#3pXKz
„Na dyskotece – odpowiedział. – Ale... coś ci powiem. Tylko nie mów mamie! – powiedział ciszej i wskazał palcem w stronę pomieszczenia, w którym właśnie była mama. – Nigdy nie pamiętałem, jak ona się nazywa i w sumie nawet nie wiedziałem, która to ona, bo specjalnie przychodziłem bez okularów, żeby lepiej wyglądać, no i słabo widziałem. Zawsze koledzy musieli mi mówić jej imię i pokazywać, która to ona, aż w końcu zapamiętałem. Dobrze, że ona o tym nie wie” – zaśmiał się tata. Ja też.
I tylko mamie, która właśnie weszła do pokoju, w którym siedzieliśmy, nie było do śmiechu.
A DJ wtedy wszedł przez okno, stanął na rękach i klaskał uszami w rytm muzyki z kastanietów, które miał przywiązane do stóp i którymi potrząsał wysoko w górze.
Piękny żart. To z gazety wyborczej?