Mój chłopak jest początkującym pisarzem. Dziś zdradził mi pewną tajemnicę i powiedział mi, że najlepsze pomysły na jego opowieści przychodzą mu podczas spotkań ze mną.
W sumie powinnam być zadowolona, gdyby nie fakt, że on pisze tylko opowiadania grozy i horrory.
Dodaj anonimowe wyznanie
Nadal bądź zadowolona. :)
Jeśli mężczyzna naprawdę jest zainteresowany kobietą - dostaje skrzydeł do działania. Nagle CHCE MU SIĘ pracować, pisać, majsterkować itd. Kobiety tego nie rozumieją i zarzucają swoim mężczyznom, że ci się oddalają, że ciągle ich nie ma, że nagle jakiś chory pracoholizm ich ogarnął. A tymczasem to właśnie one same są źródłem natchnienia dla tego nagłego pracoholizmu.
Zdrowe, pełne życia męskie wyraża się poprzez działanie. Im szczęśliwszy mężczyzna, tym więcej ma energii do działania i tym chętniej podejmuje różnorakie wyzwania. Mężczyzna zgaszony, nieszczęśliwy, wypalony, marzy jedynie, by zalec na kanapie i gapić się tępo w TV albo kompa.
Oczywiście nie piszę tu o typowych pracoholikach, bo to zupełnie inny typ ludzi, i co innego ich napędza.
Pięknie to ujęłaś. Gdyby ludzie byli tacy jak Ty, świat byłby dużo piękniejszy :)
@Czaroit ciekawe, nigdy nie słyszałam o tym w ten sposób jak piszesz. mężczyzna, który sienzakocha chce spędzać czas ze swoją kobietą (oczywiscie nie 24/7) a nie tylko utknąć nad projektem
izka8520
Tak, w początkowym okresie zauroczenia chce spędzać z nią każdą sekundę. Ale to bardzo szybko mija, by zamienić się w pęd do działania, który zaczyna rozsadzać mężczyznę od środka.
Kobiece skierowane jest do wewnątrz, męskie na zewnątrz. Im bardziej kobieta połączona jest ze swoją kobiecą energią, tym bardziej się wycisza, uspokaja, kontempluje samą siebie. I tym silniejsza w niej potrzeba zakorzenienia, tworzenia silnej więzi ze swoim otoczeniem i pielęgnowania przestrzeni wokół siebie.
Im bardziej połączony ze sobą mężczyzna, tym bardziej musi wyrażać się na zewnątrz w świecie. Tworzyć z rozmachem. Przemieszczać się, zdobywać, rywalizować, wygrywać.
Zauważ, że jest to pokazane nawet w bajkach. Zakochany chłopak zawsze wyrusza w świat, by zabić smoka, zdobyć skarb czy inne takie. A potem wrócić do ukochanej i rzucić jej tego martwego smoka do stóp (patrz, jaki jestem odważny i potężny! Zrobiłem to DLA CIEBIE!). I jakoś nie wspomina się przy tym, by jego oblubienicę to truchło bardzo uszczęśliwiało... :))
Bo i nie o to w tym chodzi. Mężczyzna tak naprawdę robi to dla samego siebie, by zamanifestować swoją siłę i sprawczość. By czuć się godnym swojej ukochanej. By pokazać jej swoją wielkość i wyjątkowość. By widzieć w jej oczach podziw i zachwyt. By usłyszeć - mój ty wspaniały bohaterze!
Jesteśmy różni i mamy różne potrzeby. I to jest w nas absolutnie fascynujące i piękne. :)
Ogólnie to bardzo ciekawe, ale ja mam zupełnie na odwrót. I żeby nie było! Czuję się dobrze z moją płcią. Więc raczej to też nie jest tak czarno biało dopasowane do płci. Ale samo w sobie ładnie napisane.
Solange
Czuć się dobrze ze swoją płcią a być zanurzonym w energii męskiej albo żeńskiej - to dwie zupełnie różne sprawy.
Jest wiele kobiet pięknych, atrakcyjnych, mądrych, wykształconych itd. które kompletnie nie rozumieją, czym żeńska energia naprawdę jest. Nie mają z nią żadnego wewnętrznego kontaktu. I nie ważne, że są zadbane, wspaniale ubrane i pachnące, mają długie sztuczne rzęsy i czerwone szpony. Do tego tańczą rumbę i są boskie w łóżku. One wprawdzie fizycznie wyglądają jak kobiety ale nie emanują kobiecą miękkością, ciepłem i subtelnością od środka. Nie czują siebie.
I odwrotnie. Jest wielu fajnych mężczyzn, zbudowanych na siłowni, z pozoru wspaniałych super samców, którzy nawet nie dotknęli w sobie tego, czym ich męska energia w istocie jest. Którzy jej nie rozumieją. Dla których męskość to przemoc, agresja, walka, poniżanie przeciwnika, protekcjonalność wobec kobiet itd. Albo dla odmiany wyrzekanie się siebie i zaharowywanie na śmierć, byle zdobyć kolejny gadżet i kolejny szczyt w wyścigu szczurów.
I żeby nie było, nie osądzam tego. Sama przez wiele lat nie miałam kontaktu ze swoją kobiecością, choć fizycznie wyglądałam tip top, śmiałam się perliście, miałam włosy do pasa, piękną biżuterię, różowe sandałki i mini spódniczki. Wydawałam się sobie taka kobieca, że ho ho! Faceci dostawali świra na mój widok i pewnie żaden by nie powiedział, że brak mi kobiecości. A tak naprawdę psychicznie byłam przebierańcem, chłopem w żeńskich ciuszkach, ponieważ wewnątrz siebie całkowicie wyparłam swoją kobiecość, jej dążenia i potrzeby.
Dziś to wiem i rozumiem, ale wtedy bym nie skumała, nawet jakby mi to ktoś rozrysował. :)
Czaroit, nie twierdzę, że się mylisz. Ale myślę, że to mimo wszystko nie dotyczy każdego z nas. Ludzie mimo wszystko się naprawdę od siebie różnią. Ta energia nie musi być wykorzystywana i kreowana w ten sam sposób.
Osobiście, jak już napisałaś w tym temacie więcej, wychodzę bardziej po środku. I część tego, co ma mnie połączyć z kobiecą energią bardziej mnie unieszczęśliwia. I również miałam etap, w którym byłam przekonana, że to jestem prawdziwa ja. Teraz gdy go wspominam, aż lekko się wzdrygam, co to ze mną zrobiło. Nadal nie wszystko to zniknęło z mojej głowy. Chodzi mi jednak o to, że w pewnym sensie część tego, co piszesz o kobietach, ja realizuję w sposób, który dopasowałaś do męskiej energii. Kiedyś mi się przewinął temat kobiecej i męskiej energii w kontekście filozofii chińskiej, a konkretniej z yin i yang. Gdzie yin to żeński aspekt, a yang męski i zawsze część jednego znajduje się w drugim (założeń jest ogólnie 6, a to jest jedno z nich). Bardzo mi się to z tym kojarzy, ale jednak zakłada, że domieszek męskiej energii jest w kobiecej i odwrotnie. I bardziej skłonna jestem iść w tę stronę. Niemniej, jak napisał Dragomi, pięknie to wszystko opisujesz, chętnie poczytałabym o tym więcej.
Jesteś jego mroczną muzą 😃
Jesteś jego natchnieniem, ale babie nie dogodzisz...
Pozdrów chłopaka od innego pisarza grozy, już trochę po debiucie (bardzo możliwe że się znamy).
Powodzenia!