Mam bogatego chłopaka. Nie zamierzam za to przepraszać. Nie czuję się źle, kiedy mi coś kupuje (w związkach ludzie chcą się uszczęśliwiać i pomagają spełniać drugiej osobie marzenia). Ode mnie też dostaje prezenty bez okazji, bo jest mi droższy niż pieniądze. Umiem zarabiać sama na siebie, bo jestem dorosła, a nie dlatego, że nic droższego od niego nie przyjęłam. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Pracuję. Spełniamy marzenia, ale uważam, że mamy rozsądne podejście do pieniędzy. Żadne z nas nie ma chorego podejścia. On nie jest skąpcem, nie ma podejścia „to moje pieniądze, nie zobaczysz ani grosza” (ja też go nie mam, uważam, że to chore, jeśli ktoś potrzebuje wydzielać mniej więcej wszystko po połowie i na przykład oddaje w ratach swojej połówce za prezent, bo nie jest godny, żeby go dostać za darmo), chce mnie uszczęśliwiać i gdybym przykładowo zachorowała, to nie musiałabym jakoś szczególnie prosić o wsparcie. Chce być ze mną, więc to normalne, że w ciężkich chwilach mi pomaga (nie miałam ich dużo, tak dla jasności, nie mam jakichś wielkich problemów ze zdrowiem, chcę pracować i pracuję). Też bym to zrobiła. Ostatnio kupił mi lepsze części do komputera, bo sam chciał. Nie zamierzam zwracać mu pieniędzy ani kazać zwracać produkty, bo nie mam fiksacji na punkcie hajsu. Ale i tak pewnie jestem harpią, bo jak śmiem przyjmować coś droższego. Mam czuć, że nie zasługuję i koniec.
Dodaj anonimowe wyznanie
Dobrze już, my się nie gniewamy.
Dzięki za odpowiedzi na wszystkie pytania, których nikt nie zadał. Chyba jednak masz jakiś problem z tymi pieniędzmi skoro musisz o tym opowiadać jakimś randomom w internecie.
Ewentualnie ma problem z tym, jak odbiera ją otoczenie. Albo co jej przekazuje, bo mogą być zwyczajnie zazdrośni.
Mam problem z tym, że inni mają jakieś problemy z bogactwem o których tutaj pisałam lub są zawistni. Znam swoją wartość. W żaden sposób nie ujmuje mi przyjmowanie prezentów. Nikomu nie powinno.
To może mów to ludziom, którzy mają problem, a nie losowym w necie. Pomijam tu zupełnie kwestię, że można mieć w dupie co uważają inni skoro wam taki układ odpowiada. Może gdzieś jednak w którymś miejscu kłuje, że ci się ulało.
Ja siedzę w domu na utrzymaniu męża. Nie zarabiam na razie wcale, a jak już zacznę, to nawet nie połowę tego, co on. Nie mam absolutnie żadnych wyrzutów sumienia.
Slusznie. Moja partnerka zarabia wyraznie wiecej ode mnie. Z wlasnych pieniedzy finansuje remont naszego domu. Nie przeszkadza mi to w zaden sposob.
Hvafaen Ty jesteś w tej samej sytuacji co ja. Twój paragony zbiera, że Cię utrzymuje? Żeby było, że wszystko jego, a nie Twoje?
Kiedy zaczęłaś zarabiać? Jeszcze niedawno byłaś na utrzymaniu męża, który przelewał Ci co miesiąc kasę. I co zrobiłaś z dzieckiem?
@ Hvafaen: Ciagnac twoj tok myslenia: Jesli dziecmi zajmuje sie w ok. 80% ja, to sa one bardziej moje niz jej?
@Ultraviolett
Hvafaen ma tu akurat rację. Tzn. sam wydźwięk komentarza nie jest na miejscu (zwłaszcza, że ona sama uważa, że ma wręcz idealny związek, który nigdy się nie rozpadnie, więc sugerowanie rozpadu związku innym jest chujowe), ale wg. prawa nawet, jeśli kupiliście razem dom, to w przypadku rozwodu, jeśli żona miałaby Cię spłacić, kwota ta zostanie pomniejszona o pieniądze, które wyłożyła na remont. Wprawdzie dzieci to nie to samo, ale rodzic, który spędza więcej czasu z dziećmi, będzie miał przewagę w sądzie.
Hvafaen rozmijasz się w tym, co piszesz. Dobrze zarabiasz na pół etatu, ale facet Ci przelewa na konto oszczędnościowe i on Ciebie utrzymuje. To Ty naprawdę musiałaś kokosy zarabiać, skoro 60% z połowy etatu to są dobre zarobki.
@ ohlala: Nie neguje, ze sytacja formalno-prawna wlasnie tak wyglada. Nie znam sie, nigdy mnie to nie interesowalo. Nawet gdy mielismy powazny kryzys partnerski, zadne z nas nie podjelo dzialan w tym kierunku. Bylo zbyt wiele duzo wazniejszych spraw do wyjasnienia. Pieniadze sa jedna z niewielu rzeczy, ktore mozna miec, stracic, odzyskac i ciagle beda tak samo dobre jak wczesniej.
@ Hvafaen: Moge cie uspokoic, wszystkie kwity i rachunki sa uporzadkowane, opisane i zarchiwizowane. Przeze mnie. Podatki rozliczamy jako para i ja sie tym zajmuje. Ona jest balaganiara, majaca gleboko w nosie tego typu sprawy. Miedzy innymi od tego ma mnie ☺
@Ultraviolett
Tylko potwierdzam, że tym razem Hva nie wyciągnęła informacji z dupy. Natomiast w zdrowych związkach ludzie się takimi rzeczami nie przejmują.
@Hva to jakieś głupoty gada. Przed ciążą pół etatu, w trakcie ciąży chorobowe, po ciąży macierzyński. Czyli typowo ciągnięcie od państwa i męża ile się da. Plus brawurowe zdanie "To, ze nie pracuje nie znaczy, ze nie mam pracy" XD
Wg niej mąż słusznie stwierdził, że jej się połowa jego majątku należy, ale Tobie, @Ultra, już się nie należy XD
Jak macie własność na mieszkaniu 50% vs 50% to po sprzedaży każdy dostaje pół, a nie jakieś plusy minusy za remont. Jak ktoś tak chce dzielić, to musiałby sprawę w sądzie założyć. A i tak sąd może odrzucić, bo uzna, że Twój udział w obowiązkach domowych był na tyle duży, że umożliwił żonie zarabianie więcej.
Ja się teraz zastanawiam, Hvafaen, co Ty próbujesz udowodnić? Łżesz z tymi zarobkami, albo kłamałaś poprzednio. Albo ta "niezła kasa" to 1000 zł miesięcznie, skoro i tak od męża ciągniesz.
Tylko po co? Małżeństwo idealne, dobra kobieta dba o męża i dziecko dając każdemu po 100%, w dodatku pisane z ogromną agresją. Ty sobie próbujesz udowodnić, że jesteś szczęśliwa, czy nam? Anonimowym użytkownikom jakiejś głupiej stronki?
Zdecydowanie dziwniejsze jest dla mnie, gdy ktoś ma bogatego partnera i nie może na nim polegać, gdy ma problemy niż to, że bogaty partner lubi kupować drogie prezenty.
Można mieć i jedno i drugie.
Chyba czegoś nie zrozumiałaś w moim komentarzu.
Może mi się wydaje, ale to wyznanie powstało tylko po to, że fleksujesz się z bycia z chłopakiem, który ma trochę więcej grosza i mamy ci zazdrościć.
Sorry, ale ja ci nie zazdroszczę. Mam swoje życie.
A mnie się raczej wydaje, że wkurza się, bo ludzie na ogół wtedy uważają, że dziewczyna jest pusta i leci tylko na hajs.
Wasza sprawa, fajnie ze macie zdrowe i podobne podejście do tej kwestii i jest wam obojgu z tym dobrze. Innym nic do tego.
Brzmisz jak harpia której liczą się tylko pieniądze i ma obsesję na punkcie dostawania prezentów. Widocznie ktoś Ci to wypomniał skoro wysrałaś tu taki kawałek tekstu wspominając kilkukrotnie o prezentach, pieniądzach i, że nie jesteś harpią xD
A piszesz tu bo??..
Bo nie obchodzi jej co myślą inni, czego nie rozumiesz? ;P