzenie ubrania makijażem, a potem oddawanie go jest nie na miejscu. Jeśli coś zniszczysz to za to zapłać! Moja znajoma nosi z sobą apaszkę i zakłada na głowę, gdy chce przymierzyć bluzkę, sweter, itp.

czarnyklucz Odpowiedz

Bershka?

Zobacz więcej komentarzy (15)
Dodaj anonimowe wyznanie