#VUt1c
Niestety siłą rzeczy w pewnym momencie rozrywki po prostu się skończyły, zostawiając nam tylko wyżej wymienioną atrakcję w postaci stosu cegieł, drutów i innych typowych dla ruin przedmiotów. Znaleźliśmy dziurę w siatce i weszliśmy na teren rozbiórek.
Po paru minutach łażenia po gruzach potknąłem się i lecąc na pysk, zahaczyłem policzkiem o wystający pręt. Mina kolegi, gdy mnie zobaczył, ból i krew na łapach powiedziała wszystko – trzeba stąd spier...lać i wracać do domu.
Oczywiście pierwszym pytaniem mamy było, co się stało. Nie chcąc dostać po d... za złamanie zakazu, wpadłem na „genialny” pomysł i powiedziałem, że zostałem zaatakowany drutem kolczastym przez jednego gnojka z osiedla. Usłyszał to starszy brat, który zaczął dopytywać o konkrety, czyli kto dokładnie, gdzie i kiedy. Był wówczas jeden chachar na osiedlu, więc zwaliłem na niego, dodając całej historii prawdopodobieństwa.
Mama wsadziła mnie do auta i pojechaliśmy do szpitala na szycie. W tym czasie brat udał się na osiedle, namierzył gościa i wymierzył mu sprawiedliwość, spuszczając klasyczny wpier...ol. Oczywiście nie dawał wiary wyjaśnieniom „zbira”, wybijając mu z głowy przemoc.
Dziś mam 34 lata, bliznę na policzku, a prawdziwa wersja tej historii wciąż pozostaje moją tajemnicą.
Możesz mieć teraz ksywę "Joker"
I tak się kręci to życie patusów.