#n1Ewe
Ostatnio mąż musiał zostać dłużej w pracy, a ja miałam umówioną wizytę do lekarza. Zadzwoniłam do teściowej, która zgodziła się na tę godzinkę lub dwie przyjść popilnować synka. Jako że w firmie męża pojawiły się kolejne problemy, to po wizycie u lekarza byłam pierwsza w domu. Przywitał mnie widok mojego zapłakanego dziecka. Nie chciał powiedzieć, co się stało. Wyręczyła go babcia. „No przyznaj się mamie, co zrobiłeś! To babcia kawkę pije z koleżanką, a ty przychodzisz i zawracasz mi głowę! No mówiłam ci, Natalko, że to dziecko trzeba wychować! Wiesz, jak ja się czułam? To ja zapraszam kogoś na kawę, a smarkacz robi mi wstyd i pokazuje, jakim jest niewychowanym dzieckiem!”. Na nic się zdały moje pytania o co właściwie chodzi. Stwierdziła, że mam pytać syna, ubrała się i wyszła obrażona.
Postanowiłam porozmawiać z dzieckiem. Syn powiedział nam, że teściowa zaprosiła do naszego domu swoją koleżankę, przeszukały wszystkie nasze szafki, oglądając ubrania, naczynia, kosmetyki... ba! Nawet lodówkę przeszukały. Komentowały przy tym, co jemy, w co się ubieramy i nabijały się, że zapewne stać nas na lepsze rzeczy, ale jesteśmy skąpi. Gdy młody skończył rysować, chciał pokazać babci rysunek. Ta siedziała w kuchni przy winku i kawie, dalej plotkując. Gdy syn zapytał ją, co sądzi na temat jego dzieła, zaczęła krzyczeć i... uderzyła go w twarz, mówiąc, że jest niewychowany i będziemy się za niego wstydzić, gdy opowie nam, jaki jest bezczelny.
Mąż, gdy się o wszystkim dowiedział, od razu dzwonił do swojej matki, by powiedzieć jej, że nie życzy sobie więcej jej wizyt. Co usłyszał? Że powinien być dumny, że ona chciała poprawić nasze błędy wychowawcze, że zawsze postępowała dobrze, a przeprosiła go tylko dlatego, że bała się, że zrobi sobie dziecko i wychowa taką pokrakę życiową, jaką on sam jest.
Jacy rodzice potrafią być troskliwi...
A mamusia przepraszam kim jest w życiu? Czym się zajmuje? Bo znam przypadki gdzie rodzice całe życie są na pograniczu najniższej krajowej w prostych zawodach i mają się za chodzące ideały. A dzieci które zbudowały domy, pokończyły studia, są szanowane przez społeczeństwo, są uznawane przez rodziców za nieudolne pokraki a wręcz gadają po rodzinie, że im za nich wstyd. Ktoś to rozumie?
A mamusia to kiedyś była sprzątaczką... potem chwilę pracowała w spożywczaku. Ogółem to częściej siedziała w domu, niż pracowała. Teść był górnikiem. Tak długo jak żył, to próbował zapewnić swoim dzieciom jak najlepszy byt. Potem mu się niestety tragicznie zmarło, a teściowa z pieniędzmi z odszkodowania i rentą udawała wielką Panią, która nie zniży się przecież do pracy za najniższą krajową. Ostatecznie powyrzucała swoje dzieci z domu (chociaż można powiedzieć też, że dzieci od niej pouciekały) nie pomagając im, gdy startowały w życiu. Ogółem to żywot tej baby mógłby posłużyć jako kilkanaście kolejnych wyznań.
Czyli zawód: wdowa po górniku. Moja teściowa pracuje całe życie w sklepie na uboczu gdzie 80% czasu nie ma klientów żadnych co nie przeszkadza jej w narzekaniu że jakikolwiek klient tam zagląda. Oczywiście najniższa krajowa. Szkoła średnia zawodówka nie ukończona. Planów na rozwój żadnych. I mnie z żoną poucza w kwestiach finansowych, rozwoju osobistego, nawet w zakupy i decyzje życiowe się wtrąca i próbuje być mocno wpływowa. Ale to żony wina bo na wszystko jej pozwala. Dobrze zna moje zarobki, zdolności kredytowe etc.
Martwi mnie to bo żona zaczyna być przez nią manipulowana. Moje zdanie się nie liczy. Liczy się to, co powie "mama". Nawet jeśli to oznacza kilka kroków w tył. Każda próba buntu kończy się jej obrazą, graniem na uczuciach i emocjach a nawet krokodylimi łzami.
Dlatego dobre w waszej historii mimo wszystko jest to, że się od niej odcieliście. Będzie wam mimo wszystko lżej.
@kwch2 Jak czytam to, co napisałeś, to po prostu jakbym o swojej teściowej czytała. Na szczęście przez to, że mąż szybko zerwał z nią kontakt (pierwszy raz, po skończeniu 18-tu lat), to ominęła go "przyjemność" wysłuchiwania porad finansowych. Szwagierka za to długi czas miała nadzieję, że matka jednak gdzieś głęboko w sercu jest bardzo dobrą osobą, tylko okazuje to w dziwny sposób. Zmieniła zdanie, kiedy kochana mamusia zaproponowała jej ślub z synem koleżanki argumentując "Bo oni mają tyle pieniędzy, że jedyne co będziesz musiała robić, to ładnie wyglądać, gotować obiady i zabawiać go w łóżku".
Nienormalna baba...
Chwila, jeśli mąż jest pokraką życiową, a jego matka wychowywała go swoją niezawodną metodą, to powinno to dać jej coś do myślenia. Ale nie ma czego wymagać chyba w tym przypadku.
Takim ludziom nic nigdy nie daje do myślenia.
Czyli przyznała, że tej "pokraki życiowej" nie wychowywała i wychował się sam
Według niej to mąż jest skażony "wychowaniem tatusia".
Ale ona przez całe dzieciństwo nie potrafiła "wychować" syna, a tu chce wnuka "wychować" weekendowo od czasu do czasu? Naprawdę to jej "myślenie" pozbawione jest najmniejszego sensu.