Czytałam kiedyś pewne wyznanie dotyczące robienia lewatywy. W komentarzu ktoś wspomniał o „gruszce”, która pomaga w zrobieniu wyżej wspomnianej czynności. Nie wiedziałam, jak wygląda owa gruszka, więc postanowiłam zobaczyć na Google grafika. Zobaczyłam wtedy, jak to wygląda i oniemiałam.
Okazało się, że to, co zawsze w dzieciństwie podkradałam rodzicom i maczałam w coli, nabierałam jej do tego i potem strzelałam nią sobie do ust, jest przedmiotem, który moi rodzice używali do lewatywy.
No cóż...
Dodaj anonimowe wyznanie
Cola to takie goowno, że nie było różnicy.
U mnie się tego stosowało do wysysania gilów z nosa u dzieci. I ta gruszka miała kila pokoleń
Myłeś ją chociaż?