#lNbJG

Kiedy miałem 13-14 lat, poszedłem z kolegą na dwór. Jak to bajtle, wszędzie nas było pełno. I tego dnia wylądowaliśmy w pobliżu nasypu kolejowego, notabene po drugiej stronie ulicy od naszego osiedla. I tam znalazłem kajdanki, ciężkie i metalowe, ale... niestety bez kluczyków.

Jako dziecko najpierw zrobiłem, a dopiero potem pomyślałem - i tak oto się zapiąłem kajdanki na jedną rękę. Dobrze, że nie na obie, albo co gorsza: że się nie przypiąłem nimi do... czegokolwiek. Wróciłem do domu - była godzina około 14, pora obiadowa. Mama się ucieszyła, że wróciłem, ale moja wina nie była zbyt wyraźna. Spojrzałem na rodzinę i wydukałem, że mam problem. Wydukałem to dobre słowo - bo z jednej strony wiedziałem, że faktycznie mam problem, a z drugiej strony nie umiałem powstrzymać śmiechu. Moja rodzinka tak samo. I co robić dalej? Pojechałem ze szwagrem na komendę - może policyjne... Ale nie - policjant ze stoickim spokojem stwierdził, że to nie ich.
Ja z jedną ręka zapiętą wyglądałem jakbym zwiał z jakiegoś konwoju...

Pojechaliśmy więc w pobliże miejsca, w których je znalazłem. Tam był bowiem parking strzeżony - to może od ochrony? Ale ochroniarz nie dość, że nie pomógł, to jeszcze pogorszył sprawę, bowiem mi je zacisnął jeszcze bardziej. No i tak wylądowaliśmy w remizie Państwowej Straży Pożarnej. Chłopaki zaprowadzili mnie do dyspozytorni - zleciało się ich tam kilku. Każdy po prostu nie umiał powstrzymać śmiechu. I zaczęli kminić, co tu zrobić, żeby chłopaka uwolnić, jednocześnie zostawiając kajdanki na pamiątkę, zatem nożyce odpadały. Powyginali małe śrubokręciki, zorganizowali drucik i... po około 30 minutach moja ręka była wolna. Kajdanki otrzymałem... pewnie jakby ta sytuacja miała miejsce dzisiaj, to najpierw by każdy zrobił sobie fotkę z tej jakże niecodziennej interwencji.

Podziękowaliśmy i... no właśnie: po kilkunastu latach moja siostra spotkała się na kawie ze swoim kolegą - zaczęli rozmawiać o najbardziej komicznych sytuacjach w swojej pracy. Siostra nie umiała się opanować przy jednej z anegdot słyszanych od kolegi. Ten zdziwiony, że aż tak bardzo ją rozbawiła opowieść, wykazał jeszcze większe zdziwienie, gdy całą historię dopowiedziała mu do końca ona...Świat jest mały - ale przynajmniej wiem, że po tylu latach jestem bohaterem opowieści o jednej z najbardziej niekonwencjonalnych interwencji straży pożarnej w moim mieście. A kajdanki: prawdopodobnie były zgubione przez Służbę Ochrony Kolei i są schowane w miejscu, gdzie już nikomu nie zrobią takiej szkody :)
Hannibal Odpowiedz

Ale przygoda 😁😁

Notk Odpowiedz

Przyjemnie się czytało 😏

discord Odpowiedz

dobrze ze sie do torów nie przypią :D

Dragomir

Co to jest przypią?

HedaLexa Odpowiedz

Za dzieciaka znajdowało się różne rzeczy ale jakoś mnie nigdy nie korcilo żeby włożyć cos na siebie/zjesc/wąchać itd...
Za to masz co wspominać :D

InessaMaximova Odpowiedz

"Bajtle" czyli mamy tu ślązaka :)

Dragomir

Nie tylko tam się tak mówi, choć 13-14 lat to już raczej nie bajtle :)

Dragomir

U mnie się mówiło na dwór albo na podwórko.

KrB

Krucypapucy w Krakowie mówi się "na pole"

Lool23 Odpowiedz

A ślusarz?

Pers Odpowiedz

Kajdanki nie mają jakiegoś specjalnego zamka. Każde da się otworzyć wsówką do włosów zręcznym ruchem. Policyjne czy nie...kluczyk powinien pasować bo tam trzeba tylko zapadnie przesunąć

Brokula Odpowiedz

Co za "bajtle"? XD

shaxyn Odpowiedz

Jasne, pewnie jakaś parka miała ochotę na małe co nieco XD

DeErt

Śmieszne bi wiece sex i tak dalej. Dojrzej.

MisPanda

Pewnie jej ulubioną twórczynią jest jedna z aŁtoreczek na wattpadzie i opowiadania o seXualnych niewolnicach

OMBoze

Czo jest z wami nie tak?

shaxyn

Zaskocze Was ciasnodupy pospolite - to tylko żart. Miłego dnia :)

Dodaj anonimowe wyznanie