#bQdJ0
Jestem zwykłym 25-latkiem, moją pasją jest dbanie o swoje ciało, od 5 lat pracuję nad nim, ale tylko na własną rękę. Nie chodzę do dietetyka albo trenera personalnego, jem, ćwiczę i uczę się tylko z ogólnodostępnych źródeł ľ internet, książki i doświadczenia innych ludzi.
Historia właściwa – znajoma, która jest mega plus size, wpadła na pomysł, by schudnąć i to ja miałem jej w tym pomóc. Na samym początku zastrzegłem, że nie mam żadnych uprawnień, szkoleń, nie jestem tak popularnym personalnym i że mogę pomóc, ale będzie musiała też poznać własne ciało i sama nad nim dużo pracować. Na siłowni wspólnie ułożyliśmy jej plan, który był w mojej opinii odpowiedni do jej totalnego braku formy i kondycji.
Nie wdając się w szczegóły, powiem tak – dziewczyna nie dała mi żyć, każdy posiłek, przekąskę, wyjście na spacer itp. chciała konsultować ze mną.
Po 2 miesiącach przy okazji spotkania ze znajomymi i wypiciu kilku drinków za dużo owa już była znajoma wyjechała na mnie, że OBIECAŁEM, że schudnie i będzie fit, a tymczasem nie zrzuciła nawet 5 kilogramów i nic jej to nie daje, że ja ją oszukałem, bo przecież skoro ja wyglądam dobrze, to mogłem jej powiedzieć prawdę jak to zrobić i ona też by tak wyglądała... Tłumaczenie się było bez sensu... Więc zapytałem tak prosto z mostu – ile lat jadłaś, piłaś i kompletnie nie dbałaś o swoje ciało? Pięć? Dziesięć? Czy może od zawsze, więc dwadzieścia cztery? I wszystko, te lata zaniedbań, chciałaś naprawić w dwa MIESIĄCE? Mi zajęło pięć lat, żeby poznać swoje ciało, nauczyć się odpowiednio jeść i ćwiczyć (wiem, że z trenerem i dietetykiem można szybciej, ale ja chciałem sam). Jedz, pij, ćwicz i ucz się, jak działa twój organizm, a osiągniesz sukces, ale nie w kurna dwa miesiące...
Oczywiście znalazły się osoby, które uważają mnie za szowinistę i chama, ale na szczęście większość się ze mną zgodziła.
Od tamtej pory kategorycznie odmawiam pomocy – i tak będę tym najgorszym, jak coś nie wyjdzie.
A może ona po prostu chciała odbyć stosunek płciowy tylko Ty się nie domyśliłeś.
Każdy człowiek jest inny. Na przykład dieta keto daje świetne efekty, ale jeżeli ktoś lubi słodycze, owoce, makarony itd., to długo na niej nie wytrzyma (odradzałbym, lepiej poszukać czego innego).
Trening też trzeba dobrać do indywidualnych możliwości (kondycja, motywacja).
Tak że, o ile można komuś opowiedzieć "jak ja to zrobiłem", to niekoniecznie tej osobie pomoże.
Jeśli ktoś tak lubi słodycze, makarony i inne węgle, że nie może bez nich absolutnie wytrzymać to znaczy że jego organizm jest uzależniony od węgli i tym bardziej powinien zrobić sobie przerwę.
Widzisz, nie chodzi tu o brak formalnych kompetencji, tylko o brak wytłuszczenia, że to, co pomogło Tobie, może być zupełnie nieadekwatne dla koleżanki. Że niekoniecznie "możesz pomóc", ale że "możesz spróbować pomóc".
Mnie kiedyś znajomy fachowiec tak "pomógł" radą w sprawach remontowych, że się nieźle naprzeklinałam, naprawiając to, co zepsułam jego metodą. Czasem lepiej powiedzieć "nie doradzę, potrzebujesz zatrudnić fachowca". Swoją drogą chciałam go zatrudnić do tego, bo uznałam dany fragment remontu za za trudny dla mnie, ale zapewniał mnie, że jego metodą bez problemu dam radę sama.
Myślę, że to dobra decyzja, żeby więcej ludziom nie układać planów na schudnięcie, jeśli nie nauczysz się z tego, jak to działa w różnych przypadkach, a nie tylko Twoim. I nie za darmo, tak, myślę.
Nie wiem czego się spodziewała w kilka tygodni. Jeżeli trzymała dietę (zakładając że nie miała rozregulowanych hormonów bo wtedy utrata tłuszczu jest trudniejsza) i dołączyła treningi, to powinna mieć świadomość, że mięśnie też ważą relatywnie dużo, chyba nawet więcej niż tłuszcz dzięki dużej zawartości wody. Ale jak widać liczyła na cud, zamiast nastawić się na pracę i systematyczność. Nie przejmuj się, nie jesteś za nią odpowiedzialny. Widocznie pasuje jej nic nie zmieniać i być dalej narzekającą grubaską.