#PkIo9

Opiszę tu historię, która mi się zdarzyła w tamtym roku. Byłam z córką w Krakowie kilka dni (pozwiedzać, spotkać ze znajomymi i rodziną). Tego dnia już miałyśmy wracać do domu. Przed wylotem chciałyśmy jeszcze zrobić jakieś małe zakupy.
Moja córka uwielbia dziwne rzeczy (typu bransoletki z oczami lub inne tego typu rzeczy). I znalazła taki sklepik, a że ona potrafi godzinami wybierać, to ja stwierdziłam, że poczekam na zewnątrz. Siedzę sobie więc tak na schodku przed jakimś sklepem, zamyślona, zmęczona. Wyglądałam pewnie na smutną, bo w którymś momencie podchodzi do mnie facet, z wyglądu bezdomny, i pyta: „Coś się stało? Potrzebujesz pomocy? Potrzebujesz kasy?”. Ja odpowiadam: „Nie, wszystko OK. Jestem tylko zmęczona”. Pan jeszcze mi powiedział, że stoi pod kościołem mariackim i jakbym czegoś potrzebowała, to mam się do niego zgłosić i on mi ogarnie spanie itd.
Muszę powiedzieć, że się naprawdę wzruszyłam... Obcy gość, bezdomny żebrak, zapytał mnie, czy wszystko u mnie OK. A wzruszyłam się, bo byłam ponad 10 dni u rodziny i nikt mnie nie zapytał, czy u mnie wszystko w porządku, wszyscy gadali tylko o swoich problemach. Akurat nie czułam się za dobrze w tym czasie, bo bardzo przeżywałam śmierć mamy, ale nikt nawet mnie nie zapytał, czy daję sobie z tym radę.
A tu obcy chłop wykazał więcej empatii niż moja własna rodzina.
Livarot Odpowiedz

A może to nie żaden żebrak tylko naganiacz? W tym stroju nie wzbudza podejrzeń a pracuje dla ludzi którzy chcą wynająć nocleg i nie płacą od tego podatku.

Ultraviolett

Ja rozumiem nieufnosc ale to juz raczej przesada.

Dodaj anonimowe wyznanie