#TfZxj

Miałam ciężki dzień w pracy. Nic mi się nie udawało i do tego jeszcze zaczął padać deszcz, a ja bez parasolki. Po prostu masakra. No ale nic. Wracałam do domu i zobaczyłam, że na drodze leży jakiś papierek. Podchodzę bliżej, a to leży 100 złotych! Cała szczęśliwa, że w końcu coś miłego mi się przytrafiło podnoszę banknot i sprawdzam otoczenie czy przypadkiem nikt nie szuka tej stówki. Nie było nikogo oprócz ok. 10-letniego chłopca. No ale raczej on nie mógł zgubić takiej kasy. 

Po przejściu ok. 100 metrów zauważyłam tego samego chłopaka siedzącego na ławce i straszliwie zapłakanego. Podeszłam do niego i pytam się, co się stało. On odpowiedział, że jego tata dał mu 100 złotych na zakupy i że on je zgubił i że jak wróci do domu bez zakupów to ojciec go zabije. Pomyślałam sobie, że znalazłam jego zgubione pieniądze i w dobrej wierze oddałam mu je. On przestał płakać, podziękował mi i pobiegł, jak mi się wydawało, do sklepu. Jednakże pobiegł do swoich kolegów, śmiejąc się i wymachując banknotem. W tym momencie uświadomiłam sobie, że nawet dzieciom nie można ufać. Były to najgorzej wydane pieniądze w moim życiu.
kola Odpowiedz

Może wcześniej podzielił się z kolegami tym, że zgubił pieniądze, a teraz pobiegł im oznajmić radosną nowinę? Z opisu wynika, że to faktycznie on zgubił tę stówę (szukanie czegoś, płacz, radość po odzyskaniu banknotu). Poza tym, nie wiedziałby przecież, jaki nominał znalazłaś. Wielki plus dla Ciebie za uczciwość :)

Dodaj anonimowe wyznanie