Uświadomiłam sobie, że cały czas udaję przed rodziną i przyjaciółmi szczęśliwą, zadowoloną z życia, chociaż tak nie jest. Dzisiaj przygniótł mnie ciężar moich kłamstw, to co skrywałam głęboko i ledwo dopuszczałam do swoich myśli mnie przygniotło. Nikomu nie potrafię przyznać, co naprawdę myślę o moim życiu, partnerze czy pracy. Chcę szczerze z kimś pogadać, a nie potrafię, bo dobrze wiem, że nikt nie potrafi trzymać języka za zębami i nie obgadywać. Czasami sprawdzam znajomych i rodzinę i mówię o drobnych rzeczach, prosząc, żeby nikomu nic nie mówili – do tej pory nikt nie zdał tego testu. To przerażające. Czy tylko mi się wydaje, że najlepiej zwierzyć się anonimowej osobie?
Dodaj anonimowe wyznanie
Najlepiej to się zwierzać pamiętnikowi, schowanemu w jakimś tajnym sejfie.
Jeśli wolisz nowoczesne technologie - może to być dyktafon.
No i zawsze możesz zrzucić swoje ciężary na Anonimowych 🤗
Partner i praca to są akurat rzeczy, które stosunkowo łatwo zmienić.
Stosunkowo to tylko partnera. Choć w sumie pracę też można pi..dolić.
Tak, jak z partnerem/ką się nie układa, to lepiej się rozstać. Zwłaszcza jeżeli nie trzymają was razem dzieci, czy kredyt.
To samo praca - jeżeli jest źle, to szuka się innej.
Rodzina może to omawiać między sobą nie dlatego, że chcą ujawnić wszystkim Twoje sekrety, ale dlatego że się martwią. Widzą, że coś ukrywasz i starają się dowiedzieć co to jest. Jeśli chcesz pogadać z kimś w tajemnicy to zgłoś się do terapeuty, on nikomu nie będzie mógł nic zdradzić. No i wydaje się, że będzie tu przydatny
Trzeba po prostu wyjść z założenia, że coś takiego jak tajemnice nie istnieją. Jak coś powiesz komuś, to niemal na pewno on komuś to wygada, ale niekoniecznie ze wskazaniem na autorkę - może użyć słów np. "moja znajoma". Trzeba po prostu mówić pewne rzeczy "na około" - tak by wyłuszczyć problem, ale bez wskazania o co dokładnie chodzi, czy wdawania się w szczegóły.
Po prostu plotkowanie i obgadywanie innych - może i nie jest zbyt miłe, ale to część ludzkiej natury, a podzielenie się z kimś jakąś "tajemnicą" tworzy swoistą nić porozumienia i polepsza relacje z tą osobą.
To się nazywa efekt taksówkarza. I owszem, lepiej pójść do obcego człowieka. Najlepiej zacząć od psychoterapeuty
Możesz mówić o swoim życiu z kimś obcym, kto Ciebie prawie nie zna, możesz rozmawiać o partnerze z osobami, które w ogóle go nie znają, nawet nie wiedzą kto to, możesz rozmawiać o pracy z osobami, które nawet za bardzo nie wiedzą gdzie pracujesz.
I nie proś nikogo o zachowanie tajemnicy - lepiej wyciągnij od kogoś jakieś jego brudy, albo znajdź z kimś jakąś nić porozumienia np. w pracy kogoś kto myśli podobnie o firmie.