#asGOu
Czuję się kompletnie samotna i zdałam sobie sprawę, że już od dawna myślę o skończeniu ze wszystkim. Wiem, że powinnam pójść do specjalisty. Nawet poszłam do psychiatry, ale ten powiedział, że nie, tu jest OK, on mi nie pomoże. Chyba źle trafiłam...
Może to nie jest najlepsze miejsce na tego typu wyznania, ale komuś potrzebuję się wyżalić.
Mąż zabrał nas na wakacje, all inclusive. Wszystko było super, póki w drugim dniu nie znalazł sobie kompana do picia i zostałam z 2-letnim dzieckiem pod opieką sama. Jutro rano wylot, on śpi, totalnie pijany. Ja położyłam dziecko spać, spakowałam siebie i malucha. Szczerze? Jeśli sam nie wstanie, to zabiorę dziecko i wrócę do kraju sama.
Od dawna myślę, żeby go zostawić, ale nikt mi w tym nie pomoże. Sama nie zarabiam źle, ale utrzymanie dziecka + kredyt + wynajęcie czegoś dla naszej dwójki + życie przerośnie moje możliwości. A póki nie sprzedamy mieszkania, będziemy musieli spłacać zaciągnięty kredyt. Dodatkowo nikt nie chce wynajmować mieszkań samotnej matce.
Jeśli dotrwałeś do końca – dziękuję. Poświęciłeś mi więcej uwagi niż wszyscy moi „bliscy” przez ostatnie lata razem wzięci.
Jest wiele instytucji pomagającym kobietom w takiej sytuacji. Poszukaj o nich informacji i skontaktuj się z jedną z nich. Jedno to, że Ty będziesz miała zniszczone życie, jeśli zostaniesz z mężem, ale pomyśl o dziecku. Przecież ono będzie wychowywane w patologicznej rodzinie. Nie rób tego, tylko dlatego, że macie kredyt.
Psychiatra jest od chorób psychicznych, które można leczyć farmakologicznie (z tego co mi wiadomo). Poszukaj może psychologa/psychoterapeuty. Jeśli jesteś pewna, że nie jest to mężczyzna, z którym chcesz spędzić resztę życia, że się nie zmieni, to nie ma na co czekać, działaj! Lepsze 20m2 w swoim towarzystwie niż 120m2 w towarzystwie osoby, która nas źle traktuje.
Psychiatra pomaga dobrać terapię i formę bo jest ich ponad 10. Wszytko w zakresie psychologa i wyżej jest w jego kompetencjach. Są psychiatrzy którzy przyjmują w 10 min i wypisują z mocnymi lekami nie interesując się pacjentem, a są i tacy na NFZ którzy przy wizycie podadzą rękę i będą chcieli pomóc, a wizyta będzie trwała pół godziny.
Przecież alkoholik i tak Ci nie pomoże ze spłatą kredytu. Jedynie straumatyzuje w przyszłości Ciebie i dziecko. Już teraz jesteś zdana na siebie, stąd myśli rezygnacyjne. Dopóki nie uda się sprzedać mieszkania, mogłabyś zamieszkać w domu samotnej matki. Nie tylko Ty jesteś w takiej sytuacji, bez miejsca, dokąd można pójść.
To doszukiwanie się alkoholizmu u wszystkich, którzy przesadzili z alkoholem jest denerwujące :/ oczywiście, możesz mieć rację. Ale tak wcale nie musi być
@MaryL2
Czy ja wiem czy doszukiwanie w tym wypadku? Ogólnie jest taka tendencja ale w tym wyznaniu masz wspólne wakacje z małym dzieckiem i kobietę, która została ze wszystkim sama bo mąż znalazł kompana do picia i przestał się interesować resztą. Chill jakby sobie zrobił jeden wieczór ale z wyznania wynika, że gość w ogóle przestał ogarniać co sie z nim dzieje, gdzie jest, co z rodziną i wakacjami.
MaryL2, nawet jeśli alkohol nie jest aż tak dużym problemem męża autorki, to nadal ma ona do czynienia z furiatem i przemocowcem. Tacy ludzie nie garną się do pomocy z wydatkami i opieką nad dzieckiem.
No dla mnie chlanie od drugiego dnia wakacji (czyli tak naprawdę przez całe wakacje) olewanie przy tym rodziny, a także nie zwracanie uwagi na zaplanowany wylot to poważna oznaka, że może być problem alkoholowy. Raz może się zdarzyć przesadzić każdemu, ale picie ciągle dzień w dzień przez całe wakacje (nawet jeśli trwałyby np. tylko tydzień) to jest co innego. To nie jest pojedyncze przesadzenie z alkoholem.
Jest znacznie większa szansa, zęby sobie poradzić, niż żeby sobie nie poradzić. Jak ruscy napadli na Ukrainę to tysiące ludzi przyjechało do Polski z jedną, dwiema reklamówkami rzeczy osobistych w ręku i sobie poradzili. Więc jak naprawdę chcesz to sobie poradzisz. Kwestia rezygnacji z pewnego komfortu, może nie pojedziesz przez kolejne 2 lata na alinklusiw.
Czy kochasz męża? Czy on kocha Ciebie? Opisałaś tylko jedną sytuację, więc może da się coś zrobić z tym małżeństwem? Czy mąż chciałby o Was zawalczyć? Czy Ty byś jeszcze chciała?
Jeśli jest bardzo źle, to znajdź jakąś instytucję oferujące kobietom w sytuacji takiej, jak Twoja. Na pewno uzyskasz wsparcie i porady praktyczne.
Opisała jedną sytuację konkretnie, ale pisze tez, że po porodzie zauważyła, że mąż ją traktuje tak samo źle jak ojciec. Nie brzmi to na typa, który byłby skłonny do jakiejkolwiek pracy nad sobą w ramach związku
Jeśli mąż Autorki nie będzie chciał pracować nad sobą i nad związkiem, to Autorka musi poszukać pomocy dla siebie.
Nie oceniam osoby po jednej sytuacji i wyznaniu pisanym w emocjach. Jak się jest na kogoś złym, to przedstawia się go w najgorszym świetle.
Co ty bredzisz? To, że ty jesteś wycieraczką faceta nie znaczy, że inne też mają cierpieć. Każda zasługuje na zdrowy związek, ten taki nie jest. A faceci to nie kaleki by ich zmieniać i naprawiać, on wie, że jest chory, ale nic z tym nie robi. To nie jej robota by go naprawić.
A co dla Ciebie znaczą przysięgi małżeńskie? "Ucieknę, zabierając dziecko, jak mi się coś nie spodoba"? Zero prób naprawy relacji? Wygadać się obcym w internecie, ale z mężem nie porozmawiać? To nie jej rola - więc rolą żony jest wymagać, ale nie wspierać?
Autorka sama pisze, że ma myśli samobójcze i się nie leczy, bo raz źle trafiła. Jej męża oceniasz jako chorego, a jak ją?
Dobro dziecka jest najważniejsze- a ma ojca, który nie zachowuje się jak ojciec.
Kobiety też nie są końmi by opiekować się dzieckiem, domem i pilnować męża. Wszystko nie jest na jej barkach. Łatwiej jej będzie jako samotna matka niż z nim. I w czym wspierać męża? Chyba w alkoholizmie, bo on się nie leczy na nic. Jakby się leczył i próbował zmieniać to nie uciekłby z nieznajomym na wakacjach na wóde. I jakby się leczył to byłabym też za wspieraniem go, ale w tym konkretnym małżeństwie nie ma co wspierać.
Skąd pomysł, że ze sobą nie rozmawiają?
Tak jak piszesz, ona ma myśli samobójcze, a ty jej radzisz by miała na głowie dziecko, dom i jeszcze tego idiote ogarniała jakby był niepełnosprawny. On sam za siebie odpowiada. Sam wybrał alkohol ponad dziecko i żone. A zdrade wobec dziecka nie da się wybaczyć. On pierwszy złamał przysięge, bo przysięgał miłość i wierność o ile brali ślub kościelny.
Ja nie jestem przyzwyczajona do tego, że mąż mnie nie szanuje, więc dla mnie takie sytuacje są nieakceptowalne.
Opisała jedną sytuację, a jednocześnie napisała, że mąż od dawna traktuje ją źle. Jedną sytuację podała jako przykład, bo nie ma tu miejsca na pisanie o całym swoim życiu. Ty nie wiedzieć czemu olałaś wszystko co napisała dookoła tej sytuacji, wyciągnęłaś to, że opisała dokładnie tylko to i na tej podstawie wyciągnęłaś wnioski. Pomijam już fakt, że chlanie od drugiego dnia wakacji to nie jest pojedynczy wyskok. To jest chlanie przez całe wakacje i olewanie rodziny. Nad związkiem trzeba pracować, ale czasami po prostu nie da się z gry ta druga osoba zachowuje się tak jak mąż autorki.
W dodatku zdrowa osoba wie kiedy można pić, a kiedy trzeba się wstrzymać. Wakacje w obcym państwie z DZIECKIEM są taką sytuacją, gdzie trzeba ograniczyć do max. jednego piwa na plaży. W dodatku chlał w dzień przez powrotem do domu- nie spakował się, nie pomógł jej się pakować oraz było ryzyko, że nie wstanie na samolot.
Dobro dziecka jest najważniejsze - czyli ma zostać z matką, która ma myśli samobójcze, która uważa, że sobie nie poradzi? Nawet na wakacje "mąż ją zabrał". Ale oczywiście tylko mąż zły.
Nie zignorowałam - Autorka zauważyła, że mąż ją "traktuje jak jej ojciec" po porodzie. Doszło dziecko, ich życie się zmieniło, hormony - to ma wpływ na ocenę sytuacji przez Autorkę. Opisała konkretnie jedną sytuację, to do jednej się odnoszę.
Nad związkiem trzeba pracować - więc to mąż ma pracować, a żona korzystać? Fakt, pił przez prawie całe wakacje. I tylko to jest pewne. Czy pije ciągle, czy w ten sposób jednorazowo chciał odreagować stres, czy oboje sobie nie dają rady, przemęczeni - tego nie można wywnioskować z wyznania. A ona ma go skreślić, ponieważ dał ciała na wakacjach? Skąd przekonanie, że ona byłaby lepszą samotną matką, niż gdy dzieckiem zajmują się oboje? Gdzie w tym dziecko?
To że masz dziecko, nie oznacza, że jesteś skazana na swojego partnera. To na całe szczęście już nie te czasy. Wiem, że boisz się pewnie odejść, czy dasz radę, ale masa ludzi z dziećmi sie rozstaje, znajdują nowych partnerów. Jest troszkę trudniej, kiedy masz dziecko, ale masa jest rodzin patchworkowych, w których np. i facet ma swoje dzieci i kobieta. Najważniejsze, żeby Cię szanował. Nawet jeśli jeszcze coś do niego czujesz, nie warto w tym tkwić. A alimenty od niego będą należały się dziecku.
Jeśli bardzo sie wydziera, tłucze szklanki i robi tego typu akcje, a przy tym naduzywa alkoholu, to pomyśl też o tym, żeby to nagrywać, oczywiście z ukrycia. Tylko to nie może być jeden, czy dwa dowody, ale zdobądź takich możliwie jak najwięcej. Wtedy masz większe szanse na rozwód z orzeczeniem o jego winie i alimenty również na Ciebie. Choć to też zależy od sytuacji materialnej męża. Ale jeśli jest lepsza od Twojej, to przy rozwodzie z jego winy, będzie musiał płacić Ci takie alimenty (i oprócz tego dziecku), żeby Twoja sytuacja materialna była taka sama, jak przed rozwodem - art. 60 KRiO - wygoogluj sobie.
Jednak zgodnie z tym art. nawet jeśli nie będzie orzeczenia o winie, alimenty te na Ciebie, również będą się należały, jeśli znajdziesz się w niedostatku. Ale większe szanse masz na nie, jeśli rozwód zostanie orzeczony z winy partnera.