#zugaE

Jak doprowadzić swoje dziecko do nerwicy, stanów lękowych i tak niskiej samooceny, że psychiatra nie pomaga? A no bardzo prosto. Oto moja historia.

Jestem jedynaczką. Ojciec zostawił mamę i nie utrzymywał z nami kontaktu. Mama nigdy nie wyprowadziła się od rodziców, po części rozumiem, potrzebowała pomocy, została sama z dzieckiem. Tak więc całą swoją "miłość" przelała na mnie.
Mama jest bardzo zakompleksioną kobietą. Ma 2 starsze siostry, które uczyły się o niebo lepiej od niej, dostały lepszą pracę. Tak więc wpadła na pomysł, że swoje kompleksy wyleczy udowadniając im, że ma córkę zdolniejszą od ich dzieci. 

Kiedy poszłam do szkoły zaczęło się moje 14-letnie piekło (aż do studiów). Nigdy nie byłam wystarczająco dobra - dla niej. Chociaż uczyłam się wspaniale, miałam same 5 i 6, zawsze wmawiała mi, że to za mało.

Choćbym nie wiem co robiła, jak się starała, każdy mój sukces kończył się tak.
- Mamo, dostałam dzisiaj 5 z matematyki, plastyki, historii i angielskiego,
- Pff, gdybyś miała te oceny z fizyki i chemii to mogła byś się chwalić, czym ty się dziecko cieszysz, plastyką życie wygrasz?


Wersja2
- Mamoooo, dostałam 6 z polskiego!
- A z czego konkretnie?
- No z dyktanda.
- Czy tobie się dziecko wydaje, że mnie obchodzą jakieś cząstkowe oceny za bzdety? Na sprawdzian się ucz. Poza tym dzwoniła ciocia X i jej dziecko dzisiaj dostało 6 z chemii a mi wstyd za ciebie...


Taki lub z wariacjami scenariusz powtarzał się każdego dnia. Średnią ocen miałam zawsze powyżej 5,5. Mimo to, nie spałam rok w rok miesiąc przed rozdaniem świadectw, bo wiedziałam co będzie. Zawsze słyszałam, że podciągam sobie średnią bzdetami typu muzyka i mam głęboko świadectwo schować, bo wstyd takie pokazać.
Za 4 z matematyki miałam karę uziemienia w domu przez całe wakacje, musiałam nadrabiać "zaległości". 

Z domu tak czy tak nie wychodziłam. Nie miałam przyjaciół. Wychodziłam o 7, wracałam o 21 z zajęć dodatkowych i do 1 odrabiałam lekcje.
I tak sobie dorastałam. Uwierzyłam, że jestem beznadziejna. Rozważałam nawet ostateczną opcję. Nie potrafiłam znaleźć pracy, uwierzyć w siebie. Z dnia na dzień traciłam siły, nie jadłam, nie spałam. 

W końcu poszłam na studia. Oczywiście w tym samym mieście, żebym mieszkała w domu, bo mama musiała mnie kontrolować. Tak - na studiach sprawdzała mi notatki.

Będąc już na dnie poznałam chłopaka. Wiele razem przeszliśmy, uratował mnie. Pokazał, że można inaczej.
Dla mnie rzucił studia na drugim roku i wyprowadziliśmy się za granicę (matka wygrażała policją, a na koniec wystawiła niewdzięcznej suce walizki za drzwi). 


Odizolował mnie od matki, zapłacił za psychologa. Rok terapii pomógł.
Dziś, 12 lat od tamtych wydarzeń jestem mężatką i spodziewamy się pierwszego dziecka. Boję się, nie chcę być jak moja matka. Trzymajcie kciuki! ❤
Bluepurple Odpowiedz

"Terapia nie pomaga", a na koniec" rok terapii pomógł ".

ohlala

Może chodzi o to, że autorka oprócz terapeuty miała też wspaniałego partnera. Czasami żadna terapia nie pomoże bez odpowiedniego systemu wsparcia.

SmutnaKotka

Psychiatra nie terapia. Możliwe że wcześniej leczyła się farmakologicznie i nic to nie dawało ale potem dzięki partnerowi i terapii jest lepiej

Retiro

Nie ogarniam takich ludzi jak Ty, którzy czepiają się jakiś wziętych z d... detali pod zwierzeniem kogoś kto boryka się z poważnymi problemami z samoocena i akceptacją. Zachowujesz się jak matka autorki, nic kompletnie nie zrozumiałeś/aś po przeczytaniu tego zwierzenia albo brakuje Ci elementarnej wrażliwości i empatii.

Anwute

I do tego tekst, ze tak sobie dorastala i nie mogła znaleźć pracy a później, ze poszła na studia. To kiedy tej pracy szukała? W podstawówce?

Bluepurple

Retiro raczej brak mi empatii i wrażliwości.

Marian6660 Odpowiedz

Tylko uważaj żebyś nie odjechała w drugą stronę. Czyli, nie chcę być jak moja matka, więc ty córko "hulaj dusza, piekła nie ma" i "róbta co chceta".

bazienka Odpowiedz

o pani znam to
4? a dlaczego nie 5? 5? a dlaczego nie 6?! 6-? ale dlaczego Z MINUSEM?!
6? pewnie wszyscy w klasie dostali ( rywalizowalismy w klasie z 2 chlopakami i mielismy zazwyczja podobne oceny)/ pewnie latwe bylo
a wytlumacz takiemu rodzicowi czemu
- dostalas 3 , ale byla to jedyna ocena pozytywna w klasie, bo sprawdzian na zastepstwie, a materialu na zajeciach nie bylo, znalam tylko dzieki zainteresowaniom
- 4 w lo z matmy, chociaz kartkowka napisana na 100%. ale ze tak napisalo 3/4 klasy, to nauczyciel uznal, ze to nie byly zadania na 5 i powstawial 4
wyhamowalam dopiero na 3 roku studiow, kiedy mialam srednia 4,7 a stypa od 4,72

Dragomir Odpowiedz

Nie tak znowu prosto. To wymaga wielu lat systematycznych działań. Mi by się nie chciało tyle lat kogoś deptać.

bazienka Odpowiedz

jestem z ciebie dumna, ze zawalczylas o siebie :)
jestes madra, masz wglad, jak zauwazysz pierwsze niepokojace objawy to rpzepracuj to z psychologiem
powodzenia :)

Softkitty1 Odpowiedz

Nie rozumiem tego pierdolca na punkcie ocen i nauki. Wystarczy rozwijać się w kontekście przedmiotów które się lubi a z innych po prostu zdać.

Heppy Odpowiedz

Teraz niestety jeszcze bardziej rodzicom odwala. Każdy dzieciak musi iść na medycynę, bo inaczej to nie będzie prestiżu. Jak ktoś pójdzie do jakiegoś średniego, normalnego liceum, to go uważają za jakaś patologie... jak słucham rozmów tych mamusiek to aż mnie skręca.

karolina92 Odpowiedz

Gdy czytam te historie o takich rodzicach, to przestaję się dziwić, że w Norwegii, czy Niemczech odbierają Polakom dzieci.

Miczupaczu1 Odpowiedz

"Tak więc całą swoją "miłość" przelała na mnie." Odnoszę wrażenie, że wydaje ci się, że rozumiesz co przeżyła twoja matka. Ale jeśli tak jest to proszę, otwórz oczy. Współczuję ci tej ciągłej kontroli ze strony rodziców, sam miałem coś podobnego przez całe życie. Ale najbardziej współczuję twojej matce. Utrzymujecie kontakt? Jeśli nie, to spróbuj chociaż :(

SitraAhra Odpowiedz

W życiu bym nie pozwoliła, by facet rzucał dla mnie studia.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie