#jrNor

Moi rodzice wzięli ślub, gdy mama była w ciąży. Z jej opowieści wynikało, że jej mama zmusiła ją. Od małego słyszałam wiele złego na temat babci. Nie miałam z nią dobrego kontaktu, mimo że rozpaczliwie próbowała do mnie dotrzeć i wyjaśnić wszystko (teraz jest już za późno, by z nią porozmawiać. Odeszła dwa lata temu). Mama kazała mi na nią mówić babka, na dziadka po imieniu. Kłóciła się z nimi bez przerwy, często, bo mieszkali w domu obok nas. Zresztą matka kłóciła się ze wszystkimi. Z rodziną nie utrzymywała kontaktu, gdy miałam 10 lat zabroniła babci zabierać mnie na spotkania rodzinne. Nie znam swojej rodziny.

Z sąsiadami wieczna wojna. Wprowadzali się nowi sąsiedzi, to od razu znajdywała powód do kłótni. Gdy spotykała ich na ulicy, wyzywała. Większość miała ją gdzieś, udawali, że jej nie zauważają. Niektórzy nie pozostawali dłużni i toczyli wojnę. Wtedy matka szła do dzielnicowego na skargę, że jest dręczona przez sąsiadów. Mimo tego zawsze dbała o to, żeby ludzie postrzegali ją jako piękną i bogatą. Ceniła tylko takich ludzi. Gdy byłam mała mówiła, że nie grzeszę urodą. Gdy mówiłam jej o swojej kumpeli, pytała tylko, czy jest ładna. Sama przed lustrem spędzała co najmniej  godzinę, zanim wyszła na zakupy.

Z ojcem nie miałam wcale kontaktu. Nigdy mnie nie przytulił, jakby nie zauważał. Gdy miałam 6 lat, wyjechał za pracą. Mama nie pracowała bo przysyłał pieniądze. Pamiętam rozmowę ich gdy miałam ok. 14 lat. Matka mówiła: "zabierz ją do siebie, mam z nią takie problemy". Nie rozumiałam o co chodzi. Może i weszłam w wiek dorastania, ale nie stwarzałam kłopotów, dobrze się uczyłam itd. Parę miesięcy później ojciec zostawił nas. Matka szalała. Nie było co jeść, wysyłała mnie do babci pożyczać pieniądze. Zaczęła się na mnie wyżywać, kiedyś wykrzyczała, że żałuje, że mnie urodziła. Minęły 2 lata, nim urząd pracy wysłał ją do pracy. Wcześniej zrobiłam jej listę, gdzie mogłaby popytać o pracę, ale ona krytykowała wszystko.

Zdecydowałam, że będę żyć inaczej.
Gdy miałam 21 lat, wyjechałam. Nowe życie zaczęłam od budowania własnego zdania. W domu nie mogłam nic powiedzieć, bo matka przekrzykiwała mnie - ona zawsze miała rację. Mimo że ciężko było na początku, wysyłałam jej gotówkę, bo znów nie miała pracy (później się wygadała, że mój ojciec się odnalazł i w tym czasie otrzymywała zaległe alimenty).

Po kilku latach wyszłam za mąż, urodziłam syna. Niedawno obchodził 2 lata. Na urodzinach matka narobiła mi wstydu. Plotkowała zawzięcie na temat naszego kolegi który był na przyjęciu. Zwróciłam jej delikatnie uwagę, że przesadziła, zadzwoniła więc do moich teściów i oznajmiła, że zrywa ze mną kontakt, bo zrobiłam jej okropną awanturę. Zaczęła mnie oczerniać, moją ś.p. babcię też. Na szczęście jej nie uwierzyli. Powiedzieli mi najpiękniejsze słowa, jakie mogłam usłyszeć: Ty matki już nie masz, ale my jesteśmy twoją rodziną.
jprdl Odpowiedz

Chyba powinnaś podtrzymać rodzinną tradycję i unikać spotkań babci z twoim synem :v

Esza Odpowiedz

Jakaś patologia. Jeśli Twoja matka wyzywa ludzi na ulicy, a oni ja ignoruja, to dlatego że ona jest dla nich takim pół człowiekiem tylko. Kimś niewartym uwagi, tak jak pies który Cię obszczekuje zza plotu, też z nim w polemikę nie wchodzisz.

Mikser Odpowiedz

Zastanawia mnie tylko fakt, po co Ty z nią kontakt utrzymywałaś przez cały ten czas od rozpoczęcia nowego życia

TumpTumpTump Odpowiedz

I tak właśnie się dzieje z osobami niegotowymi na bycie rodzicem ,zmuszonym wręcz do urodzenia dziecka -trzymaj się autorko ,a z matką zerwij kontakt :)

Iguana69

Skoro są niegotowi to po co sobie dzieci robią? I uprzedzam - uprawianie seksu bez zabezpieczenia to nie jest wpadka tylko planowanie dziecka.

bazienka

uprawianie seksu bez zabezpieczenia to jest przede wszystkim glupota a nie planowanie
a metody anty bywaja zawodne
nadal uwazam,z e aborcja powinna byc legalna, i kazda kobieta wybierac wg swojego sumienia

Serwatka31

Co może niektórych zaskoczyć, bo często pokazuję, dlaczego niektóre argumenty za moralnością aborcji są nieprawdziwe, lub mogą być prawdziwe tylko po przyjęciu dogmatu, którego nie da się udowodnić, też ostatecznie uważam, że ostateczna decyzja moralna powinna pozostawać w rękach rodziców.

Nie jestem jednak przekonana, że jedyna osoba, która powinna decydować to matka i ojciec nie może mieć wpływu na wybór dotyczący tego, czy wierzą, że ich dziecko już należy traktować jako człowieka.

Za tym przemawia argument, że to ona poniesie cenę, jednak jest to równie silny argument przeciwko - bo w ten sposób jest też tą osobą z dwójki odpowiedzialnych za dziecko, w której interesie leży nie uznanie jego człowieczeństwa - w każdej innej sprawie, w prawach cywilizowanych krajów, dyskwalifikuje to całkowicie osobę, jako sędziego.

Ostatecznie uważam, że decyzja to głównie decyzja "czy to dziecko jest już człowiekiem", a konsekwencje(niestety, ponoszone przez jedną osobę, a nie obie) tej decyzji to sprawa ważna, ale wobec tej decyzji wtórna, więc decyzję powinni podejmować obydwoje z rodziców.
Nie upieram się jednak na razie przy żadnych konkretnych rozwiązaniach prawnych.

bazienka

wybor powinny miec osoby, ktore dotkna bezposrednie konsekwencje
a nie ludzie poboczni
bedzie chciala/chcieli, to usunie
nie to urodzi i zatrzymaja lub nie
sumienie kazdego, wybor tez powinien byc kazdego z osobna
poza tym malo juz samotnych, zaburzonych przez brak bliskosci dzieci w domach dziecka? malo tych chorych urodznych na sile, bo na aborcje za pozno lub lekarz zatail chorobe?
po co sprowadzac nieszczesliwych ludzi na swiat i kazac im latami cierpiec?

serwatka szanuje odmienne poglady, ale parcia na decydowanie za innych nie

Serwatka31

Ale nie widzisz tego, że nie dając mężczyźnie żadnego wpływu na wybór, decydujesz za niego o jego własnym dziecku?

bazienka

gdzie ja zabraniam facetom decydowac?
napisalam, ze kobieta powinna miec prawa do decyzji, bo wlasnie ja to zazwyczaj najbardziej dotyka. to jej cialo i to w nim rozwija sie plod
jesli jest w zwiazku i wpadli, nie widze problemu w zapytaniu faceta o zdanie
ale jesli to efekt przelotnego seksu, gwaltu itp. to sorry, ale nadal powinna zdecydowac kobieta.
poza tym uwazam, ze nikt nie powinien zmuszac kobiety do urodzenia dziecka z gwaltu czy molestowania i szczerze mowiac w dupie mialabym zdanie takiego zwyrola jesli chcialby, by urodzila jego dziecko

ale juz na pewno nie powinni o tym decydowac ani ksieza, ani politycy

bazienka

chcialabym ci tez Serwatko przypomniec, ze jestesmy osobami zdolnymi do uczuc, takze wyzszych
a nie zywymi inkubatorami na niechciane dzieci :)

Serwatka31

Nie mówię o przypadkach przestępstw i ojców nieznanych, a o zwykłych wpadkach, lub nawet przypadkach, gdzie kobieta, swoje zdanie, o którym informowała wcześniej mężczyznę, zmieniła już po zapłodnieniu.

Jednocześnie podkreślam, że nie upieram się przy konkretnych prawnych rozwiązaniach, a jedynie przy braniu zdania obydwojga rodziców, o ich wspólnym dziecku, pod uwagę.
To niekoniecznie musi oznaczać, że przy różnicy zdań zawsze "wygrywa" najbardziej pro-life, mogą brać się z tego zupełnie inne wnioski, jak na przykład co robić, gdy dziecko było planowane, a jedna ze stron zmieniła zdanie.

Swoją drogą, powtarzanie banałów i odwoływanie się do uczuć to średni argument, i znowu mam wrażenie, że próbujesz pokazać swoje zdanie znacznie bardziej w opozycji do mojego, niż w rzeczywistości takie jest - mam wrażenie, je ostateczne wnioski są identyczne lub niemal identyczne, jedyną różnicą jest podejście, czy w rozważaniach ważniejsze są ewentualne prawa dziecka, czy już dorosłych.

bazienka

dobra a co w takim razie w momencie kiedy kobieta nie chciala miec dzieci, mowila o tym, a zostala w nie wrobiona w opisane tu sposoby ( podmienianie tabletek, udawanie bezplodnosci, przebijanie gumek)?
mamy chcacego mezczyzne i niechcaca (? tak to sie pisze?) kobiete, co wtedy?

ale moje zdanie nie jest az tak w opozycji do twojego, jak sadzisz :)
ja chce by kobiety mialy wybor ( i by bylo to prawnie ok, bez popelniania przestepstwa), to nie nakaz przeciez :) kazda zrobi jak bedzie uwazala - ona albo wspolnie z partnerem
jednak dalej uwazam, ze wazniejsze jest zdanie kobiety jako osoby ponoszacej 90+% konsekwencji niechcianej ciazy, facet ani nie bedzie odczuwal tej watpliwej przyjemnosci, ani nie urodzi, a po wszystkim ( albo nawet i w trakcie) moze sie zmyc i ograniczyc do placenia alimentow o ile matka zawalczy o to, ale z problemem pozostaje dalej ona, nie facet. w powalajacej wiekszosci przypadkow

no i jestem za dostepnoscia antykoncepcji wlaczajac pigulki po i najlepiej jej refundacja jak w UK oraz porzadna edukacja seksualna, a nie zlo szatan i uczenie przedszkolakow masturbacji, jak sadza co niektorzy :)

TumpTumpTump

@Iguana69 - brak wiedzy o antykoncepcji
Zakładam że autorka to rocznik 1980/1990 ,tak więc jeśli chodzi o antykoncepcję,panował totalny brak uświadamiania ludzi
Milleansi w razie wpadki, mają możliwość wyjazdu do naszych np.południowych sąsiadów celem aborcji

Zobacz więcej odpowiedzi (3)
FiOlka Odpowiedz

Mam dokładnie taką samą matkę. Staram się mieć jak najmniej kontaktu, a ty jej jeszcze pieniądze wysyłałaś? Gdzie ty masz rozum?

bazienka Odpowiedz

patola jak cholera i tak duzo wytrzymalas
zerwij kontakt calkowicie
nie wysylaj jej zadnej kasy, to dorosla kobieta jest, powinna sobie umiec radzic
poza tym jak wystapi o alimenty, to bedziesz miec argument o zerwaniu wiezi i to przez nia

Vito857 Odpowiedz

Po jaką cholerę ty jeszcze trzymałaś z nią kontakt, skoro widziałaś, że kawał pindy z niej?

Anonimus85 Odpowiedz

Heh, moja (na szczęście nie najbliższa) sąsiadka rzucała przez płot kamieniami do przechodzących ludzi. Choroby psychicznej nigdy nie stwierdzono, choć policja się pojawiała.

ZielonaPoduszka Odpowiedz

Wspaniali teściowie

anon567 Odpowiedz

Masakra ;d jeszcze jej kasę przysyłasz. Omotać ludzi widocznie też trzeba umieć.

Dodaj anonimowe wyznanie