#0bOKf

W liceum (profil matematyczny) miałem takiego strasznego profesorka z matmy. Cisza na lekcjach zupełna, a zadania domowe w ilościach hurtowych. W końcu zacząłem mieć koszmary – lato, wakacje, rzeczka, kąpielisko, znajomy teren, kilka osób z klasy się pluska, a tu na drodze pojawia się ON, oczywiście w pełnym garniaku mimo upału i z nierozłączną teczką pod pachą. Podchodzi i wyciąga z teczki gruby plik kartek: „Zróbcie te zadania na jutro”. I przebudzenie – przerażony, spocony tak, że ciuchy można wyżymać. 
Nigdy nie miałem tak strasznych koszmarów jak wtedy.
FlamingoBay Odpowiedz

Mnie również zdarza się do dzisiaj mieć koszmary o lekcjach matematyki z liceum. Po przebudzeniu czuję ogromną ulgę, że już od dawna do niego nie chodzę. :D

Dodaj anonimowe wyznanie