No cóż, siedzę aktualnie przed domem, moja dziewczyna jest w ciąży, jest zła, ale nie mam pojęcia za co, nie chce powiedzieć, i tak ciągle, huśtawka nastrojów, a to dopiero 6 tydzień... Może i to moja wina, nie wiem, wiem, że staraliśmy się o dziecko już parę lat i teraz się udało, a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że będę ojcem. Czy będę dobry? No cóż, trzeba było myśleć wcześniej, ale sam chciałem tego dziecka. Teraz po kłótni siedzę przed domem i tak się zastanawiam, czy ja też choć trochę jestem ważny czy liczy się teraz tylko dziecko. Ona mówi, że zniesie wszystko, aby się udało, aby było zdrowe, a ja? Co ze mną? Nie zostawię jej, ich, nie tędy droga, ale chciałbym, żeby ktoś, żeby ona zrozumiała, że mi też jest ciężko. Nie chcę być sprowadzony do osoby, która ma tyrać na dwie roboty, żeby pieniądze były, chcę, żeby mnie też zauważyła. To dziecko to część mnie, a czuję się w ogóle niezrozumiany i niewysłuchany, każda rozmowa z mojej strony to płacz z jej strony. Zostało mi siedzenie przed domem i jedynie pisząc tu mogę się choć trochę wyżalić i próbować żyć ze świadomością, że praca i nic więcej mnie nie czeka.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ale ty masz świadomość że huśtawka nastrojów na początku ciąży jest najpewniej spowodowana rollercoasterem hormonalnym?
No chyba że zachowywała się tak też wcześniej ale w takim wypadku to widziały gały co brały.
Ledwo 6 tydzień, a ty już masz takie dylematy? Boże broń przed takimi facetami. Czy ty w ogóle to przemyślałeś, czy chciałeś dziecko, bo tak "wypada"? To oczywiste, że przez dłuższy czas ciąża i dziecko będą na pierwszym planie, bo 1) ciąża potrafi dać w kość i wiąże się z ogromnymi zmianami hormonalnymi, 2) dziecko wymaga stałej opieki i pomocy, i jest całkowicie bezbronne.
Najlepsze, że w ogóle nie dałeś żadnych powodów, czemu jest ci ciężko. Na razie wymyślasz sobie jakieś przyszłe problemy i brzmi to, jakbyś się po prostu nad sobą użalał, bo nie jesteś już w samym centrum zainteresowania.
Ty weź swoje kompleksy lecz ze specjalistą a nie wylewasz na chłopaka który ma po prostu kłótnie z żoną i który się zwyczajnie zastanawia co znaczy być dobrym ojcem.
@Ciomak
Lol.
Ty ohlala serio jesteś niedojebana umysłowo, ale czego można oczekiwać od incelki? XD
Jak sam piszesz bardzo długo staraliście się o dziecko. Dlatego jestem w stanie zrozumieć, że to dziecko jest priorytetem dla Twojej partnerki. Do tego jest to potęgowane przez hormony. Natomiast nie jest to jednoznaczne z ignorowaniem Twoich potrzeb. Jeżeli nie udało Ci się o tym z nią porozmawiać, napisz list. Podobny do tego powyżej. Opisz co czujesz, co Ci nie pasuje, czego się boisz. Dając jej list wyjaśnij, że ciężko było Ci opowiedzieć o tym co Cię męczy, dlatego chciałbyś by przeczytała i wróciła w celu spokojnej rozmowy. Łzy na pewno się pojawią, ale taki list zarówno Tobie pozwoli przemyśleć wszystkie kwestie, jak i też jej dawkować sobie Twoje argumenty. Dzięki temu Wam obojgu może być łatwiej.
Z Twojego wyznania wynika, że tylko Ty pracujesz. Czy Twoja partnerka w ogóle nie pracuje czy też jest na L4? Jaki jest Wasz układ na podział obowiązków?
Niezależnie od wszystkiego wierzę, że się dogadacie i stworzycie wspaniałą rodzinę. Dbajcie o siebie nawzajem!
Dziewczyna teraz ma huśtawkę hormonalną w skali, jakiej sobie nie wyobrażasz. Możliwe, że nie może spać, męczą ją mdłości. Jest przerażona, czy nie poroni, czy dziecko będzie zdrowe, jak bardzo bolesny będzie poród. No naprawdę dziwne, że Cię nie niańczy, przecież Ty taki biedny jesteś. Zaskoczę Cię, ale po porodzie będzie gorzej. Będzie wykończona, rozdrażniona, pewnie będzie miała załamania nerwowe. Wtedy też nie będzie Ci współczuła, że zarobiony jesteś. Sytuacja normuje się dopiero około roku. No ale czy wytrzymasz boroczku? Przecież taki biedny jesteś. Jak już zrobiłeś dzieciaka to uciekaj, bo odpowiedzialność może Cię przygnieść. No chyba, że wcześniej to dziewczyna kopnie Cię w rzyć, no stwierdzi, że na swoje dzieci się nie pisała.
"bo stwierdzi, że na dwoje dzieci się nie pisała".
To nie było zbyt miłe.
Niemiłe to jest zrobienie dziecka w sytuacji finansowej, która się do tego nie nadaje (tu akurat wina obu stron), płakanie, że tę sytuację trzeba poprawić i skupienie się wyłącznie na sobie, gdy jest się, z której strony by nie patrzeć, mniej pokrzywdzoną przez sytuację osobą. Nie twierdzę, że chłopak nie ma prawa do wsparcia, ale cały tekst brzmi skrajnie egoistycznie. Tylko ja, ja i mi. A to działa w obie strony. Partnerka dostanie wsparcie to z dużym prawdopodobieństwem je zwróci. No ale jeśli ona cierpi a on przychodzi jej się tylko żalić, to raczej na to liczyć nie może...
6 tydzień... Maksymalnie od dwóch tygodni w ogóle wiecie o ciąży... Weź chłopie się ogarnij... Teraz pierdzielisz, a co będzie za pół roku. Nie wspominając o tym, co będzie, jak się dziecko urodzi...
Burza hormonów, stary. Skoro staraliście się przez tyle lat to znasz swoją kobietę i sam wiesz, czy grozi jej odpieluszkowe zapalenie mózgu czy nie. A na razie spokojnie - po prostu musisz wytrzymać.
Jestem w 15 tygodniu ciąży. Współczuję partnerce bo mogę się domyślać jak się czuje. Staraj się Ją wspierać, burza hormonów to jedno, ale tragiczne samopoczucie i lęk to jest coś czego nie da się opisać słowami. Ja co prawda się nie kłóciłam z partnerem bo jesteśmy na tym etapie związku, że szkoda nam czasu na fochy, ale wsparcia jakiego od Niego codziennie otrzymuje życzę każdej dziewczynie w ciąży. I niestety mój drogi, pogodz się z tym, że teraz to nie Ty jesteś najważniejszy... I to się w najbliższym czasie nie zmieni.
Ale rozumiem, że Ty jej też nie sprowadzasz tylko do osoby, która ma urodzić twoje dziecko? Widzisz też w tym wszystkim ją? Zaspokajasz potrzeby/nastroje spowodowane byciem w ciąży, ale poza tym widzisz też ja i jej potrzeby wynikające z czegoś innego niż bycie w ciąży? Jeśli nie, to ona może czuć dokładnie to samo co ty. Że ona już przestała się liczyć.
"Zaspokajasz potrzeby/nastroje spowodowane byciem w ciąży" to brzmi jakby ciąża była jakąś chorobą gdzie się leży sparaliżowanym.
Dziewczyna jest w 6 tygodniu ciąży. Część kobiet to dopiero teraz się dowiaduje że w ogóle to w tej ciąży jest. Czy Ty wiesz w ogóle o czym piszesz, czy tak sobie wypisujesz feministyczne bzdury bo lubisz? jakie potrzeby/nastroje masz na myśli? Żeby jej kupić chipsy czy czekoladę? To jest ta potrzeba?
Oni się długo starali o dziecko i teraz nagle się pojawiło i muszą sobie ułożyć inaczej życie stąd pewnie tarcia no i zastanawianie się jak to będzie. A że może nie mieć dobrych znajomych którzy dzieci posiadają to napisał na anonimowych.
To ty sobie chyba nie zdajesz sprawy przez co przechodzą kobiety, które kilka lat nie mogą zajść w ciążę i wreszcie im się to udało, ale wisi nad nimi widmo, że do 3. miesiąca bardzo łatwo jest to dziecko stracić. Jeśli uważasz, że taka osoba musi mieć zajebisty nastrój, jakby nic się nie wydarzyło, i jedyne, czego na tym etapie potrzebuje to chipsy i czekolada to jednak ty nie wiesz co piszesz.
Zresztą sens mojej wypowiedzi był zupełnie inny. Mianowicie taki, że jeśli on oskarża dziewczynę, że ona o niego nie dba, i wszystko w jej głowie kręci się w okół dziecka, to pytanie czy on o nią dba, czy tylko zaspokaja potrzeby wynikające z ciąży.
I znów piszesz byle pisać. I tak jeżeli mówimy o potrzebach i nastrojach WYNIKAJĄCYCH Z CIĄŻY. No to tych potrzeb w 6 TYGODNIU nie ma praktycznie wcale. Zaczynają się pierwsze mdłości, zachcianki, może odczuwać pierwsze zapachy. Ale 4-6 tydzień to większość kobiet się w ogóle dowiaduje że jest w ciąży.
Więc zachowania i potrzeby wynikające z ciąży są praktycznie ŻADNE.
Tak więc jedyne o czym tu mówimy TO O STANIE PSYCHICZNYM wynikającym z tego że ZOSTANĄ RODZICAMI. I jak widać zarówno ONA jak i ON są tym faktem przejęci. Stąd ich kłótnie. Ale to nie ma nic wspólnego z jakimiś potrzebami z ciąży a po prostu z ich relacją w związku i tego jak komunikują emocje, jak rozmawiają o problemach.
A Ty z jednej strony opieprzasz że chłopak nie widzi jej potrzeb wynikających z:
"czegoś innego niż bycie w ciąży?"
a teraz już ci się zmieniło i piszesz
"chyba nie zdajesz sprawy przez co przechodzą kobiety, które kilka lat nie mogą zajść w ciążę i wreszcie im się to udało, ale wisi nad nimi widmo, że do 3. miesiąca bardzo łatwo jest to dziecko stracić."
To się zdecyduj. Albo piszesz jak ważne jest to że kobieta jest w ciąży ALBO że ta ciąża jest mniej ważna a bardziej dla kobiety liczy się ona sama. A Tobie się to miesza i przeplata i piszesz byle pisać. I jak ktoś nie odpisze to i tak się doczepisz. I sama o tym piszesz. Ze Tobie nie zależy by go zrozumieć, ale żeby się doczepić że skoro narzeka to należy go opieprzyć że sam nie myśli o drugiej stronie. Nawet czytać nie umiesz bo przecież jasno pisze że dziewczyna się do niego nie odzywa. Więc porady zadbaj o nią są totalnie z dupy. No, ale Tobie zależy na jednym. Byle kogoś wypunktować.
Hormony niestety robią swoje. Około 3 miesiąca może jej przejdzie. W jakimś lepszym momencie zaciagnij ją i powiedz, że zależy ci na niej i na maluchu i łatwiej by się funkcjonowało, gdyby w miarę możliwości na bieżąco były wyjaśniane takie sprawy albo np. ustalcie, że max po 2 dniach (każdy potrzebuje innego okresu, żeby ochłonąć). Zapytaj jak ona się czuje -z tego co piszesz wydaje się być przerażona możliwymi chorobami itp. (jest coś takiego jak nieracjonalny strach o zdrowie potomka i niestety nie mija do porodu, wymaga wsparcia, tłumaczenia lekarzy ...)- jakie emocje, jak się już podzieli to powiedz, że również chciałbyś powiedzieć co czujesz (unikaj "bo ty", "bo jesteś taka i taka" - mów o sobie - byłoby mi miło..., czuję się niewysluchany, niezrozumiany". Nie będę nikogo usprawiedliwiać - ale robiłam to samo partnerowi - albo cisza i milczenie i foch, później się już tego tyle nazbierało, że związek padł jak już zaczęłam coś z siebie wyduszac. Nie jest zawsze tak, że kobieta jest już od kiedy się dowie zakochana tylko w dziecku i tylko o nim myśli - takie coś najbardziej czuć gdy dziecko kopie, urodzi się (to też kwestia danego człowieka). Będziesz najważniejszym człowiekiem w życiu swoim i swojego dziecka. Na pracy, związku i dzieciach życie się nie kończy. Są takie momenty, gdy czujemy się samotni, bo coś się zmienia, bo kogoś zabrakło - jest wtedy źle - ale co będziesz robił na starość? Pasja? Hobby? Co zrobisz jak zostaniesz sam ze sobą?
Pytanie jaka dziewczyna była wcześniej. Jeżeli to była drama queen to teraz będziesz miał trochę bardziej. Moja żona jest raczej stateczna i w ogóle nie robi gównoburz, więc i w ciąży tego nie było. Natomiast jeżeli kilka lat jesteście razem to powinniście ustalić sobie jakieś zasady postępowania.
Tak więc w ogóle nie łącz ciązy z humorami, Twojej dziewczyny. Bo ciąża to nie choroba psychiczna. Tak samo jak zapieprz w pracy czy śmierć bliskiej osoby, czy zwyczajne niedospanie, to też nie jest choroba psychiczna. A każda ta sytuacja sprawia że jesteśmy mniej lub bardziej pobudzeni, przewrażliwieni czy inaczej reagujemy na żarty, bliskość czy zwracanie uwagi.
I w związku chodzi żeby sobie po prostu z tymi sytuacjami jakoś radzić. I żeby na koniec dnia czy też w kolejny dzień moc się przytulić i albo powiedzieć przepraszam, albo że po zabolało/zdenerwowało cię to co powiedziała, ale nie chcesz się już o to kłócić.
A co do tego żeby być dobrym ojcem. To ogólnie to wszystkie potrzeby malca raczej mu zapewnicie. A co do wychowania to najlepsze co możesz mu przekazać przykład jak mieć udany związek. I dobrze że się martwisz ale jak zobaczysz to na szczęście dzieci wolno rosną i dają się czas przygotować. Np na początku chcą tylko jeść i spać. I stopniowo dochodzą im inne pragnienia i potrzeby. Dasz radę.
Największym wyzwaniem w byciu dobrym ojcem to bycie dobrym mężem