Mój dziadek podczas wojny był małym chłopcem. Pewnego razu Niemcy zatrzymali się we wsi, w której mieszkał i zajęli dom pewnej rodziny, a także ich stodołę, gdzie składowali swój ekwipunek. Jednej nocy dziadek niepostrzeżenie zakradł się do stodoły i ukradł walizkę, wyobrażając sobie, że jest tam amunicja lub coś podobnego i przyczyni się tym do ratowania Ojczyzny.
Schował walizkę tak, żeby nikt jej nie znalazł i przez 2 tygodnie nie wychodził z domu, bo bał się, że Niemcy domyślą się, co zrobił.
Gdy wróg opuścił wieś, postanowił otworzyć walizkę i sprawdzić jej zawartość... Okazało się, że dziadek zabrał Niemcom walizkę z kilkoma prześcieradłami i pościelą, ale i tak jestem z niego dumny :)
Dodaj anonimowe wyznanie
Lepiej dla rodziny zrobił kradnąc te materiały, bo bida była i Niemcy zabierali ludziom takie rzeczy. Jeszcze by jego rodzinę rozstrzelali, gdyby faktycznie ukradł amunicję i jej użył
Kiedy dziadek otworzył walizkę, Nieńców już nie było we wsi. Ale każdy walczy jak umie :)