#7adR0

Kilka dni temu czytałem tutaj wyznanie gdzie autor pisał, że zesrał się ze strachu. Przypomniało mi to moją historię sprzed kilku miesięcy. Tyle słowem wstępu.

Budzę się rano standardowo mega zamulony. Biorę prysznic, kilka łyków kawy na szybko, ubieram się i schodzę na parking do samochodu. Wsiadam do mojego rydwanu, odpalam go i ruszam do pracy. Po przejechaniu kilku kilometrów dochodzi do mnie, że coś śmierdzi w samochodzie. Zatrzymuję się na światłach i szukam źródła nieprzyjemnego zapachu. Odwracam się i z tyłu na siedzeniach leży jakiś facet z brodą i plecakiem. Okazało się, że Pan kloszard spędził noc w moim samochodzie. Okazał się być bardzo sympatycznym człowiekiem, mówił że mój samochód uratował mu życie, bo w nocy był mega przymrozek i szukał otwartego samochodu. Podobno w awaryjnych sytuacjach kloszardzi tak robią. Odwiozłem Pana bezdomnego na pobliski dworzec i zawróciłem do domu, bo zwyczajnie zesrałem się w gacie ze strachu. Po zmierzeniu Pana menela wzrokiem myślałem, że zaraz usłyszę "Allah akbar" i wystrzelę w powietrze na ruchliwym skrzyżowaniu.

Co do otwartego samochodu przez noc. Auto się nie zamknęło dlatego, że miałem wyczerpaną baterię w pilocie. Kilka tygodni nie zamykałem samochodu myśląc, że go zamykam. Mam taką traumę, że wyłączyłem alarm i zamykam samochód z kluczyka.
Pers Odpowiedz

Pan kloszard przypilnował Ci samochodu a ty go tak brzydko opisujesz? :c

Dodaj anonimowe wyznanie