#97p17

Całe dzieciństwo byłam „tą brzydką”. Wychowałam się z babcią na wsi i tam środowisko nie było ani postępowe, ani miłe, bardziej prostolinijne. No to i nikt nie ukrywał, że wnuczka Krysi to brzydota. Sąsiadki wprost mówiły: „O Jezu, dziecko, ty to się musisz uczyć, bo chłopa nie znajdziesz”.

Po podstawówce zaczęłam szybko dojrzewać i tak w wieku 13 lat wyglądałam dużo ładniej. Biust urósł, biodra się zaokrągliły, wyglądałam na co najmniej 16 lat. Internet dopiero raczkował w kwestii makijażu, ale nauczyłam się stamtąd, jak się malować. Gdy jechałam 40 minut autobusem do najbliższego miasta do gimnazjum, malowałam się, często przebierałam w inne ciuchy. Poznałam tam koleżanki dużo bardziej wyzwolone ode mnie. Miałam pierwsze miłostki, schlebiało mi, jak chłopcy mnie kokietowali. Ale mi było mało. W wieku 14 lat chodziłam na imprezy „dla dorosłych” razem z nieco patologicznymi koleżankami. Babcia myślała, że się uczę z koleżankami, a ja odkrywałam świat alkoholu i facetów. Dziewictwo straciłam w kiblu na imprezie. Nie podobało mi się takie życie, chciałam miłości jak z bajki, żeby facet rzeczywiście się mną zainteresował. Ale nie potrafiłam przyciągnąć ich niczym innym jak ładna buzią i obietnicą numerku po imprezie. Wiele było takich incydentów, łatka została słusznie przyklejona i faceci traktowali mnie jak traktowali. Nie mam do nikogo pretensji, bo sama im na to pozwalałam. Tak bardzo potrzebowałam ich uznania, ganiania za mną, że czułam się w obowiązku dać im coś w zamian. 
Robiłam tak przez gimnazjum i całe liceum. Na końcu już miałam dosyć. Czułam się wypruta z emocji, ciało traktowałam jak nic nie znaczącą powłokę. Miałam za sobą nawet dwie próby samobójcze. Babcia nie chciała reagować, nie chciała widzieć, z ulgą wysłała mnie na studia. Tam odżyłam. Z dala od poprzedniego środowiska wychodziłam powoli ze swojego nałogu. W końcu trafiłam na faceta, który traktował mnie tak, jak należy. Zabierał na randki, chciał ze mną rozmawiać, a nie tylko obmacywać. Mówił komplementy o mojej inteligencji, a nie biuście. Nasz związek stał się bardzo poważny, a ja ciągle biję się z myślami, czy powiedzieć mu o mojej bujnej przeszłości. Zwłaszcza że skłamałam na samym początku, mówiąc mu, że miałam tylko jednego partnera. Wstyd mi za to co wyprawiałam i nie chcę do tego wracać, ale boję się, że prawda może kiedyś wypłynąć... A z drugiej strony nie chcę niszczyć tego, co mam.
Dragomir Odpowiedz

Pogadaj z nim o tym i powiedz mu, że nie chciałaś żeby Cię traktował przez pryzmat "przebiegu", mówiąc brzydko. Że źle Ci z kłamstwem, bo zależy Ci na nim i dlatego chcesz być fair. Jeśli i jemu na Tobie zależy, przetrawi to i zrozumie. Nie udawaj kogoś innego.

andrzejandrzej

Jeśli mu zależy :D a tobie jeśli zależy kupić samochód za te same pieniądze (tutaj można powiedzieć że zamiast pieniędzy to randki, czas wspólny, wspólna bliskość) i jeden ma przebieg milion km i 30 właścicieli typowych sebków albo od osoby które była pierwszym właścicielem i bardzo szanowała swój pojazd?

Trubadur Odpowiedz

Nie da się żyć w kłamstwie i budować prawdziwej bliskiej relacji. Dopiero kiedy partner weźmie Cię całą taka jaką jesteś będzie szansa na prawdziwy zdrowy związek. Poradzi sobie. Jeśli jednak nie udźwignie tego, to trudno. Byłaś szczera. Skoro nie pokochał Ciebie całej, to po co Ci namiastka prawdziwej miłości, gdzie ktoś kocha nie Ciebie na kłamstwo na twój temat?

upadlygzyms

Da się. Bez problemu.

Trubadur

@upadlygzyms Chyba ni nmawz pojęcia czym jest prawdziwa bliska relacja

Rychumiszcz Odpowiedz

Czyli w skrócie okłamałaś kogoś Co bliskiego a teraz nie chcesz ponieść konsekwencji swoich czynów i tego że go okłamałaś. Materiał na żonę jak nic

MaryL2 Odpowiedz

Mam wrażenie, że czujesz się bardziej winna niż powinnaś. Nie zdradzałaś chłopaka, to co robiłaś na imprezach krzywdziło tylko ciebie. To co zrobiłaś źle wobec chłopaka, to okłamałaś go w kwestii, która mogła być dla niego istotna. To tyle. Nie mówię, że to dobrze, ale też nie dramatyzujmy.

Druga kwestia, to mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz czemu robiłaś tamte rzeczy. Sama mówisz, że chciałaś miłości jak z bajki, a oddawałaś się w toalecie. Mówisz, że czułaś jakbyś była poznanym facetom coś winna, że potrzebowałaś uznania. To naprawdę brzmi, jakbyś była mocno zagubiona, i nie do końca kontrolowała swoje emocje i decyzje. Teraz po czasie kiedy przypominam sobie facetów których ja i moje koleżanki poznawałyśmy będąc w wieku 14-18, widzę, że wiele z nich polowało na takie zagubione i zakompleksione dziewczyny. Próbowali robic presje, wmówić, że dawałam jakieś znaki, żebym to ja ostatecznie czuła się mu coś winna, albo żebym czuła się złą osobą, że go odrzucam.

Myślę, że nie ty jedną wpadłaś w takie mechanizmy. Czas najwyższy zrzucić z siebie ten ciężar i zrozumieć, że nie ty byłaś odpowiedzialna, za to co się wydarzyło. A przynajmniej nie w takim stopniu jak ci się wydaje. Popatrz na siebie z większą miłością. Ty byłaś ofiarą kompleksów, alkoholu, środowiska, dorosłych, którzy nie zapewnili ci walidacji, trochę też facetów wykorzystujących twoje zagubienie, może trochę hormonów. A jeśli chodzi o przyznanie się chłopakowi - powiedz mu o tym, ale pamiętaj, że nie masz obowiązku opowiadać mu ze szczegółami co gdzie i z kim. Powiedz tyle, co my widzimy w wyznaniu i będzie dobrze :)

dewitalizacja Odpowiedz

Czemu nie ma tu komentarzy?

Dragomir

Widocznie stare wyznanie trafiło znowu na główną, a komentarze uległy anihilacji.

dewitalizacja

No właśnie nie. Wyznanie normalnie przeszło przez poczekalnię i były tu np moje komentarze.

Dodaj anonimowe wyznanie