Rodzi ci się dziecko, wyczekiwane, jesteś w siódmym niebie, rozwija się prawidłowo wszyscy lekarze mówią ideał. Dziecko jest grzeczne, słucha wszystkich, reaguje na bodźce. Nadchodzi czas, gdzie rówieśnicy mówią, a ono nie. Wszyscy tłumaczą – potrzebuje czasu, lekarze na NFZ – jest prawidłowo. Mija kolejny rok, dziecko nadal nie mówi, bierzesz sprawy w swoje ręce, szukasz najlepszych lekarzy w Polsce i okazuje się, że jest źle, dziecko już prawie nie słyszy, możliwe, że już nieodwracalnie.
Apeluję do wszystkich rodziców „zdrowych” dzieci: nie dajcie się zwieść opiniom innych, badajcie swoje dzieci, gdy tylko zobaczycie coś niepokojącego. Dziś wiem, że nieuciekanie przed nadjeżdżającym samochodem było tak naprawdę objawem tego, że dziecko nie słyszało, skąd samochód nadjeżdża.
Dodaj anonimowe wyznanie
Założyłam konto specjalnie, żeby napisać ten komentarz. Również jako dziecko padłam ofiarą niekompetencji lekarzy i mając bardzo głęboki ubytek słuchu dostałam aparaty słuchowe dopiero w wieku dwóch lat (wczesne lata 90.).
Wcześniej mówili, że nie ma stanów pośrednich między głuchotą a pełnym słyszeniem, że wszystko jest dobrze... I też reagowałam na bodźce, ale nie słuchowe. Niestety wada słuchu się nie cofnęła.
Ale piszę, żeby pocieszyć - chodziłam na rehabilitację, do logopedów (do Polskiego Związku Głuchych), mama ze mną ćwiczyła dużo w domu i obecnie normalnie funkcjonuję, nie licząc tego że nie rozmawiam przez telefon i nie oglądam treści bez napisów (nie rozumiem ze słuchu, muszę czytać z ruchu ust).
Mam pracę, utrzymuję się całkowicie samodzielnie, więc na szczęście wada słuchu, nawet głęboka, nie jest wyrokiem dla Twojego dziecka.
Trzymam za Was kciuki, jest mi cholernie przykro, że trzydzieści lat później historia się powtarza, chociaż mamy dużo lepsze narzędzia do badania słuchu...
PS Jeśli są potrzebne aparaty słuchowe, mogę polecić firmy Phonak, według mnie najlepsze, a próbowałam różne, Widex, Oticon, Bernafon i w żadnych dźwięk mi tak nie odpowiadał jak w Phonakach.
Słyszałem niedawno w radio audycję z okulistą, było o tym że u dzieci trzeba kontrolować wzrok od najmłodszych lat, bo jak jest wada i się jej nie skoryguje, to się pogarsza. Pewnie ze słuchem jest podobnie. Ale większość rodziców tego nie wie, bo nie widać tego, ani standardowe testy, które robi pediatra, tego nie pokazują.
ja dodam że okulista na NFZ to jest kpina. Mojej córce wyszła wada dopiero w 6rż chociaż już wcześniej było widać, że jest coś nie tak. Nikt nawet kropli nie dał. Dopiero jak poszłam prywatnie okazało się że jest wada +6 w obydwu oczach. Tragedia
Współczuję Wam :(
U nas podobnie. Zauważyłam problem wcześniej, ale mąż i babcie, rodzina " co się czepiasz, nie reaguje bo jest zajęty zabawą". "A nie mówi, bo to chłopiec i ma jeszcze
Biedactwo :( jeszcze jedna rzecz mi przyszla na myśl: teraz nie utrzymuje się tak kontaktu z dalszą rodziną czy sąsiadami. Nie powierza się też dzieciom/nastolatkom odpowiedzialnych zadań jak np opieka nad młodszymi członkami rodziny. Przez co wiele osób pierwsze doświadczenia z opieki nad dzieckiem ma dopiero jak urodzi swoje. To też może sprawiać, że trudniej nam wychwycić pewne rzeczy.
A po porodzie nie robili przesiewowego badania słuchu?