#bqmPa
Po powrocie i wejściu na klatkę schodową myślałam, że zwymiotuję. Odór był nie do wytrzymania. Zadzwoniłam do spółdzielni. Pani nie bardzo się tym przejęła, bo powiedziała, że w jednym z mieszkań mieszka zbieracz i może w gratach zdechło mu zwierzątko. Ale nie mogła zignorować zgłoszenia, więc chcąc nie chcąc zjawiła się kierowniczka spółdzielni z policją.
Okazało się, że w uzbieranych gratach nie zdechło żadne zwierzątko, ale właściciel. Starszy pan od miesiąca rozkładał się w tym mieszkaniu. Kiedy przyjechała policja i otworzyli to mieszkanie i go wyciągnęli, to... no takiego smrodu jeszcze w życiu nie czułam.
W bloku mieszka ok. 100 osób. Każdy czuł smród, ale najprościej mieć wszystko w dupie, nie interesować się. No bo po co. Nich ktoś inny to zrobi. Swoją drogą, to bardzo smutne – umrzeć i nikt nawet tego nie zauważy. Albo zauważy tylko przez to, że zaczyna się śmierdzieć.
Ale ty też nie zareagowałaś miesiąc czasu! Ale nie, czekaj, ty miałaś wyjazd, i w ogóle pierwszy raz w bloku, i nie wiedziałaś. Ale inni, nic do roboty nie mają, no znieczulica!
Przecież zareagowała.
Dopiero po miesiącu, kiedy już nie mogła wytrzymać. Trochę hipokryzja innym bezczynność wypominać, skoro wcześniej temat ignorowała tak samo jak reszta i tak samo czekała, aż ktoś inny to zrobi. To, że pierwsza „pękła” nie znaczy, że jest jakimś społecznikiem wielkim.
I po co to najeżdżanie na autorkę? Napisała swoją historię, przeczytałam ją z ciekawością do porannej kawy, i tyle. A tu zaraz krytyka o wszystko. Jeżeli tak to będzie wyglądać, to ludzie przestaną pisać, żeby nie zostać zjechanym od góry do dołu.
Nos człowieka z czasem przyzwyczaja się do zapachów, może śmierdziało tam od dawna, czasem mniej, czasem bardziej, ale pozostali mieszkańcy się przyzwyczaili.
Już bardziej dziwne, że facet był i nagle przestał się pojawiać i nikt tego nie zauważył.