Poszłam z chłopakiem na jakąś jogo-medytację. Tzn. zaciągnęłam go tam, bo sam oczywiście nie chciał iść, bo to dla kobiet i on nie ma na to ochoty. W pewnym momencie nasz sensei kazał nam powiedzieć, za co najbardziej jesteśmy wdzięczni światu. Pierwszy odpowiadał mój chłopak i powiedział spokojnie i pełen pasji: „Jestem wdzięczny za PlayStation”. Kiedy wszyscy spojrzeli na niego z politowaniem, zmieszał się i powiedział „Yyy... za samochód?”.
No to mam nauczkę... Jak mówił, że nie chce tam iść, to trzeba go tam było nie ciągnąć.
Dodaj anonimowe wyznanie
Czyli chodziło o to żeby dostosować się do klucza, a nie wyrazić szczerze swoje uczucia?
Bo mężczyzna zrobi wszystko, aby nie pójść w to samo miejsce po raz drugi, jeżeli mu się tam nie podobało 😊
A mojego chłopaka trzeba wszędzie ciągać, bo sam z siebie tyłka nie ruszy. Zaciągnęłam go już na wspinaczkę, krav magę i przyszedł czas na jogę. Uparłam się i go tam na siłę zaciągnęłam, nie miał wyboru. Tak mu się spodobało, że chodzimy regularnie. Dodam, że kiedy byliśmy na jakichś zajęciach i dziwnie to wychodziło, to odpuszczaliśmy. Ale gdyby nie to, poszlibyśmy pewnie tylko na spacer.
No i na siłownię, gdzie zaciągnęła nas z kolei jego mama (tzn ja nie byłam przekonana, ale chciałam poćwiczyć, chłopaka trzeba było koniem ciągnąć, a potem ćwiczył nieźle).