#iSFfk

Gdy byłam w podstawówce padałam ofiarą prześladowania (później też, aż do końca liceum). Ci, którzy mnie bili niektórzy byli uważani za elitę, a inni za przeciętniaków, ale ja i tak wiedziałam, że dla społeczeństwa ja byłam gorsza nawet od tych przeciętnych. 

Wymyśliłam sobie, że jeśli też będę się nad kimś znęcać, to awansuję do lepszej klasy społecznej. Upatrzyłam sobie dwie ofiary i przez 1 dzień się nad nimi pastwiłam. 

Oczywiście, że nauczyciele mieli to gdzieś, tak samo gdy to ja byłam bita i poniżana, ale moja ofiara miała na szczęście starszą siostrę, która stanęła w jej obronie, drugiej nikt nie bronił.
Było mi wstyd i przykro, że tak się zachowałam, a także było mi przykro, że nie awansuję do elity, bo miałam za dużo empatii, by się nad kimś pastwić. Do końca liceum byłam więc ofiarą.
scor Odpowiedz

Chyba w każdej klasie istnieje ta elita, która musi się nad kimś znęcać. Mnie to zawsze omijało potrafiłem się bronić, i miałem starszego brata ale inni. Teraz po latach natrafiając w mediach społecznościowych na profile tych osób często widzę jakieś posty ukazujące aby nie stać obojętnie gdy ktoś się nad kimś pastwi. Zastanawia mnie czy ci ludzie nie pamiętają gdy sami byli oprawcami.

paella

Dlaczego im tego nie odpiszesz?

FoxyLadie

Oni o tym nie wiedzą. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale sama sobie zdałam z tego sprawę. W podstawówce byliśmy ogólnie bardzo zgraną klasą i nawet chłopaki bawili się z dziewczynami. Były grupki, ale jednak trzymaliśmy się razem. Aż któregoś razu coś nam odbiło i kolega, koleżanka oraz ja zaczęłyśmy 'psychicznie znęcać się' nad dwiema biedniejszymi koleżankami. Nie mam pojęcia czemu i czemu akurat w tamtym momecie, bo trwało to tylko jeden dzień szkolny. Następnego znowu wszystko normalnie.

W tamtym momencie myślałam, że jesteśmy tacy zabawni, głośno się śmialiśmy w trójkę z tamtych 2 dziewczyn. Dopiero parę miesięcy temu przez anonimowe doszło do mnie, że to było znęcanie, mimo że zawsze byłam przeciw i nigdy świadomie bie wyrządziłabym nikomu krzuwdy. Mam duże wyrzuty sumienia przez te kilka godzin, ale z drugiej strony to był jeden dzień wobec 6 lat i przez całą resztę byłam miła i pomocna (one miały problemy z nauką, ale moje koleżanki i ja pomagałyśmy im w zadaniach i przy egzaminach).

Dlatego myślę, że wiele oprawców nie jest złymi ludźmi, tylko trzeba im łopatologicznie powiedzieć. Był też taki odcinek TBBT.

livanir

paella Nie odpisałam oprawcy, ale osobie która stała z boku i patrzyła(po tym jak udostępniła post). Stwierdziła, że nade mną się nie znęcali, bo przecież mnie to nie ruszało(Po gimnazjum m byłam już tak obojętna, że jak ktoś wyrwał i rzucił mi książką, to po prostu po nią szłam i siadałam gdzie indziej). Kilka zdań, z których wnioskowałam, ze sama się o to prosiłam np. Nie zawierając znajomości w szkole i tym jak się odwinęłam (Nauczycielka powiedziała i skrócie, ze oni nic z tym nie mogą zrobić, tak samo z tym, ze się odwinę)- Jak wyrwał mi książkę to go uderzyłam i zadrapałam(to drugie przypadkiem podczas uderzenia, potem z grupką grozili mi po szkole nożem). Najzabawniejsze, że potem się zaczął plątać i coś bredził, że to wina tego, że się nie broniłam. Przyznam, że oczekiwałam skruchy, a nie tego :/

aceofspades

Ja się nigdy nie zetknęłam z taką elitą znęcającą się nad innymi, i to nie tylko w mojej klasie, ale i w całej szkole nikogo takiego nie było, od podstawówki po liceum. Wiadomo, były łobuziaki oraz osoby wredne i złośliwe dla innych, ale nie było takiej grupy, która upatrzyłaby sobie ofiary i nie dawała im żyć. Raczej to te wredne osoby były zawsze tępione przez całą resztę.

HowDeepIsYourLove Odpowiedz

Czy tylko ja miałam normalne klasy w szkole, w których nikt się nad nikim nie znęcał?:o

Nyks Odpowiedz

Co Wy z tymi elitami... jestem w szoku, naprawdę tak często grupy osób znęcają się nad słabszymi w szkołach?

Pamiętam że w podstawówce i gimnazjum zdarzały się takie przypadki, niestety. Ale w liceum? Kurczę, nie spotkałam się z tym zjawiskiem. Naprawdę, wszyscy ludzie z którymi miałam styczność w swoim liceum i w innych liceach mi znanych to byli już myślący ludzie. Bez takich odchyłów. Jasne, jedni byli bardziej wygadani niż inni, to pewnie ta "elyta". Ale nikt nikomu krzywdy nie robił.

No to zazdroszczę. Do mojego liceum poszło dużo osób ze starej szkoły. Jedna dziewczyna poszla na ten sam profil co ja i z miejsca poopowiadała jakieś zmyślone ośmieszające mnie historie. Automatycznie byłam skreślona w nowym miejscu. Na szczęście już nikt mnie nie bił, nie kopał ani nie ciągał za włosy, bo chłopcy w liceum byli normalni, ale rolę oprawcy przejęły dziewczyny z kalasy. Zalane wodą ubrania/buty zostawione w szatni na czas w-fu, szafka wymazana ketchupem, obgadywanie, wyśmiewanie, podpuszczanie, zabieranie zeszytu czy książki były na porzadku dziennym. Gdy poszłam na studia okazało się, że dwie z moich oprawczyń studiują to samo co ja mimo, że wyjechałam do innego województwa. Przeniosłam się na inny kierunek i wreszcie miałam spokój.

Wspomnę jeszcze przy okazji, że na studiach jestem bardzo lubiana, zapraszana na imprezy, totalnie inna bajka niż przez całą szkołę.

Nyks

Współczuję. Ważne że teraz już masz normalne towarzystwo. I wiesz, że obok niektórych ludzi należy przechodzić, a nie iść w ich kierunku. Dorosłe życie ma ten plus, że możesz (i powinnaś) mieć wywalone na każdego człowieka, w towarzystwie którego źle się czujesz.

bobylon89 Odpowiedz

A pomyśleć, że w liceum to już prawie dorośli i dorośli ludzie...

PrincessCarolyn Odpowiedz

U mnie była dość dziwna sytuacja- miałam „przyjaciółkę”, która była „gwiazdą” w klasie. Jej słowa to była świętość, nikt nie zawahał się ich kwestionować. I było spoko, BFF itd., dopóki nie znalazła sobie kogoś na moje miejsce albo nagle nie wymyśliła sobie jakiegoś problemu; po latach mi uświadomiono, ze była najzwyczajniej w świecie zazdrosna. A jak nie było spoko, to robiła ze mnie wroga publicznego numer jeden, opowiadała na mój temat niestworzone historie, wszyscy się ode mnie odwracali.. A gdy znowu łaskawie mi wybaczała (tak, ona mi!), to ja, w całej swojej głupocie i naiwności, żeby jej zaimponować, zaczynałam postępować tak samo jak ona- obgadywać i nastawiać innych na osobę, która aktualnie jej podpadła. I tak przez kilka lat. Sytuacja odwróciła się dopiero w liceum, gdzie w końcu zmądrzałam i miałam ją totalnie w dupie, a z kolei ona zabiegała o moje towarzystwo, bo nagle to ja stałam się fajna, a ją wszyscy zakwalifikowali jako patologiczną wiesniare. I tak, mam satysfakcję, gdy czasem usłyszę jak ułożyło się jej życie.

Singularity

Oj jak ja dobrze to rozumiem. Ta osoba zniszczyla mi tak naprawde przyszlosc.

"Przyjaznilysmy" sie w podstawowce.
W pierwszej klasie gimnazjum zaczelo sie cos sypac, bo przeciez doszlo kilka nowych, bogatszych dziewczyn - jedna bogata materialnie, a druga po prostu cwana. A "przyjaciolka" leciala na dwa fronty. Piekna nie byla (byla...otyla, jak na swoj wiek. Nie jakos bardzo, ale to tylko nadwaga tez nie byla), ale gardzila kazdym chlopakiem, ktory jej sie nie podobal, jednego nawet wysmiala na srodku korytarza, bo lekko uposledzony chlopak dal jej walentynke.

A ja slepo za nia. Jak ona trafila do elity i pupilkow, bo zakumplowala sie z tą cwaną i tą bogatszą, zaczela olewac nauke, bo wychowawczyni zawsze jej pomogla. A mi oceny lecialy w dol, bo wolalam miec gorsze od niej, niz zeby sie nademna pastwila. Zawalilam biologie i chemie, przez co nie moglam isc na biolchem, z ktorego wiedza przydalaby mi sie w tej chwili.

Pod koniec drugiej klasy, jak popadlam w lekka depresje (bardziej z problemow zdrowotnych), a jednoczesnie sie od niej odczepilam i zaczelam zadawac z inna, nieco wyalienowaną dziewczyną, "przyjacioleczka" najpierw odbila kolezanke tej dziewczyny, a potem chciala przekabacic na swoja strone takze i ją.
Na szczescie sie jej nie dala i teraz po 7 latach dalej jestesmy przyjaciolkami, pomimo innych liceów i sporej odleglosci od siebie.

Ale straconego czasu nie odzyskam, bo zmarnowalam 3 lata w liceum, ktore oprocz polskiego i angielskiego, tak naprawde nie dalo mi zadnych innych podstaw, a swojego zycia nie wyobrazam sobie w obsludze hotelowej do konca zycia...

Skladanyrower Odpowiedz

Najgorsi są Ci neutralni. Bo to, że ktoś się znęca nad Tobą to jest wynik tego, że sam przeszedł przez coś (co zresztą udowodniłaś w tym wyznaniu w momencie gdy sama chciałaś się znęcać nad innymi).

I po wielu wielu latach nie czuję wielkiego żalu do napastników. Odczuwam natomiast ogromną nienawiść do tych co przyglądali w milczeniu. Przecież mogli pomóc... Cała klasa przeciwko 4 osobom dałaby radę. Nawet zwykła pomoc przy wstawaniu z ziemi byłaby miła. Pieprzone tchórze

Hevra Odpowiedz

W pierwszej klasie liceum jak miałam zastępstwo z dyrektorem to się nade mną pastwił... Po pół roku odpuścił widząc że mam w głębokim poważaniu jego debilne zaczepki :)

Dodaj anonimowe wyznanie