#e5zrm
Rzeczywiście zdarzyło jej się pójść na czyjeś wesele w białej sukni, ale prawdziwy hit był, jak zmarł mój daleki wujek. Najpierw msza w kościele, później uroczystość na cmentarzu w innej dzielnicy miasta. Ja jechałam z innej miejscowości niż rodzice, więc każdy z nas pojechał swoim samochodem. Tutaj trzeba dodać, że cmentarz jest duży i ma dwa parkingi: główny (pod kaplicą) i boczny (bliżej „nowej” części cmentarza).
Po mszy każdy ruszył spod kościoła. Dojechałam na główny parking, widzę, że wszyscy inni z tej samej mszy też dojechali. Czekam... czekam... rodziców nie widać. Dzwonię do nich i okazuje się, że oni stoją na tym drugim parkingu, bo mama kupiła na tę okazję nowe szpilki i nie chce za daleko chodzić, a wiadomo, że nowych zmarłych chowają na „nowym”. Mówię im, że OK, ale zwyczajowo orszak żałobny rusza spod kaplicy, wypada zmarłego odprowadzić. Na co moja mama: „O nie! To głupio będzie wyglądało, jak mnie tam nie będzie, bo jesteśmy rodziną. Zaraz przyjedziemy. Idź tam i powiedz, żeby poczekał”.
Siedziałam na parkingu pod cmentarzem i śmiałam się jak głupia. Kto miał poczekać? Zmarły? Bo ONA miała nowe szpilki?
"pójść na czyjeś wesele w białej sukni, ale prawdziwy hit był jak zmarł mój daleki wujek."
To wesele było jednak gorsze. Bo rozumiem, że panna młoda o tym nie wiedziała zawczasu. O sprawie z pogrzebu wiesz Ty, a zmarłemu to już różnicy nie robi, to pannie młodej do śmiechu na pewno nie było podczas ślubu (na takie okazje polecam lampkę czerwonego wina lub soku porzeczkowego).
Chodzenie w szpilkach po cmentarzu to w ogóle dość karkołomny pomysł. A szczególnie tam gdzie nie ma betonowych alejek.
Jakoś nie bawi mnie postawa Twojej mamy. Wyprosilabym taka osobę że swojego wesela lub poprosiła o zmianę sukienki
Autorki też to nie bawi. Śmiała się z absurdu sytuacji.
Tak ale oprócz tego nie przejęła się jakoś szczególnie. Zalwazyla to dopiero teraz mimo uwag otoczenia
No i co z tego, że ktoś z zewnątrz pomógł jej to dostrzec? To zupełnie normalne, jeśli była wychowywana przez kogoś z osobowością narcystyczną. Dzieciom takich osób pewne rzeczy mogą wydawać się normalne, bo całe życie tego doświadczały.
Poza tym autorka nie odpowiada za zachowanie swojej matki, więc nie czepiaj się, że się tym nie przejęła. Najważniejsze, że nie powiedziała o absurdalnej prośbie matki innym żałobnikom.
Porządne dymanko by jej poukładało dobrze w głowie.
Terapeuci nienawidzą go 😂😅