#rNPD8
Moja mama zrobiła po raz pierwszy gołąbki. Teraz wyobraźcie sobie takiego małego bąbla, który porywa wszystkie gołąbki z talerza, biegnie na balkon i wyrzuca je z 4 piętra krzycząc "ja was obronię!" (czy jakoś tak). Taka ze mnie obrończyni zwierząt, że byłam wściekła na rodziców za zjadanie słodkich ptaszków i nie dałam sobie wmówić, że nazwa nie ma nic wspólnego ze składem posiłku.
Gołębie: srają, gruchają, roznoszą choroby, są motywem najbardziej wkurzających naklejek jakie widział Messenger
Gołąbki:smaczne, sycące, niedrogie w przygotowaniu
Gołąbki 1:0 Gołębie
W sumie gołąb sam w sobie jest całkiem smaczny.
golembie to zi0000my
🕊🕊🕊 xD
Tez tak myślałam! Na dodatek była reklama "Pomysł na" gdzie były gołąbki 'bez zawijania'. Ja oczywiście jako niezbyt bystre dziecko zrozumiałam 'bez zabijania' i byłam pewna, że to wegetariańskie gołąbki XD
Byłaś normalnym dzieckiem - b i w są bardzo podobne do siebie, w niektórych językach (jak np. w hiszpańskim) nierozróżniane (tj. Traktowane jak jeden, ten sam dzwięk). Tak jak sz i ś dla anglika np. :D
U mnie tylko schabowe leciały za okno, ale tylko dlatego, że były co 3 dzień i człowiek miał już po prostu dość.
To teraz wiem dlaczego zdarza się ze mój pies znajduje schabowe na osiedlu
I nie długo wyznanie
'O człowieku z kotletem na łbie'
😆
serio? Rozpieszczony bachor...
Nazwa pasuje do osoby.
W tym przypadku to raczej nie kwestia tego, że 'Ignorantka582' jest niewdzięczna czy nie szanuje tego, co ma, a tego, że to najzwyczajniej w świecie przejedzenie. Ja jako facet uwielbiam schabowe i mógłbym je jeść nawet codziennie, ale nawet widzę po sobie, że mam wiele potraw, które zostałyby znienawidzone, jeśli jadłbym je częściej niż raz na tydzień-dwa.
TomaszWpierdol, to nie usprawiedliwia wyrzucania jedzenia przez okno. Jeśli w domu nie miałam na coś ochoty, bo byłam tym przejedzona albo nie miałam ochoty, to tego nie jadłam lub szykowałam sobie coś innego. Ale jest też taki organ zwany glośnią, który służy do mówienia. Ja mówiłam rodzicom, czego nie lubię jeść.
Antarees lepiej wyrzucić przez okno, niż do kosza. Na podwórku zjeść może jakiś zwierzaczek, przez co jedzenie sie nie marnuje.
Więcej szkody gdy jakieś zwierzątko zje smażonego na oleju schabowego.
Głodni studenci gardzą Twoją osobą.
O Matko, jedzeniowe marzenie mojego męża :)
I to się nazywa prawdziwy wegetarianizm
Tylko szkoda że się jedzenie marnowało
Na miejscu rodziców bym cię zabiła, tyle jedzenia w pizdu.
Ja jak byłem mały to moji rodzice jak mówili o czyszczeniu kibla tzw. kretem , to myślałem że do rur dają kreta żeby oczyścił , ja jako dziecko kochające zwierzęta , gdy mieli jechać zakupić ,,owe zwierzę ,, symulowalem duży ból brzucha , by zostali w domu a zwierzątko dłużej pożyło.
Ja myślałam, że flaczki to zupa z zawartością ludzkich jelit.
Aż mi się przypomniała sytuacja, gdy koleżanka wypisując menu w obcym języku użyła słowa oznaczającego gołębia (takiego latającego), zamiast tego znaczącego potrawę.
Ja miałam odwrotnie... W wieku przedszkolnym pytałam mamę, co to za ptaki tam siedzą. Ona odpowiedziała: gołąbki.
Ja: Mamusiu, złap mi gołąbka.
Mama: A po co córciu?
Ja: Bo one mają kapustkę...
:-D
Zaśmiałam się :D