#N4sjw

W podstawówce w mojej klasie był chłopak z biednej rodziny. Nie mieli w domu łazienki i (nie będę tego ubierać w ładniejsze słowa) śmierdziało od niego na kilka metrów.

Jako że byłam nieśmiałym i nielubianym w grupie dzieckiem, to często na spacerach lądowałam z nim w parze. Dobroduszni nauczyciele i rodzice kazali mi trzymać go za rękę, żeby mu nie było smutno. Przez następne pięć lat leczyłam grzybicę skóry na dłoniach.

Nie ma morału, nie ma przemyśleń, nie wiem sama co o tym myśleć.
StaryTapczan Odpowiedz

Miałam w podstawówce chłopca z biednej i patologicznej rodziny. Był tak zaniedbany, że któregoś razu przyniósł ze sobą wszy. Nauczycielka wiedziała, że je ma, a mimo to sadzała go w jednej ławce z innymi dziećmi, żeby mu właśnie nie było przykro, że nikt nie chce z nim siedzieć. Takim sposobem połowa klasy zyskała na swojej głowie nowych przyjaciół. Odesłano nas do domu, ogłoszono rodzicom, że wszawica, żeby nas wyleczyli. Wszyscy się leczyliśmy, prócz Mariusza, jego rodzice mieli to w dupie, więc nauczyciele też. My na zwolnieniu, a on nie. My wróciliśmy z wyleczonym głowami, a on nadal miał wszy, a nauczycielka nadal kazała nam z nim siedzieć ramię w ramię i po niedługim czasie znów połowa klasy miała wszy i tak w kółko.

Keyle

@StaryTapczan Też siedziałam w ławce z dziewczyną, która miała wszy, to była trzecia klasa podstawówki. Moja mama zrobiła aferę i mogłam siedzieć gdzieś indziej, ale zdążyłam je złapać. Komu nauczyciele dali trzydniowe zwolnienie na wyleczenie wszy? Nie tej koleżance, a mi i mojemu rodzeństwu, które się nie zaraziło! Ja wyleczyłam, a tamta dziewczyna nie zrobiła tego, aż w końcu nikt nie chciał się z nią bawić, więc wtedy je zwalczyła.

livanir

"oczywiście z biednej rodziny" Daj spokój, żadne oczywiście. Wszami każdy może się zarazić. Sama ich nie miałam w podstawówce i potem, wiec jak zaraziłam się mieszkając z partnerem i jeżdżąc do rodziny na weekend(prawdopodobnie kiedyś w autobusie złapałam) zwaliłam swędzenie na stres. Nim się zorientowałam- zaraziłam partnera, rodzinę i przyjaciela.
Takie stwierdzenia, ze tylko patologia je roznosi powoduje, ze posiadanie wszy jest powodem do wstydu. Nie leczenie ich jest, ale zarażenie może się każdemu zdarzyć, a nawet zarażenie kogoś.

bazienka

niestety nauczyciele nie maja jak wplynac na takich rodzicow poza zgloszeniem tego gdzies...

agata417

W szkole mojej pasierbicy był potworny problem z wszami. Ponoć przywiezione z zawodów sportowych w innej szkole. To była taka plaga, że walka trwała miesiącami. K... zdążyła 3 razy je złapać a my od niej. Cholerstwo błyskawicznie się mnoży i wcale nie trzeba być na bakier z higieną żeby je złapać.

Nayla

mialam to w gimnazjum...

paella Odpowiedz

Masakra. Nikt nie wezwał rodziców chłopca, nikt nie zwrócił uwagę na jego higienę. Co to za szkoła??!

KrulWafel

Byłem w wielu szkołach i każda miała wszystko w tyłku... szkoła jak każda inna

Keyle

@paella W mojej klasie był taki chłopak, rok starszy, trochę opóźniony umysłowo, miał zupełnie inne podręczniki i tok nauczania, ale był z nami w klasie z nieznanych mi przyczyn. Co roku miał nowe rodzeństwo, jak kończyłam szkołę to było ich ośmiu i wszyscy chodzili do tej szkoły. Żadne z tych dzieciaków nie znało pojęcia higieny. Śmierdziało od nich niemiłosiernie, wszyscy ich unikali, nikt się z nimi nie przyjaźnił. Jeżeli ktoś siedział przed lub za tym kolegą w ławce (bo razem nikt nigdy z nim nie siadał) to tylko w ostateczności, bo smród się unosił. Cała ta rodzina była i jest pod obserwacją MOPSu i innych instytucji, dostają różne zapomogi, mieli darmowy remont mieszkania, dostają ubrania, darmowe obiady w szkole, darmowe wycieczki. Ale nic to nie zmieniło. Grubi, brudni, śmierdzą i źle się uczą. Ojciec wiecznie pracuje na czarno, a matka siedzi w domu z dziećmi. Dopiero w tym roku wszystkie niepełnoletnie dzieci zostały im odebrane. Ale przez dziesięć lat szkoły (zerówka, podstawówka i gimnazjum) nikt nic nie zrobił. Chociaż w sumie ten kolega spędził dwa lata w zerówce, więc jedenaście. Jedenaście lat śmierdział. Teraz to nie wiem, jest pełnoletni od kilku lat, nie mam z nim kontaktu, więc dalej może siedzieć z rodzicami i śmierdzieć. Ale jego rodzeństwo może nareszcie dowiedziało się, co to łazienka.

bazienka

no i takich rodzicow należy kastrować by nie poglebiac patologii

Opiatjeden

W podstawówce też miałam kolegów, od których śmierdziało. Nosili te same ubrania kilka dni pod rząd, a jakiekolwiek ślady higieny było widać najlepiej w poniedziałek.

Chodziłam do małej wiejskiej szkoły, gdzie nikt się nie przejmował takimi rzeczami, bo w domach panowało przekonanie, że skoro dzieci się nie pocą, to mogą myć się raz w tygodniu - w sobotę wieczorem, bo następnego dnia trzeba było iść do kościoła.

Dziewczynki jak to dziewczynki, myły się częściej, a chłopcy nie przejmowali się tym. U mnie w domu najważniejsze mycie było w sobotę wieczorem, ale jeśli chciałam się umyć innego dnia, to nikt mi wody nie żałował. Inna sprawa, że nauczyłam się grzać ciepłą wodę w tygodniu, bo inaczej byłabym skazana na zimną.

Poza tym w wielu domach była też moda na zostawianie po sobie wody. Najpierw myły się dzieci, potem matka i na końcu ojciec. Obrzydliwe trochę, ale tak było. Mnie to ominęło, bo mieliśmy prysznic, co w sumie było czymś niezwykłym w tym czasie na wsi.

A jeśli chodzi o kolegów, to najgorzej było w gimnazjum, kiedy wkraczali w ten wiek, kiedy powinno się myć częściej. Dla mnie też to było trudne, zwłaszcza codzienne mycie moich długich włosów. Na szczęście, wszyscy znajomi ogarnęli się w szkole średniej. Można powiedzieć, że dopiero wtedy wyszli na ludzi :)

paella

W pierwszej klasie podstawówki byłam prawie 30 lat temu. Był też chłopiec, który często przychodził do szkoły poczochrany i z brudnymi paznokciami. Nauczycielka kilka razy zrobiła nam wykład o higienie.

tramwajowe Odpowiedz

'Twoje ciało należy do ciebie.' Tak uczę moje dzieci. To takie mądre i poprawne!

I moje zdziwienie gdy przedszkole idzie na spacer, dzieci ustawiają się w pary i jedna dziewczynka mówi: 'Nie dam jej rączki, bo nie chcę. Moje ciało należy do mnie. Ja decyduję.'
Mądra dziewczyna, mądrzy rodzice :-)
Na szczęście mieliśmy węża do spacerów maluchów.

JanekSnieg

Od dziecka zmusza się człowieka do niechcianych kontaktów fizycznych. Daj rączkę koledze, przytul dziewczynkę, przecież ma urodziny, pocałuj ciocie, taki ładny prezent dała. I jak jest odmowa to od razu niewychowany bachor. Dzieci też mają swoje preferencje i mają prawo czegoś nie chcieć, czego cała masa rodziców nie rozumie

bazienka

taa i pogodz się z kolega i pocałuj go na zgode
a potem dziw, ze podefil, ze dziecko nic nie powiedziało przez dluzszy czas
nie wiem, skad zdziwienie, jeśli jest uczone, ze o jego ciele decydują inni, nawet zaczepiający i dotykający je obcy ludzie w autobusie

Brundzia Odpowiedz

Spoko, też nie miałam w domu łazienki. Ale codziennie myliśmy się w misce, od góry do dołu. Brak łazienki to nie problem. Twój kolega był po prostu brudasem

Może nie mięli też bieżącej wody? Nie wiem, to była jedna z tych rodzin gdzie się rodzi dziecko za dzieckiem i " latają na dziko".

bazienka Odpowiedz

dziwie sie, ze rodzice nie zrobili afery po pierwszym rzucie grzybicy

SmoczaCebula Odpowiedz

Kiedyś nikt nie zwracał uwagi. Dziecko śmierdziało to trudno, sadzało się takie dziecko w osobnej ławce i tyle.

egzemita Odpowiedz

Nic nie myśleć bo to słabe opowiadanie i to jeszcze przy sniadaniu. Nawet w głębokim PRLu gdzie wielu ludzi nie miało łazienek dzieci były w szkole kontrolowane i taka sytuacja by spowodowała kontrolę w tej rodzinie. A jeśli ktoś śmierdział to nie dlatego że był biedny tylko prymitywny. A grzybicę na dłoniach akurat wyleczyć najłatwiej bo dłoni się nie zakrywa.

PrzezSamoH

Jestem skłonna uwierzyć. Mój były facet jest z patologicznej rodziny i nie mają w domu wody. Ma sporo młodszego rodzeństwa i też był (jest?) problem z higieną. Jedna nauczycielka zwróciła uwagę rodzicom i postraszyła zgłoszeniem zaniedbania. Rozwiązanie problemu? Zmiana szkoły na gorszą, gdzie nikt się nie czepia. Tamta nauczycielka olała sprawę. I to działo się około roku 2010.

Grzybicę niby łatwo by było wyleczyć, tylko że po każdym leczeniu coraz to mocniejszymi maściami problem wracał po tygodniowej przerwie w stosowaniu. Też taka prawda że problemy na dłoniach zaczęły się od spacerów z nim za rękę, ale przez kilka tygodni rodzice myśleli że to uczulenie. Do szkoły tego nie zgłosili, bo pewności nie mieli że to przez to. Historia miała miejsce ok. 18 lat temu, rodziną interesowały się różne instytucje, nie mieli w domu łazienki, a wszyscy traktowali ich pobłażliwie. Jeszcze jakieś luki?

tramwajowe

Ja miałem w dzieciństwie grzybicę na rękach i twarzy, bo się bawiłem z kociakami u sąsiadów. Koty wszystkie zdechły, a okoliczne dzieciaki miały 'dziwne uczulenie'. Zanim ktoś się zorientował że to grzybica minęły ze trzy tygodnie, dwóch lekarzy, zdążyłem zarazić kilka osób z klasy.
Jak już ktoś się dowiedział poprawnej diagnozy to udało się wszystkich zawiadomić. I wszystkich równo leczyć. Ale ogólnie sprawa trwała kilka miesięcy.

bazienka

u mnie typowe objawy alergii wziewnej ( katar sienny, zapalenie spojówek, kichanie, brak goraczki) brali za grype i uparcie 3 miesiące na grype leczyli, w okresie wiosna-lato, wiec nic już mnie nie zdziwi

MagicPower Odpowiedz

A to dlatego w klasie siedziałaś w rękawiczkach?

Dodaj anonimowe wyznanie