#PQPDM

Od dziecka jestem zapalonym kibicem, to zasługa taty. Znam wszystkie przyśpiewki, często je nucę. Mieszkam na wsi, gdzie wszyscy się znają. Kiedyś w niedzielę nie potrafiłam się skupić na mszy. Ciągle łapałam się, że moje myśli wybiegały za daleko. Niestety nie potrafiłam tego opanować, ale co jakąś chwilę próbowałam powrócić na właściwe tory. 

Nadszedł moment, kiedy ksiądz mówi: „W górę serca”, a ja zamyślona odpowiedziałam: „Polska wygra mecz!”. Wzrok wszystkich zgromadzonych momentalnie skierował się na mnie i wtedy się zorientowałam, co powiedziałam, zarumieniłam i jak to ja, w sytuacjach stresowych, zaczęłam się pocić. Przeżegnałam się i wyszłam z kościoła. Nie dość, że wróciłam z plamami od potu do domu, to jeszcze zaraz mama wypytywała mnie, co narobiłam w kościele, bo znajoma do niej dzwoniła. 
Ech, te uroki mieszkania na wsi.
Dodaj anonimowe wyznanie