#Q7wvY

Jestem zaręczona, jednak ten status niedługo ulegnie zmianie, bynajmniej nie z powodu wyjścia za mąż. Mój związek wisi na włosku i obawiam się, że nie ma już szans na uratowanie go. A to wszystko przez głupotę.

Kiedy 3 lata temu mój narzeczony oświadczył mi się, byłam szczęśliwa, ale też zaskoczona. Byliśmy wcześniej razem 9 lat i nie spodziewałam się, że Konrad to zrobi. Ani on, ani ja nigdy nie deklarowaliśmy, że ślubu nie chcemy, ale też nam na nim specjalnie nie zależało. Jednak wiedziałam, że jeżeli Konrad zechce kiedyś mi się oświadczyć, to oczywiście się zgodzę. Po dwóch latach narzeczeństwa zaczęliśmy przygotowania do ślubu i przyjęcia. Już na samym początku były zgrzyty, bo mimo że Konrad wiedział wcześniej jakie mam podejście do dużych wesel, to zaczął naciskać, żeby nasze było naprawdę duże. Argumentował to tym, że ma dużą rodzinę i nie chce, żeby ktoś czuł się pominięty. Zapomniał tylko o tym, że samych NAJBLIŻSZYCH kuzynów ma ponad 40. Dla mnie sprawa jest prosta – zapraszasz tych, którzy są dla ciebie naprawdę bliscy, z którymi faktycznie masz jakiś kontakt, a nie wszystkich, z którymi masz wspólnych dziadków. Ja sama najchętniej zrobiłabym obiad dla rodziców, braci (zarazem świadków) i dziadków. Żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony, w końcu udało nam się pójść na kompromis – zaprosiliśmy ok. 30 osób. Kolejna kłótnia była o świadków – Konrad oburzył się, że chcę, aby moim świadkiem był mój brat. Kiedy powiedziałam mu, że przecież on też ma swojego brata za świadka, jego argumentem było „tak, bo to facet”. Uwierzcie mi, że długo nie mogłam zatrybić o co mu chodzi. Przyjęło się, że świadkami są mężczyzna i kobieta. I mojego narzeczonego nie interesowało to, że to jest tylko zwyczaj, a nie obowiązek. I nie interesowało go to, że chcę, aby mój jedyny brat był wtedy obok mnie. Ostatecznie musiał się zgodzić, bo nie miał wyjścia.
Ostatnia kwestia – nazwisko. Jeszcze długo przed zaręczynami mówiłam mu, że w razie ślubu chcę pozostać przy swoim. Nie komentował tego, ale 5 miesięcy przed ślubem zaczęło go to uwierać. Argumenty typu „co to za małżeństwo, kiedy ty nazywasz się inaczej, a ja inaczej”, „jak nasze przyszłe dzieci będą się z tym czuły” itp. Jego przytyki stały się tak częste, że zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko ma sens, skoro Konrad potrafi mi tak uprzykrzać życie. Jego nazwisko zwyczajnie mi się nie podoba i jest długie, za to moje krótkie, ładne i rzadkie. Prowadzę firmę i jestem kojarzona ze swoim nazwiskiem, naprawdę zależy mi na tym, żeby przy nim pozostać.
Atmosfera między moim narzeczonym a mną stała się do zniesienia. Jeżeli kwestia opisana wyżej sprawia, że on mnie tak traktuje, to ja tego dłużej nie widzę. Czas na poważną rozmowę...
zjemcikota Odpowiedz

Ja bym trochę odpuściła odnośnie liczby gości (może nie 200, ale 70?).

Co do nazwiska - zaproponuj mu zmianę na Twoje. Wtedy się okaże, czy faktycznie tak chce mieć wspólne nazwisko, czy po prostu ma ból dupy, że nie chcesz wziąć jego. Masz świetne argumenty, by zostać przy swoim (firma), aczkolwiek samo stwierdzenie 'chce mieć swoje nazwisko' ma mu wystarczyć. To jest część Twojej tożsamości i jeśli nie chcesz jej zmienić, to nikogo to nie powinno obchodzić. Niech weźmie Twoje jak mu tak zależy.

Odnośnie świadka - ta sama historia. Przecież co za różnica czy baba czy chłop. Bliska osoba, to bliska osoba.

PeggyBrown2022

W punkt. Tak w ogóle, uwielbiam Twój nick. :D

karlitoska Odpowiedz

Narzeczony poszedł 2 razy na ustępstwo, a Ty ani razu, więc ja bym się zastanowiła czy ta rozmowa powinna być z nim czy może powinnaś sobie coś przemyśleć i sama ze sobą przedyskutować swoje wstrętne, zołzowate zachowanie. Skoro chcemy równouprawnienia, to w związku powinno być po równo, co się wiąże z tym, że jak w 2 z 3 kwestii postawiłaś na swoim to 3ciej powinno być tak jak on tego chce. Albo kompromisy. Przyjmij dwuczłonowe nazwisko, jeśli nie jesteś w stanie zrobić większego wesela, albo wziąć na świadka kobietę.

karlitoska

To ich ślub i powinni się czuć oboje komfortowo ze swoimi decyzjami. Ja też czułabym się źle, gdyby np. mój przyszły mąż na świadka zaprosił kogoś kogo nie lubię i nie chce mieć na swoim ślubie. Rozumiem, że jak Twój mąż weźmie sobie na świadkową przyjaciółkę i na kawalerski pójdzie z kolegami w towarzystwie swojej najlepszej psiapsiółki, nie będzie Ci przeszkadzał brak trzymania się konwenansów i powiesz, że to jego wybór? Jeśli jemu zależało na klasycznym weselu, to jestem też w stanie zrozumieć, że drugi facet świadek, nie pasuje do tej wizji. Normalnie świadkowa organizuje panieńskie, pomaga pani młodej w wyborze sukni, wspiera w organizacji, pomaga się ubrać i przyszykować do ślubu, trzyma jej kieckę w kiblu, żeby się nie ubrudziła itd. - brat już średnio żeby to robił. A zmiana nazwiska to nie tylko jej sprawa - skoro będą tworzyć rodzinę, to nazwisko zaczyna być ich wspólną sprawą - nie chodzi, że koniecznie musi się zgodzić wziąć jego, ale mogą oboje wziąć jej, albo ona może przyjąć podwójne. A liczba gości to dla mnie żaden kompromis. Jak bym chciała wesele na 120 ludzi, to kompromisem by było dla mnie 60, a nie 30. To dalej bardzo małe wesele, więc wyszło po jej.

Jak się ma problem z dzieleniem się w podejmowaniu decyzji i współdecydowaniu to może lepiej sobie darować wchodzenie w związek małżeński.

Solange

Tylko autorka nie chce na swiadka kogoś, kogo jej narzeczony nie lubi. Chce swojego jedynego brata, który na ślubie byłby i tak.

Frog

@msnobody
"Ja tu widzę problem z obu stron. On chce decydować o sprawach, które powinny być jedynie jej decyzja, a ona nie potrafi pójść na kompromis w sprawach, które powinny być wspólną decyzją."

Bardzo trafna uwaga.
Na dobrą sprawę można by na jej bazie skroić definicję udanego związku :)

Vito857 Odpowiedz

Żeby Ci coś poradzić musielibyśmy poznać też racje drugiej strony, bo może okazać się tak, że wbiłaś sobie swój konkretny schemat i nie dajesz nikomu nic zmienić (albo i nie)

Arina Odpowiedz

Z nazwiskiem masz całkowitą rację, własną firma to jak najbardziej powód by przy nim pozostać. Możesz też mieć dwuczłonowe. Jednak jeśli jemu zależy na tym byście mieli takie samo to niech weźmie Twoje i tyle. No chyba że tu chodzi o męską dumę, że żona musi przejść nazwisko męża, to wtedy jak najbardziej zostawaj przy swoim. Brat w roli światła - nie widzę problemu. To Ty wybierasz swojego świadka a nie Twój przyszły mąż, a świadkowie to absolutnie nie musi być kobieta i mężczyzna. On nie może Ci narzucać świadka i nazwiska. Tylko w liczbie osób na weselu myślę że jest nie fair. Jeśli on chciał duże wesele np na 100 osób a Ty małe na maks 10 czy 20 to trochę słabo że przez Twoje widzimisię on nie może zaprosić osób które chce by były. Tutaj kompromisem byłoby np 50 czy 60 osób by facet miał większa możliwość wyboru a nie że panna młoda się nie zgadza i kropka.

Iguannna Odpowiedz

Ty jesteś przyszłą partnerką czy przedmiotem bez możliwości posiadania własnego zdania?

Ciomak Odpowiedz

W kwestii świadków, podobna sytuację miała moja sąsiadka. Ona chciał za świadka brata a on swojego przyjaciela. I rozwiązali to w ten sposób, że świadkową została dziewczyna tego przyjaciela.

Natomiast kwestia nazwiska to przecież oboje możecie przyjąć Twoje albo on może mieć dwu-członowe. Podobnie z nazwiskami dzieci, tez moga mieć Twoje nazwisko. Wtedy argument o wspólnym nazwisku zostanie spełniony.

Natomiast 30 osób to naprawde małe wesele. można by dojść do 60-70 i też będzie ok. Sam miałem na weselu 88 i naprawdę było super. Bo parkiet był zawsze pełen i nie było wrażenia że zespół śpiewa do kotleta, ale było na tyle małe, że naprawdę mozna było praktycznie z kazdym pogada

PeggyBrown2022 Odpowiedz

To oczywiście moja subiektywna opinia i mogę się mylić, ale Twój narzeczony wydaje mi się despotyczny i zaściankowy. A może po prostu oboje jesteście wolnymi duchami i macie silne charaktery. Nieładnie, jeśli wcześniej się na coś zgadzał, a teraz mówi inaczej lub jeśli zwyczajnie kłamał i liczył, że zmienisz zdanie albo ulegniesz. Uważam, że żadna strona nie powinna rządzić w związku, choć wiem, że to nieco utopijne, gdyż trudno, aby w praktyce każdy miał wpływ dokładnie w 50 procentach. Jeśli teraz zgodzisz się na wszystkie jego pomysły, dasz mu zielone światło, aby po ślubie również Tobą rządził. Nie jestem nim zupełnie zachwycona i kojarzy mi się nieco źle, bo z rodziną ojca, ale na gorsze od mojego nie pójdę. Jestem ostatnią z rodu. Większość nazwisk w Polsce wydaje mi się głupia (choć wiem, że głupi może być człowiek, a nie nazwa). Niewiele mi się podoba. Nie chciałabym się nazywać jak: danie, zwierzę, część ciała albo warzywo. Mam swoje wymagania i nie zgadzam się na to, aby moje dziecko nazywało się Psikuta. xD Nazwisko to wizytówka człowieka, zwłaszcza gdy ktoś wykonuje prestiżowy zawód. Nie mam dystansu do nazwisk i rozsierdziła mnie historia z tej strony, w której dziewczyna przegrała zakład z chłopakiem i zgodziła się na jego ohydne nazwisko. Uważam, że chęć zatrzymania swojego brzydkiego nazwiska i przekazania go dzieciom, to egoizm (głównie u facetów). Jestem za tym, aby każdy miał jakieś ładne, a przynajmniej niehańbiące nazwisko. Nieważne, czy ma zmienić je urzędowo, czy przyjąć nazwisko męża/żony. Podobno we Włoszech kobiety zostają przy swoich i jakoś żyją. I nie, nie uważam siebie za feministkę. Nie lubię też dziwnych, dwuczłonowych hybryd.

Wuwunio Odpowiedz

Czyli wymyśliłaś jakieś swoje nowe zasady małżeństwa i bezkompromisowo je na nim wymuszasz dziwiąc się, że ma odmienne zdanie.

senna Odpowiedz

Chyba organizowanie tego was przerosło albo jak rozmawialiście o kwestiach związanych ze ślubem, to od niechcenia, nie na poważnie. Rozumiem podejście, żeby zapraszać tylko tych, z którymi utrzymujesz kontakt, po co wam gość, którego nie poznalibyście na ulicy? Ale 30 osób? Razem z obu stron? Czasem więcej gości jest na komunii.
Na świadka możesz wziąć, kogo chcesz, płeć jest nieważna, po prostu przyjęło się, żeby świadkowie byli obojga płci. Nie ma formalnego wymogu.
Co do nazwiska, chyba tu działa urażona męska duma, kiedyś w krajach anglosaskich żony nazywało się "paniami np. Joe Smith", po naszemu pani Jan Kowalski, żeby podkreślić zależność od męża. Może tu go boli? Co do dzieci nie widzę problemu- mogą mieć podwójne nazwisko. No chyba że nazwisko przyszłego męża jest np. wulgarne lub ośmieszające, wtedy też obstawałabym przy swoim, nawet dla dzieci.

jakosbedzie Odpowiedz

Powiem tylko, że przy ślubie i weselu ludziom odwala. Jeśli przez 11 lat! było dobrze, to myślę, że już się trochę poznaliście i akceptujecie się nawzajem.
Z przygotowaniami do takiego wydarzenia wiążą się ogromne emocje, ustalanie dosłownie wszystkiego, od formy ślubu i wesela, po implikacje jakie to za sobą niesie.
Co z tym zrobisz, to Twoja decyzja, ale ten burzliwy czas minie i wróci codzienność.

Zobacz więcej komentarzy (5)
Dodaj anonimowe wyznanie