#VQN7x
Ignorując spojrzenia wszystkich, idę do następnego sklepu, gdzie zakupiłam kilka rzeczy. Stoję już w kolejce i widzę, że dalej każdy się na mnie patrzy. W końcu podchodzi jakaś starsza kobieta i prosi, abym poszła z nią na bok. Uśmiecha się łagodnie i mówi: „Dziecko, zaczęło ci się”. Na co ja, nie rozumiejąc, o co chodzi, pytam, co mi się zaczęło. „Okres”. Podziękowałam pani i od razu udałam się do łazienki. Następnie czekałam w niej kilka godzin na siostrę, aż przyjedzie z podpaskami i z ciuchami na zmianę, ponieważ miałam ogromną plamę na jasnej spódnicy.
I cały czas zadaję sobie pytanie: czy ludziom tak trudno było po prostu podejść i mi o tym powiedzieć?
Pani, która powiedziała mi o tym, jestem ogromnie wdzięczna i bardzo dziękuję za pomoc.
I mam nadzieję, że w przyszłości nie zaliczę już takiej wpadki.
Dlaczego sprawdzając czy coś jest nie tak oglądałaś sobie akurat twarz? Przecież w innych miejscach mogą stać się o wiele gorsze rzeczy. Każdy by podszedł do jakiegoś lustra i się obejrzał czy mu na przykład nie pękły spodnie. A ludzie , no cóż , może nie byli pewni czy jesteś sama czy z mężem który może dać po mordzie i nie chcieli się wtrącać.
Też mi się zdarzyło dostać okres w miejscu publicznym. Przemaszerowałam przez miasto z czerwoną plamą na tyłku i w tym samym tyłku miałam, czy ktoś się na mnie patrzy i co tam sobie myśli. Polecam takie podejście. Nawet jeśli ktoś zwróci uwagę, to za chwilę i tak o tym zapomni. To nam się wydaje, że ludzie się na nas gapią i nas oceniają, to my najbardziej pamiętamy nasze wpadki, a dla większości ludzi jesteśmy po prostu obojętni albo ewentualnie formą chwilowego skupienia uwagi. Nikt nie wraca do domu i nie opowiada przy stole całej rodzinie "ej, słuchajcie, ale beka, widziałam dziś dziewczynę, która dostała okres w miejscu publicznym". Serio, nie jesteśmy tacy ważni i wyjątkowi, by ktokolwiek miał sobie zawracać nami głowę. Jakbyśmy byli kimś sławnym, to owszem, jakiś pudelek by pewnie wrzucił zdjęcia naszej plamy na dupie, ale że jesteśmy tylko szarymi, zwykłymi ludźmi, to nikogo to nie obchodzi.
Taa, po co się przejmować plamami na dupie, nieważne czy z krwi, sików, czy z fekaliów, przecież ludzie i tak zapomną :/ Jeszcze jak plama z okresu byłaby niewielka i na ciemnym materiale, to jakoś jeszcze ujdzie, bo okres nie śmierdzi, ale jak już jest duża, to pokrwawisz wszystko, na czym usiądziesz - np. siedzenie w autobusie.
Nie mówię, żeby się nie przejmować, że masz plamę i z pełną świadomością chodzić i zostawiać ślady po całym mieście, tylko że jeśli już się tak zdarzy i nie da się nic z tym zrobić, to żeby nie przejmować się tym, co pomyślą ludzie. Normalnie wroć do domu, by się umyć i przebrać i tyle.
Tak, niestety może się zdarzyć, że poplamisz siedzenie w autobusie. Jeśli zauważysz, to pasowałoby po sobie posprzątać. Jeśli wiesz, że masz plamę, to nie siadaj i nie dotykaj niczego swoimi pośladkami. Czasem się może zdarzyć, że zwymiotujesz w autobusie, albo się posikasz będąc w ciąży. Jasne, że jest to wstydliwa sytuacja, ale jednocześnie całkiem naturalna i niezależna od nas. Autobusy są sprzątane w takich sytuacjach, a kierowcy to też ludzie i też potrafią być wyrozumiali. Jasne, w idealnym świecie nikt by nie krwawił, nie sikał, nie robił kupy, a ludzie pierdzieliby fiołkami. Ale nie żyjemy w idealnym świecie, a odrobina wyrozumiałości i zwykłego zignorowania czyjejś "gafy" nie boli.
Pamiętam jak byłem jeszcze nastolatkiem, to moja starsza siostra wybiegła z łazienki spanikowana, że jej coś złego się stało, że jest cała zakrwawiona w kroku. Moja mama z najstarszą siostrą zaczęły się śmiać i wzięły ją na bok, żeby jej wytłumaczyć, że właśnie stała się kobietą. Ten krzyk, lament i płacz nadal słyszę, pomimo było to już całą wieczność temu. Mama i/lub szkoła nie uświadomiły na czas mojej siostry i biedaczka by się załamała, gdyby w domu nikogo nie było w tym czasie. Bo gdyby moja siostra zwróciła się z tym do mnie o radę, to bym jej prawdopodobnie powiedział, że chyba urwała sobie worek mosznowy. Bo skąd ja to mogłem w tym wieku wiedzieć. 😁
Piękna reakcja - wyśmiać przerażone dziecko. Tylko pozazdrościć "mądrości i dojrzałości" rodzicielce.
Moja przyjaciółka dostała okres jeszcze w czasach, gdy w TV nie leciały reklamy podpasek. Nikt jej nigdy nie powiedział, że kobiety krwawią. Była pewna, że umiera, przeżyła straszny wstrząs. Nie było przy niej nikogo, kto by ją uświadomił. Nie było telefonów, by zadzwonić po pomoc. A ona była sama, z potwornym bólem brzucha i morzem krwi między nogami (całe życie miała bardzo bolesne i obfite krwawienia, o wiele silniejsze niż ma większość kobiet).
Traumę ma do dzisiaj.
Tutaj trochę się nie zgodzę. Akurat mama i siostra zachowały się w porządku, nie śmiały się z niej tylko z sytuacji, która dla nich już była całkiem na porządku dziennym. Jedyne co powinny zrobić, to uświadomić dziewczynę wcześniej. Trauma? Jak co miesiąc niemal umiera, to nic dziwnego.
Dragomir
Nie ważne czy śmiały się z niej, czy z sytuacji.
Naprawdę uważasz za dojrzałe zachowanie, gdy matka śmieje się z autentycznie przerażonego dziecka? Wyobraź sobie, że to Tobie nagle zaczyna lecieć ciurkiem krew z penisa. Lecisz przerażony do rodzica, a on zaczyna się serdecznie śmiać.
Fajne?
A co do mojej kumpeli. Już nie umiera, wycięli jej w końcu macicę. I tak, była to POTĘŻNA TRAUMA. Dziecko miało wtedy OSIEM LAT. I było samo parę godzin, krwawiąc i cierpiąc.
Jesteś w ogóle w stanie wyobrazić sobie coś takiego? Dziś facet, który skaleczy się nożem w paluszek krojąc bułkę, leci natychmiast do przychodni, by ktoś go opatrzył (autentyczna historia z rodziny).
Podczas srandemii dorośli i ponoć inteligentni ludzie siedzieli zamknięci w domach albo latali ze szmatami na gębach, posrani ze strachu, bo istniało prawdopodobieństwo, że jeszcze ktoś na nich kichnie. Histeria na maksa z powodu żałosnej telewizyjnej psychozy. Przypomnij sobie, jak Twoja ulubiona bazienka wyzywała tutaj bezmaskowców i antyszczepionkowców, z całego serca życząc im śmierci. Ja pamiętam to doskonale.
A teraz przyrównaj do tego wyjące z bólu, krwawiące, samotne ośmioletnie dziecko...
8 lat to za wcześnie. Nie znam jej. Miała powod do strachu i mogło to w niej zostać, masz rację. Ale reakcja rodzica, to raczej takie zakłopotanie, bo może chciała wcześniej ale nie wiedziała jak...niekoniecznie szyderstwo. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że nikt nie miał tu niefajnych zamiarów i po prostu tak wyszło, przez jakieś zaniedbanie itp.
Dragomir
Wcześnie, ale nie za wcześnie. Znam wiele kobiet, które zaczęły krwawić w tym wieku. Co ciekawe, to właśnie teraz obserwuje się wzmożoną tendencję występowania okresu u ośmiolatek (przytaczam za popularnym portalem medycznym).
A co do postawy matki, śmiejącej się z przerażonego dziecka. Ja też nie podejrzewam jej o złą wolę. To nie tak. Jedynie o głupotę i kompletny brak podstawowej empatii w stosunku do własnego dziecka.
Zobacz, jak ludzie zachowują się, gdy ich piesek nadepnie na małe szkiełko i skaleczy się w łapkę. Tulą, pocieszają, dmuchają, choć piesek nawet nie zauważył skaleczenia. Ale ten sam człowiek jest w stanie śmiać się do swojego zdjętego grozą potomka, któremu leci krew z narządów rodnych. To naprawdę bardzo dużo mówi o człowieku, jego inteligencji emocjonalnej ale też wartości, jaką to dziecko NAPRAWDĘ dla niego ma.
Zauważ, jak wiele matek tak naprawdę gardzi swoimi córkami (bo tak zostały wychowane, że podświadomie gardzą same sobą i swoją kobiecością). I równocześnie, jak wiele z nich ma chorobliwą i obrzydliwą obsesję na punkcie swoich synusiów.
Z tatusiami bywa odwrotnie, choć nie jest to aż tak silne i częste. Tatusiowie najczęściej po prostu olewają swoje potomstwo, niezależnie od płci, nie tworząc z nim żadnej więzi. Tatuś zarabia i to wystarczy. Nie musi przecież swojego dzieciaka faktycznie znać i spędzać z nim czasu.
Choć z radością zauważam, że jeśli chodzi o tatusiów, to w ostatnich latach bardzo się to zmienia. Chwała tym młodym zaangażowanym tatusiom. :)
Ibanez
Widzisz, mówimy tu o zupełnie różnych sytuacjach. Co innego, gdy trzylatek potknie się i upadnie. Kuku się nie stało, nóżek nie połamał, co najwyżej otarł naskórek.
Wówczas tak - mówisz łagodnie, spokojnie, z KOJĄCYM uśmiechem: ojej, zobacz, nic się nie stało. Mamusia podmucha i zaraz przestanie boleć.
I maluch się uspokaja, bo widzi, że faktycznie nic się nie stało, nawet jeśli paluszek odrobinkę szczypie.
Takich wypadków malec ma mnóstwo, na początku dziecko co i rusz się potyka i upada. Nawet gdy uczy się chodzić, nie może długo ustać na nóżkach i robi bęc. Dlatego kolejny upadek nie jest dla niego niczym niezwykłym ani przerażającym.
Co innego, gdy dziewczynka w wieku 8-11 lat zaczyna nagle krwawić z pochwy. Ona już WIE, że krwawienie jest niebezpieczne, że grozi śmiercią. I nie jest to coś, co jej się zdarzało wcześniej. Nie każda dziewczynka ma szczęście być wcześniej uświadomiona, co to oznacza.
Jeśli dziecko jest AUTENTYCZNIE przestraszone, przenigdy, pod żadnym pozorem nie bagatelizujemy jego uczuć. Nie śmiejemy się z nich. Nie ignorujemy. Nie zbywamy byle czym.
Bo w ten sposób wychowamy zombiaka. Odciętego od samego siebie i swojego ciała. Zombiaka, który nie czuje własnych uczuć, pragnień, potrzeb, nie umie ich nawet nazwać. Zombiaka, który nie rozumie, czym jest szacunek dla innych, bo nigdy nikt nie okazał go jemu.
Gdy nie uszanujesz uczuć swojego dziecka, gdy nie uszanujesz jego przeżyć i jego świata, okaleczysz go na całe życie. Pozbawisz go godności.
Wiedziałam czym jest okres zanim go dostałam, ale i tak był to dla mnie szok, bo pewnego dnia idziesz sobie siku, a tu nagle krew na papierze. Wiem, że niektóre (nieświadome) dziewczynki wyczekują okresu, ale ja tak nie miałam, więc uczucia były tylko i wyłącznie negatywne. Trochę paniki było, poleciało kilka łez, a reakcja mojej matki była średnia. I może traumy nie mam, ale doskonale pamiętam jej reakcję i nie rozumiem, czemu tak ciężko jest po prostu pocieszyć dziecko.
Miałam tak z makijażem, rozmazał mi się i miałam wielką czarną krechę na policzku, nikt nic nie powiedział.
Z makijażem to jednak trochę inaczej. Jeśli cały był rozmazany to mógł wyglądać alternatywnie, jakbyś specjalnie tak zrobiła, więc obce osoby raczej się nie odezwą. Ale plama od okresu...
Teraz wyobraź sobie, jak jakiś chłopak podchodzi do kobiety i dyskretnie mówi, w czym problem. W nagrodę zostaje zwyzywany od szowinistycznej świni, zboczeńca, który gapi się tam gdzie nie powinien, od patriarchalnego agresora i w ogóle faszysty, który bezprawnie wtrąca się i szarga KOBIECOŚĆ. Robi się cyrk na cały sklep czy całe centrum handlowe.
Po co komu narażać się na taką szopkę?
Doszliśmy do tego, że dzisiaj ludzie wolą się neutralnie światopoglądowo pogapić, nie naruszając niczyjej "przestrzeni osobistej".
@karolyfel a potem kierowca wstał i zaczął klaskać. Za dużo internetu przeglądasz.
Karolyfel
nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, w której kobieta, otrzymawszy taką informację, chciałaby zwrócić na siebie uwagę otoczenia.
@Wampanella Ja nie napisałem, że takie coś się wydarzyło. Natomiast owszem, aktualnie jestem sobie w stanie wyobrazić taką sytuację.
Tylko w twoim wyimaginowanym świecie.
Będę trochę adwokatem diabła ale mi się zdarzyło usłyszeć od, wydawałoby się dojrzałej, eleganckiej kobiety "gdzie się gapisz" po tym jak jej zwróciłem uwagę w parku na czerwień na spodniach.
Na tym się skończyło, nic bardziej drastycznego ale jednak zniechęca.
Czyli się zdarzyło komuś. Nieraz strach się odezwać, bo ktoś powie że go gwałcisz wzrokiem.
Ale wiesz, że inni ludzie nie są odpowiedzialni za Ciebie?
Dlaczego ktoś ma Cię informować o Twoim okresie? Owszem, miło jeśli to zrobi, ale nikt nie ma takiego obowiązku.
Ja sama raczej bym nic nie powiedziała, uznawszy, że pewnie wiesz o tej plamie, a wspominanie o tym byłoby z mojej strony nietaktem.
Kiedyś zdarzało mi się zwrócić komuś uwagę, że ma rozwiązane sznurowadła - ponieważ uważam to za niebezpieczne. Przestałam, gdy ktoś popatrzył na mnie jak na idiotkę i wzruszył ramionami. Bo teraz ludzie specjalnie ich nie zawiązują. Bo to jest modne.
OK, z modą się nie dyskutuje, więcej się nie wtrącam. Przynajmniej znajomy dentysta sobie zarobi.