#T3o3d
Wolałabym się urodzić jako mężczyzna. Nie miałabym wtedy okresu. Społeczeństwo nie wymagałoby ode mnie bycia piękną, ponieważ "kobieta powinna być piękna". Nikt nie musiałby mi mówić, że jeżeli źle się zachowuję to żaden mężczyzna mnie nie zechce. Nikt nie mówiłby mi, że jeżeli mam bałagan w pokoju to źle, bo "dziewczynki powinny mieć porządek". Kiedy jesteś kobietą bez partnera, społeczeństwo mówi: "Jesteś brzydka. Nigdy nie znajdziesz partnera". Kobieta bez partnera jest postrzegana jako coś złego, bo kobieta "powinna być dobrą matką i żoną". Jeżeli mężczyzna nie ma partnera, społeczeństwo mówi: "Jesteś dalej młody, masz jeszcze czas. Nie martw się, znajdziesz sobie jakąś kobietę". Jeżeli byłabym mężczyzną, nikt nie musiałby mi mówić, żebym "siedziała jak dziewczynka, a nie jak chłopaczysko". Nikt nie mówiłby "Jesteś dziewczynką, załóż sukienkę", "Dziewczynki nie powinny słuchać takiej muzyki", "Dziewczynka nie powinna zachowywać się w sposób, w jaki ty się zachowujesz!". Nikt wtedy nie kupowałby mi dziewczęcych rzeczy lub rzeczy, które są popularne wśród dziewczyn, bo "Inne dziewczyny to lubią". Jeżeli byłabym mężczyzną, może byłoby mi łatwiej osiągnąć moje marzenia.
społeczeństwo wymagałoby od ciebie bycia silnym, nie okazywania emocji, dbania o rodzinę, wybudowanie domu. nie mówiliby "jesteś dziewczynką, załóż sukienkę", ale za to mówiliby "jesteś chłopcem, nie możesz założyć sukienki". jakbyś była mężczyzną bez partnerki, to też by cię wyśmiewali. nie mówiliby, że dziewczynki nie powinny tak siedzieć, słuchać takiej muzyki, czy się tak zachowywać, ale mówiliby, że chłopcy nie powinni śpiewać, tańczyć w balecie, oglądać komedii romantycznych, wzruszać się, bawić się lalkami, skarżyć się, że coś ich boli. kupowaliby ci chłopięce rzeczy, które musisz lubić, bo inni chłopcy to lubią.
społeczeństwo ma gdzieś, jakiej jesteś płci. zawsze znajdzie sobie powód, do wytknięcia ci czegoś, zaszufladkowania, podcięcia skrzydeł. dlatego zamiast zastanawiać się co by było gdyby, zacznij wykorzystywać to, co masz. przestań słuchać ludzi. siedź jak chcesz, słuchaj muzyki jakiej chcesz, noś ubrania, jakie chcesz, spełniaj marzenia, jakie tylko chcesz. ograniczenia tkwią jedynie w twojej głowie, nie w twojej płci.
Złoty komentarz, trafione w sedno.
Podbijam, faktycznie złoty komentarz ale jako samiec pozwolę sobie dodać parę rzeczy.
Autorko, musiałabyś zrobić prawo jazdy, najlepiej za pierwszym razem, umieć parkować równolegle, znać się na budowie i markach samochodów a najlepiej to rozpoznawać wszystkie popularne modele, musiałabyś kibicować meczom ligowym a przynajmniej polskiej reprezentacji narodowej, a jeśli naprawdę nie lubisz piłki nożnej, to przynajmniej koszykówkę. Musiałabyś zrezygnować z oglądania musicali, komedii romantycznych i dramatów na rzecz, wiadomo, jakiegoś bardziej "męskiego" kina, Stallone, Szwarceneger & co. Względnie szybcy co się wściekli. Lubisz poezję? To nie męskie! Kolorowe drinki? Do kosza, tylko piwo, wódka i whiskey! Kolorowe, pstrokate ubranie? Pewnie pedał... albo artysta ale to w sumie też pedał. Do kosza, prawdziwy facet ubiera się dichromatycznie. Masz być testosteronem na nogach z jajami po kolana, samcem alfa z nienasyconym libido. Zawsze. Ma. Być. Libido. Nie ważne że się źle czujesz, nie masz ochoty albo dzień w pracy był kinowy jak barszcz na skarpetach. Zawsze. Ma. Być. Libido. Nie ma? Żryj niebieskie tabletki i udawaj że jest. Jak się pojawią dzieci a już nie daj Bóg córka to ma się z nią bawić żona. Bo żona mus być. Coby się dziećmi zajęła, ty masz to ograniczyć do minimum, w lato nad jezioro, w zimę kulig za autem i starczy resztę odpuść. Lepienie bałwana z dziećmi? No dobra to jeszcze przejdzie ale zapomnij o robieniu wianków na wiosnę, lepiej byś pokazała dzieciom jak się gwoździe wbija!
Ludzie chcący wbić innych w sztywne ramy są wszędzie i szkodzą obu płcią, jeśli natomiast uważasz naprawdę że mężczyźni mają tak fajnie i kolorowo to, oh my sweet summer child, musisz się jeszcze wiele o życiu nauczyć.
To powiedzenie, że niby od faceta oczekuje się, żeby zarobił na dom czy go wybudował - to nie ma przełożenia na rzeczywistość. Domy budują małżonkowie razem, nie spoczywa to tylko na facecie, nie słyszałam nigdy, by ktoś cisnął facetowi, bo nie wybudował domu XD ale ciśnięcie kobiecie, że jest brzydka, to już wielokrotnie.
Stosunek pracujących kobiet do mężczyzn to 76 vs 83 procent. Natomiast jeśli porównasz liczbę malujących się kobiet do malujących się mężczyzn to już będzie 95 vs 0 %. W 75% gospodarstw domowych to kobieta gotuje, w 86% pierze i prasuje. 77% Polaków uważa, że najważniejsza rola kobiety jest zajmowanie się domem i dziećmi. Kobiety na niepłatną pracę w domu poświęcają około 60% swojego czasu, mężczyźni tylko 30%. Mówi się również, że depresja to domena mężczyzn, ze względu na presję społeczna. Ale to też nie prawda, to kobiety częściej chorują na depresję, bo ryzyko wynosi u nich 20-25% podczas gdy u mężczyzn 7-9%. Ale rzadziej przychodzą z tym do psychologa, ze względu na poczucie odpowiedzialności za gospodarstwo domowe, dzieci itd. "nie ma czasu na takie rzeczy".
Niestety, ale te oczekiwania wobec mężczyzn, jakie przewijają się w dyskusji społecznej nie mają przełożenia na liczby w rzeczywistości.
Taa bo Januszowaci wujowie powtarzający jak mantre "facet to musi zasadzić drzewo, spłodzić syna i zbudować dom" wyginęli... wcale się nie zdarzają takie komentarze, wcale a wcale.
A propo komentarzy ile to ja się nie nasłuchałem przy pierwszej ciąży żony "i co będzie syn?" albo lepszy "i co dałeś radę syna [zrobić]?" Okazało się że nie, nie dałem, pierwsza na świat przyszła wspaniała córeczka. Przynajmniej ze dwa razy usłyszałem "no trudno, następnym razem dasz radę" ale nieeeeee, zero presji społecznej... Ja akurat takie teksty mam gdzieś ale ile osób może powiedzieć że są impregnowani na bycie ocenianym przez innych?
A to:
"Ale to też nie prawda, to kobiety częściej chorują na depresję, bo ryzyko wynosi u nich 20-25% podczas gdy u mężczyzn 7-9%."
jak już przytaczasz pierwszy wynik z googla to doczytaj proszę do końca:
"Choć z badań wynika, że kobiety chorują na depresję częściej, niż mężczyźni istnieje hipoteza, że te wyniki mogą nie być do końca wiarygodne. Podane liczby mogą wynikać z faktu, że kobiety częściej zgłaszają się z problemem do specjalisty i dzięki temu uzyskują oficjalną diagnozę. Częściej również rozmawiają o swoich uczuciach i problemach z innymi. Mężczyźni mają tendencję do zamykania się w sobie, ucieczki w używki (np. alkohol) i nie szukania pomocy. W takim wypadku pomimo choroby nie widnieją w statystykach, ponieważ nigdy nie otrzymują oficjalnej diagnozy. (...) Mężczyźni znacznie częściej niż kobiety popełniają samobójstwo."
Ostrożnie szacuje się również że ilość przestępstw seksualnych, wykorzystywania/znęcania przez drugą połowę, mobbingu w pracy itp. itd. jest szczególnie zaniżona jeśli ofiarą jest mężczyzna
No bo wicie rozumicie, taki facet co to go żona bije to c&pa jest a nie facet hue hue hue? I w starym dowcipie, faceta nie może spotkać gwałt, może go spotkać seks niespodzianka <tu wstaw jeszcze bardziej obleśny śmiech>.
Ilu facetów słyszących te i podobne teksty raczej ukryje siniaki niż pójdzie na policja?
@Cystof, nie odpisywałam Tobie, kiedy pisałam mój komentarz, jeszcze go wtedy nie było. Nie wiem czemu są teraz w takiej kolejności.
Masz rację, mężczyznom mniej się pozwala na uczucia czy bycie słabym. Ja taka nie jestem i staram się moim przyjaciołom, chłopakowi, tacie stwarzać pole do wygadania się. Ale społeczeństwo niestety takie jest.
Ale jeśli chodzi o to, że niby przez presję społeczna mężczyźni nie zgłaszają się z depresją - a myślisz, że kobiety z depresją poporodową się zgłaszają? Że jeśli matka po urodzeniu nie kocha swojego dziecka i nie chce go karmić, to społeczeństwo głaszcze ją po główce? Po obu stronach nie wiemy ile ludzi się nie zgłasza.
Ja nie twierdzę, że nie ma stereotypowych wymagań wobec facetów, mówię tylko, że nie są one aż tak silne, aby miały przełożenie na życie, nie mają one realnych konsekwencji. Niby wszyscy musicie kipieć testosteronem, ale jakoś na ulicach nie widzę pakerów, garniaków itd. Natomiast widzę, że wszystkie kobiety są wymalowane, gros ma hybrydy, szpilki itd. Jakie konsekwencje ma to, że facet nie umie w remonty czy nie zna się na autach, a jakie to, że kobieta jest gruba, po 30-stce? Zresztą uwierz mi, kobietom też się ciśnie, że nie znają się na remontach, samochodach (o dziwo nawet jeśli się trochę znają).
maryl, jesteś kobietą, więc jak możesz się wypowiadać na temat społecznej presji wobec mężczyzn, skoro z oczywistych względów, nie masz prawa takiej presji doświadczyć? ja wychowałam się głównie wśród chłopaków - braci i kuzynów, i z ręką na sercu przyznam, że oni mieli większą presję na "bycie mężczyzną", niż ja na "bycie kobietą". bawiłam się z nimi, biegałam z nimi po drzewach, nasze zabawy to były wojny, policjanci i złodzieje, kopanie piłki, autka i klocki. nikt mi nigdy nie powiedział, że powinnam się zachowywać jak dziewczynka. natomiast gdy raz poprosiłam ich, by pobawili się ze mną lalkami, to usłyszeli od naszej babci, że to nie są zabawki dla chłopców. to tylko przykład, ale takich sytuacji było pełno.
wiadomo, że każdy ma swoje własne doświadczenia, ale nie możesz mówić, że nie ma presji wobec mężczyzn, tylko dlatego, że sama jej nie doświadczyłaś bądź nie byłaś jej świadkiem.
MaryL...
To już jest gaslighting czy jeszcze nie?
Jesteś w stanie powiązać to:
""Choć z badań wynika, że kobiety chorują na depresję częściej, niż mężczyźni istnieje hipoteza, że te wyniki mogą nie być do końca wiarygodne. Podane liczby mogą wynikać z faktu, że kobiety częściej zgłaszają się z problemem do specjalisty i dzięki temu uzyskują oficjalną diagnozę. Częściej również rozmawiają o swoich uczuciach i problemach z innymi. Mężczyźni mają tendencję do zamykania się w sobie, ucieczki w używki (np. alkohol) i nie szukania pomocy. W takim wypadku pomimo choroby nie widnieją w statystykach, ponieważ nigdy nie otrzymują oficjalnej diagnozy. (...) Mężczyźni znacznie częściej niż kobiety popełniają samobójstwo."
Z tym:
"Ja nie twierdzę, że nie ma stereotypowych wymagań wobec facetów, mówię tylko, że nie są one aż tak silne, aby miały przełożenie na życie, nie mają one realnych konsekwencji."
?
Czy chcesz powiedzieć że mężczyźni, z powodu PRESJI SPOŁECZNEJ ukrywający swoje problemy i przez to popełniający częściej SAMOBÓJSTWO, to nie jest poważny problem i realna konsekwencja?
Autentycznie wkurza mnie Twoje podejście do tematu pod tytułem "nie ma problem bo to nie mój problem"
A "najlepsze" jest to że taka gadka jak Twoja jest właśnie częścią cholernego problemu. Bo teraz wyobraź sobie (dasz radę? Wysil się) że jakiś pogrążony w depresji facet czyta takie teksty jak Twoje i próbuje sobie wmówić że faceci nie mają poważnych problemów. Jak myślisz do jakich wniosków dojdzie i jak to się często kończy? Odpowiem za Ciebie bo na tym etapie nie wierzę że dojdziesz do tego sama. Taki facet jak wielu przed nim dojdzie do wniosku że skoro faceci nie mają problemów a przynajmniej nie takich które niosą, jak Ty to ujęłaś? Realne konsekwence to... najwyraźniej mało wartościowy z niego facet. Tak to w naszym społeczeństwie wygląda. Zawsze wyglądało i dopóki będę ludzie pogardliwie wypowiadający się (jak Ty tutaj) o problemach mężczyzn.
(1/2)
Bo ta cała presja społeczna na mężczyznach to nie są plakaty z Hi-manem na ulicach, to nie jest mówienie wprost że ma być testosteronowym świnio-macho-mordercą.
To są te wszystkie miękkie formy nacisku do których niektórzy (jak Ty MaryL) przywykli na tyle że już ich nawet nie zauważają.
To jest wujek Janusz z tekstem "Co? Nie potrafiłeś syna zrobić hue hue hue"
To tekst do małego chłopca "nie płacz jak baba, chłopaki nie płaczą"
To rubaszne żarty że żaden facet nigdy nie został zgwałcony i że jeśli oddycha to ma ochotę na seks.
To ludzie mówiący mięczak jeśli tylko zacznie płakać publicznie.
Ja tak mogę wymieniać długo/
Bo to daje do zrozumienia że jak się nie wypełnia tego typu "wymaganiań" to nie jest się pełnowartościowym facetem. Z takim gównem faceci w naszym zmagają się, świadomie bądź nie, co dzień przez całe swoje "bezproblemowe" i "bezpresyjne" życie, ramen!
I wiesz co jeszcze? Jest cała mada blogów, poradników, organizacji pomagająca kobietom po poradzie.
Wiesz ile jest takich rzeczy kierowanych do facetów?
No właśnie... kto by się przejmował że facetowi też może być ciężko, nie? Przecież wiadomo, "prawdziwy" facet se poradzi.
A już to szewskiej pasji doprowadza mnie to że ja wiem że kobiety mają ciężko, ja wiem jaką presje społeczną nakłada na kobiety konserwatywne społeczeństwo.
Ty natomiast deprecjonujesz problemy mężczyzn bo... tak. Bo możesz. Bo nie widzisz problemu... Tym samym, stając się częścią problemu i presji społecznej.
(2/2) The End
Nibylung, ja się nie mogę wypowiadać, ale ty możesz. Aha. Nie wiem co ci odpisać, nie znam twojej babci.
Cystof, trochę mnie wku*wiłeś. Przyznałam ci rację, że słabość czy uczuciowość u mężczyzn jest piętnowana. Napisałam, że w moim otoczeniu staram się walczyć z tym podejściem. A ty mnie wrzucasz do jednego wora z osobami walacymi takimi tekstami. Naobrażałeś mnie i jeszcze sugerujesz, że ktoś przez moją wypowiedź zrobi sobie krzywdę. Jprdl jak tak można!
Przeczytaj fragment, który sam zamieściłeś. "Badania pokazują, że kobiety mają częściej. Ale istnieje HIPOTEZA, że tak nie jest, bo..." i cały wywód na temat HIPOTEZY i domysłów (autora tekstu?). Ja nie napisałam nawet, że ta hipoteza jest nieprawdziwa, napisałam, że istnieje szansa, że kobiety z depresja poporodową również się nie zgłaszają zaniżając statystykę. Jeśli w ten sposób umniejszam męskim problemom, to jak bardzo ty umniejszasz naszym, że nawet mając statystykę i tak ją podważasz, bo "nie, na pewno wam nie jest tak źle, to niemożliwe, przecież my mamy gorzej".
Kończę dyskusje, bo nie jest merytoryczna, masz jakiś obraz dwóch obozów i wrzuciłeś mnie do jednego z nich. Jak zawsze brak chęci dogadania się, wyjaśnienia swoich poglądów, tylko atak :/
ja się wypowiadam, bo wielokrotnie byłam świadkiem takich komentarzy w stosunku do mężczyzn w moim otoczeniu, więc wiem, że ta presja istnieje i nie jest rzadkością. ty twierdzisz, że ona nie istnieje (lub nie na wystarczająco dużą skalę, by o tym głośno mówić), tylko dlatego, że sama jej nie doświadczyłaś i nie byłaś jej świadkiem. dlatego ty nie powinnaś się wypowiadać, a ja mogę.
jeśli nie rozumiesz, to podam ci inny przykład. jeśli nigdy nie doświadczyłaś rasizmu, ani nigdy nie byłaś świadkiem rasizmu, to nie powinnaś twierdzić, że go nie ma, tylko na podstawie swoich własnych doświadczeń (a dokładnie ich braku). natomiast nawet jeśli ja nie doświadczyłam rasizmu osobiście, ale mój dobry przyjaciel tak, to już mogę stwierdzić, że rasizm istnieje, bo choć nie dotyczy mnie bezpośrednio, to jednak osobiście się z nim zetknęłam. rozumiesz?
Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, a trawa po drugiej stronie zawsze wydaje się bardziej zielona. Każda płeć ma swoje wady i zalety, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
A ja mam na odwrót, totalnie chciałbym się urodzić dziewczyną bo nie musiałbym słuchać od społeczeństwa że chłopakowi nie wypada płakać, że mam zmężnieć, co to za chłop bez prawa jazdy, a czemu to ja się boję i że faceci się nie przytulają 🙄
Dorośli faceci mogą się przytulać między sobą, jeżeli:
1) Jest im zimno, w sytuacji, w której zaniechanie takiej bliskości grozi utratą komfortu cieplnego.
2) Łączy ich pewien stopień zażyłości, i jest to krótki uścisk na powitanie lub pożegnanie, połączony nieraz z poklepaniem po ramieniu czy plecach.
3) Są "kochający inaczej" lub chcą za takich uchodzić.
4) Kiedy są sobie bliscy (duża zażyłość lub pokrewieństwo) w sytuacji ogromnej tragedii, lub bolesnego rozstania (np. ktoś wyjeżdża bo musi, umiera lub jest poważnie chory).
Ale za to byś słyszała "nie płacz, bądź mężczyzną", "musisz to umieć przykręcić, jesteś mężczyzną", "idź ją poderwij, co z ciebie za facet", "zachowuj się jak facet i mu przyp**rdol".
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
I czyta to teraz ktoś, kto myśli, nieważne czy urodziłbym się kobietą, czy mężczyzną, ale chciałbym urodzić się z nogami i całym kręgosłupem.
albo osoba transplciowa i w sumie jedynym jej zyczeniem byloby, by urodzila sie we wlasciwym ciele
Niekoniecznie, wystarczyłoby żeby ta domniemana osoba urodziła się zdrowa psychicznie i akceptowałaby rzeczywistosc, swoje chromosomy i gonady.
Ale żeś dal zjebany komentarz mimo że na ogół się z Tobą zgadzam. Kochaj i daj kochać innym. Większość takiego podejścia jest z niewiedzy, zaściankowości, nie rzadko głupoty. Miłego dnia wszystkim i więcej tolerancji
Ale to do mnie?
Wszyscy zakładają, że osoby trans/quer/i inne literki alfabetu są biedne, bo dostały niewłaściwe ciało. I tak, trzeba akceptować każde ich dziwactwo bo inaczej jesteś homofob czy inny -fob (przerosła mnie nowoczesna terminologia, ja jestem prosty człowiek i dzielę ludzi na jedną z dwóch płci, a nie jedną z 56 czy 72 jak kóz w niebie u Allaha czekających na dżihadystę).
Tylko nikt nie patrzy w ten sposób, że może ciało jest OK ale z głową coś nie tak? To znaczy ci, którzy mają takie zdanie są od razu odpowiednio i bezbłędnie oceniani przez osoby, które (hihihi) mają problem z oceną samych siebie i tego, kim są (to byłoby nawet zabawne, gdyby nie dyktaturalny charakter).
Są choroby somatyczne, są też psychiczne, ale tu najwyraźniej nie stawia się diagnozy, bo to niepoprawne.
Ja się urodziłem w niewłaściwym ciele, bo wiesz, tak naprawdę jestem bardzo bogaty, mam zayebiste zdrowie, ciało jak Wiking i 185 cm wzrostu, ale...jestem uwięziony w ciele niższego biedaka. I tak mogłoby być gorzej, bo mogłem na przykład czuć się koniem, albo psem czy chomikiem. Współczujesz mi, czy powiesz że zwariowałem? A no tak, mnie można obrażać bo:
- jestem biały;
- jestem hetero;
- jestem mężczyzną;
- moim Bogiem jest Chrystus.
A fakt jest taki, że:
- Kobieta posiada narządy do zajścia w ciążę i urodzenia dziecka (abstrahuję od niepłodności), mężczyzna nie.
- Kobieta ma inaczej zbudowaną miednicę, przystosowaną do rodzenia, mężczyzna nie.
- Czaszka oraz inne kości u obu płci są zbudowane nieco odmiennie.
Biologia jedno, ale wy postępaki wiecie lepiej i się kłócicie o zaimki, które was określają. Jesteście bardzo zabawni. Kiedyś proponowano wam przynajmniej jakieś leczenie, szukano przyczyny, a dziś chodzicie na wolności i wiecznie jęczycie, bo jesteście tak poszkodowani, bo ktoś się krzywo spojrzał na was (a jak miał się patrzeć, skoro zobaczył jakiegoś przebierańca).
A ja kocham być kobietą. Jestem wdzięczna, że się urodziłam jako kobieta i mogłam doświadczyć ciąży, karmienia piersią, tej całej więzi z dzieckiem (bo najczęściej to właśnie kobieta na początku ma silną więź z dzieckiem). Cieszę się, że mogę zakładać sukienki, stroić się i że nie jestem głową rodziny 😃 każdy ma swój punkt widzenia.
Mylisz się, razem z braćmi i moi koledzy (rowiesnicy) słyszeli takie same teksty tylko zamiast dziewczynka wstaw chłopiec ;)
Pie*dolisz jak potluczona.
Nawet jako brzydka dziewczyna, zawsze możesz dac d*py, zawsze się ktoś skusi i osiągniesz tym swój cel.
A grzeczna być nie musisz, jest tylu patusow, którym zaimponujesz klnieciem, piciem lub biciem innych, że spokojnie sobie kogoś znajdziesz. Powodzenia w życiu.
Nie wytrzymałabyś tygodnia jako przeciętny mężczyzna.
Za to słyszałabyś "chlopaki nie płaczą", "nie maż się jak baba", i szybko nauczysz się zmieniać wszystkie negatywne emocje i wyrażać je za pomocą gniewu, złości i/ lub przemocy. musisz dać radę, musisz być silny, bo inaczej nie jesteś meęski. Głupie stereotypy obowiązują dla obu płci. No i zamiast golić nogi musiałabyś golić brodę, więc na jedno wychodzi.