#8ZYZg
Pochodzę z bardzo katolickiej rodziny (w wieku 6 lat umiałam już na pamięć kilkanaście modlitw, mimo że ledwo co potrafiłam poprawnie pisać). Już od czasu gimnazjum zauważyłam, że podobają mi się kobiety. Po prostu mnie pobudzają. Nie czuję tego samego do mężczyzn. Mimo tego, że mam aktualnie 20 lat (jestem z 2003), mieszkam w bardzo małej wsi, a moja matka jest bardzo kontrolującą. Niewiele mogę tak naprawdę wybierać w moim życiu. To matka decyduje, gdzie chodzę i co robię.
Większości rzeczy o seksualności dowiadywałam się z internetu. U mnie w domu nie można było wypowiadać zdań związanych z tymi tematami. Nawet o okresie dowiadywałam się z Google.
Kiedy poszłam do szkoły średniej, mieliśmy księdza, który otwarcie nam mówił, że to grzech i wynaturzenie (a transwestyci popełniają samobójstwo, bo nie mogą znieść tego, kim są). U nas w parafii na mszach ksiądz mówi identycznie – bycie z osobą tej samej płci to grzech.
Przez większość swojego życia byłam bardzo związana z religią, bo tak uczono mnie w domu. Co niedzielę chodzę do kościoła, bo tego oczekuje matka. Robi się niezwykle agresywna, kiedy nie chcę pójść na mszę. Za dzieciaka sporo dostawałam, jak nie chciałam uczestniczyć w mszy w kościele, teraz jestem już dorosła i nie stosuje takiej przemocy, ale wciąż podnosi głos i nie daje mi spokoju, póki nie ustąpię i nie pójdę do kościoła. Ja sama nie wiem, czy wierzę. Nigdy nie zastanawiam się nad tym, czego JA chcę. Jestem też trochę samotna, u nas we wsi nie ma dużo osób w moim wieku, a ja zawsze byłam trochę nieśmiała do innych ludzi. Kiedy zobaczyłam, że ludzie nie boją się pisać o sobie jako lgbt (itd.), to się nieźle zdziwiłam. To było dla mnie nienormalne, że w ogóle o tym wspominają.
Bardzo boję się mojej matki. Od dzieciństwa wychowała mnie bardzo surowo. Często stosowała kary cielesne.
Teraz, kiedy jestem po szkole średniej, bardzo ciężko jest znaleźć pracę. A bez pracy nie zarobię na siebie i nie ucieknę stąd. Moja matka ma 6 rodzeństwa i (dosłownie) każdy z nich mieszka w małej wsi. Więc nie mogę uciec. Nie mam żadnych znajomych po miasteczkach czy miastach. Sama ledwo co jestem w stanie myśleć. Matka mi powiedziała, że nawet jeśli będę mieć 40 lat, a będę mieszkać z nią, to mam chodzić do kościoła i słuchać się jej. Co tydzień jest ta sama wojna o kościół i wierzenia. Ja już nie mam siły do walki. Albo cały dzień w niedzielę jest awantura i walka na słowa z matką, albo poddaję się i idę na mszę (zwykle to drugie).
Jestem już po prostu zmęczona.
Próbowałam zainteresować się mężczyznami, ale nie mogę.
Przynoszę wstyd mojej matce.
Wychowała mnie w taki sposób i czuję, że nie powinnam się zwracać przeciwko niej. Jak dowie się o tym, że zakochałam się w kobiecie, to każe mi się wyspowiadać.
Odpowiem na pytanie, które zadałaś na wstępie: bycie osobą homoseksualną nie jest grzechem. Żeby popełnić grzech, trzeba na coś złego świadomie i dobrowolnie się zgodzić, a orientacji seksualnej nikt sobie sam nie wybiera. Grzechem (wg katolickiego nauczania) są natomiast stosunki homoseksualne (jak zresztą każdy seks pozamałżeński).
Jesteś dorosła i możesz robić co chcesz, a nie tylko to co akceptują rodzice. W swojej wsi też nie musisz mieszkać - możesz się wyprowadzić daleko od nich.
Wychowanie w fanatycznie religijnych rodzinach sprzyja niestety problemom z seksualnością. Pamiętaj, że nie musisz tak żyć i możesz szukać pomocy, a wtedy zainteresowanie przeciwną płcią przyjdzie samo.
Tyle, że bycie homo nie jest zaburzeniem/ chorobą :)
Owszem, wg oficjalnego stanowiska nie jest, ale nie wierzę w propagandę.
Fakt naukowy nazywasz propagandą? Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że nie wierzę, że Ziemia jest okrągła, i że iluminaci chcą nas kontrolować.
Możesz jakoś uzasadnić swój pogląd? Szczerze mnie to ciekawi :)
Ciężko mi nazywać faktem naukowym coś, co nim zostało przez głosowanie przeprowadzone pod naciskiem tęczowych agend.
Warto też dodać pod jakim naciskiem. Specjalistom grożono, przerywano obrady, szkalowano ich. Ale teraz o tym się nie mówi.
Homoseksualiści pokończyli studia psychologiczne żeby wcisnąć ten kit. Jesteśmy gatunkiem który potrzebuje rozmnażania plciowego i potrzebuje do tego osobnika męskiego i żeńskiego. Każdy żywy organizm dąży do przetrwania, nasz gatunek nie jest nieśmiertelny więc naturalnie chce się rozmnażać. I naturalnie powinno nas ciągnąć do płci przeciwnej z którą przedłużymy gatunek. Homoseksualizm nie prowadzi do przedłużenia gatunku czego jesteśmy świadomi więc to jest poniekąd zaburzenie...co nie znaczy, że nie można dla przyjemności się spiknąć z osobnikiem tej samej płci ^^
Tylko nie bezdomna w kolejnym wcieleniu..
ja was prosze, spedzcie czas na czyms innym niz dyskusja z anonimowymi homofobami...
Osobowość wieloraką też. Może kiedyś skorzystasz.
elbatory, czytanie ze zrozumieniem naprawdę u Ciebie kuleje. Napisałam, że zainteresowanie przeciwną płcią przyjdzie jej samo, jeśli poszuka pomocy. W jej wieku to rzeczywiście mało prawdopodobne, by homoseksualizm przeszedł jej sam, z czasem, jak u wielu nastolatków. Choć i takie przypadki miały miejsce, skoro LGBT musiało w pewnym momencie zmienić retorykę dotyczącą niezmienności takich skłonności.
Twoja matka to fanatyczka, a homoseksualizm nie jest chorobą. Spróbuj się wyprowadzić do jakiegoś miasta (może dasz radę wynająć coś na spółkę z innymi ludźmi?) i znaleźć pracę, chociażby w jakiejś Biedronce. Uciekaj jak najszybciej, trzymam kciuki!
Sam homoseksualizm wg katolicyzmu grzechem nie jest, ale mając takie skłonności łatwo przejść do czynów, które już nim są.
Kościół to sekta, zabijali ludzi niewierzących w imię Jezusa...chcesz mi powiedzieć, że katole to normalnie ludzie? ^^ jesteś dorosła, zainteresuj się studiami w jakimś mieście oddalonym od domu, załatw akademik i spierniczaj gdzie pieprz rośnie. Jesteś pelnoletnia więc nie będzie problemu ze stypendium socjalnym, a jak się dobrze uczysz to nawet na stypendium naukowe może sobie pozwolisz. Pracowników w żabkach szukają na okrągło bo to głównie studenciaki, które odchodzą jak skończą studia. I zacznij żyć własnym życiem, bądź dobrym człowiekiem dla swojego sumienia, twoja jajniko-dawczyni nie jest dobrym człowiekiem skoro się tak zachowuje wobec dziecka
Zgadzam się z tobą, uważam jednak argumenty typu "kiedyś zabijali niewierzących w imię Jezusa" za bezsensowne. To było kiedyś, teraz jest teraz. Świat się zmienił, to jak oskarżanie współczesnych młodych Niemców o IIWŚ. Ci ludzie nie mają nic wspólnego z tymi sprzed lat. KK ma na trochę na sumieniu współczecznie i krytyka obecnego katolicyzmu powinna na tym się opierać, a nie na tym co było kiedyś, a się zmieniło. Krytykujmy z sensem po prostu.
no ale kosciol nadal stosuje propagande i z tego biora sie taka historie, jak autorki
A tam, zabijali. Nadal fajnie sobie spalić jakiegoś heretyka na stosie🔥
Bazienka, ależ zgadzam się z tym! Po prostu nie pali na stosie i nie zabija już niewiernych. Oceniajmy go za obecne czyny, a nie za to co robił tak dawno. Właśnie za tą propagandę i wszystko inne, co dzieje się teraz albo ciągnie się do teraz.
SokoliWzrok, coś mi mówi, że niektórzy mieliby ochotę, ale chyba wiedzą, że dzisiaj by nie przeszło. Z drugiej strony zdarzały się historie o paleniu książek na przykład fantasy (cały mój pokój do spalenia!), ale to też już bardziej odosobnione przypadki i również niepochwalane publicznie.
Dzisiejsi ateiści prezentują tak słaby poziom, że ciężko ich traktować na poważnie. Taki wojownik klawiatury miałby zginąć w imię swoich poglądów? Zbyt chwalebna śmierć na kogoś takiego.
Odpowiem ci na pytanie, które pierwsze zadałaś - samo bycie lesbijką grzechem nie jest, według kościoła katolickiego grzeszny jest akt homoseksualny, a nie sama orientacja.
Natomiast nie zgodzę się z tobą, że nie możesz uciec. Możesz, będzie ci na początku cholernie trudno, ale jeśli będziesz zdeterminowana to to osiągniesz.
To wcale nie brzmi jak tendencyjny bait pod gunwoburzę.
No tak, jak ktoś chce po prostu kochać, to jego życie jest baitem, tak?
Po prostu jest napisane wg kalki - źli, głęboko wierzący rodzice, ktośtam się ukrywa z byciem homo itp.
Mam podobne odczucia. Najazd na Kościół + LGBT. Dużo osób połknęło haczyk.
Rzeczywiście, brzmi jak typowy scenariusz do homosiowej opowieści.
Właściwie to jest sporo rodzin pasujących do tej kalki więc może bait może nie.
Orientacja seksualna to normalna sprawa. Wiem, że odebrałaś takie wychowanie, że może być Ci ciężko przestawić się na takie myślenie, ale nie biczuj swojej psychiki za to że chcesz być z kobietą. To nic złego. Poza tym jesteś dorosła. Wcale nie musisz dzielić się z matką informacją o tym kogo wolisz w łóżku. Możesz jej o tym nie mówić nigdy, a możesz za 10 lat Czy z twojej wsi są jakieś w miarę sensowne połączenia do większego miasta gdzie mogłabyś znaleźć pracę i dojeżdżać do niej, a później wynająć sobie chociażby pokój? Jeszcze później, może po roku, dwóch czy trzech kawalerkę (chyba że by Ci się to udało od razu, znalezc prace i od razu coś wynająć). Bo rozumiem, że chcesz się wyprowadzić. Nie wiem jakie będą Twoje relacje z mamą, gdy to zrobisz, nikt nie może wiedzieć. Może lepsze, bo będzie dalej, a może gorsze, bo myśli, że wychowała Cię na tyle podległą sobie, że się nie wyprowadzisz. Ciekawe, że czasami relacje się poprawiają gdy ludzie przestają mieszkać ze sobą. Tak czy tak pamiętaj że ona ma prawo do swoich poglądów, a Ty masz prawo do swoich. Jesteś dorosła i to Ty decydujesz co jest dla Ciebie właściwe. I nikt nie może Cię zmusić do pokochania mężczyzny, ślubu itd. Życzę by wszystko Ci się ułożyło.
"Sama ledwo co jestem w stanie myśleć." - to niestety widać. W miarę rozgarnięty szympans napisałby wiarygodniejsze wyznanie.
Przede wszystkim podziwiam to, że nie realizujesz tych chorych pragnień. Matka jest ewidentnie rąbnięta, ale w jednym ma rację, homoseksualizm to moralna degrengolada. Mam nadzieję, że nie omamią cię kłamstwa aktywistów i ułożysz sobie normalnie życie :)